Spokojnym ruchem przeczesałam gęste włosy dziewczyny, stojącej przez moją osobą. Posłała mi delikatny uśmiech, na który nie mogłam zareagować inaczej, niż tym samym. Poczułam szczęście. Mogłabym tkwić w tym momencie przez wieczność. Po prostu patrzeć na urodę tej jednej osoby, nie zwracając uwagi innych.
Niestety w obecnym momencie obie te czynności nie chciały współpracować. Usłyszałam głos wołający nas na powrót. Odwróciłam głowę i zostałam brutalnie wyrwana z naszego momentu. Mój wzrok spotkał oczy. Nie te oczy, które chciał spotkać.
Spotkał moje oczy. Moje zapłakane oczy.
Odbijały się w odbiciu, wiszącego na ścianie lustra.
Ona zniknęła.
To moja wina.
Ta szczęśliwa, pewna siebie dziewczyna przepadła.
Lecz nie o sobie mówię.
Popsułam życie tej jednej, idealnej osobie.