35.

734 37 7
                                    

Udałam się do holu. Rio zajmował się zakładnikami.

- Zmieniliście maski. - zauważyłam na jego ramieniu maskę, którą mieliśmy wykorzystać, gdyby policja chciała tu wtargnąć. Chłopak skinął głową. - Widziałeś Berlina?

- Szukał cię. - wzruszył ramionami. - Chyba poszedł do pokoju z telefonami. - skinęłam głową i odeszłam. Jak się okazało Berlin siedział na sofie i popijał jakiś alkohol.

- Podobno mnie szukałeś. - burknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Chwyciłam po kawałek pizzy i zaczęłam ją powoli jeść. Za plecami usłyszałam, jak mężczyzna podszedł do mnie.

- Leki. - rzucił pudełko i butelkę wody na stół. Powolnym krokiem zaczął zmierzać w kierunku drzwi.

- Myślisz, że będę cię zatrzymywać?! - wstałam zdenerwowana. Andrés prychnął i odwrócił się w moją stronę.

- Nie i nawet tego nie oczekuję. - wzruszył ramionami. Zbliżył się trochę.

- Pewnie idziesz do Ariadny? - uniosłam brew do góry. Wytarłam usta rękawem i chwyciłam po wodę.

- W przeciwieństwie do ciebie, nikim się nie pocieszam. - rzekł wściekle. Stanął blisko mnie. - A może powinienem?

- Naprawdę jesteś taki głupi?! - tknęłam go w klatkę. - Nigdy już nie spojrzę na żadnego faceta tak, jak na ciebie! - mówiłam szczerze. Straciłam  głowę dla Andrésa i nie było już opcji, żeby się to zmieniło. Mężczyzna zmieszał się.

- Ale ukrywasz coś... - powiedział tym razem spokojniej. Analizował mnie wzrokiem.

- Ubzdurałeś coś sobie. - pokręciłam głową. Z jednej strony chciałam powiedzień mu o Monice, ale bałam się. - Mógłbyś już się nie obrażać?

- Spójrz na mnie. - chwycił mój podbródek i sam sprawił, że zmuszona byłam patrzeć mu w oczy. - Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że związek opiera się na zaufaniu? - spytał. Pokiwałam głową na tak. - Ufam ci, Clara... Mam nadzieję,  że tego nie zaprzepaścisz. Wraz z moim bratem jesteście jedynymi osobami, którym ufam. Chyba jesteś świadoma, jak łatwo zaufanie stracić? - uniósł brew do góry. Przełknęłam ślinę... w co ja się wplątałam.

- Tak, wiem. - odparłam. Mężczyzna uśmiechnął się lekko i pogłaskał mój policzek. - Ty też o tym pamiętaj. - upomniałam go.

- Spokojnie, świata poza tobą nie widzę. - chwycił mnie za dłonie. - Chcesz coś powiedzieć? - patrzył na mnie badawczo.

- Nikogo już nie uśmiercamy. - powiedziałam poważniej. Ten pokiwał głową. Wtuliłam się w niego. Objął mnie szczelnie i pocałował w czubek głowy. - Coś często się tu kłócimy...

- Myślę, że nadrobimy to czymś przyjemniejszym. - odsunął się trochę i położył mi dłonie na biodrach.

- Żeby jeszcze był na to czas... - przewróciłam oczami. Zasiadłam ponownie przy stole i zaczęłam kontynuować posiłek.

- Czas się znajdzie. - usiadł obok mnie i obserwował moją twarz. Poczułam jego dłoń na moim udzie.

- Oho... - zaśmiałam się lekko. Przełknęłam pokarm. - Już chyba wiem czemu tak szybko ci przeszło te obrażanie. Jak zawsze myślisz tylko o seksie.

- Ja? - udawał zdziwionego. - Wcale nie. Chociaż z drugiej strony... - gładził moje kolano. - Ale to raczej twoja wina.

- Andrés... - przewróciłam oczami. - Mogę zjeść w spokoju? - zdjęłam jego dłoń z mojego kolana.

- A od kiedy jesteś taka chętna do jedzenia? - uśmiechnął się.

- A przeszkadza ci to? - powiedziałam i wcisnęłam w siebie ostatni kęs pizzy.

To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz