#38# Idę umrzeć w samotności

2.1K 145 156
                                    

Następny tydzień

Pov. Deku
To że na weekendy wracamy do domu stało sie już chyba tradycją. Tak było też w tym tygodniu. Piątek minął nam spokojnie. Głównie spędzaliśmy czas z Leo albo pomagaliśmy mojej mamie. Sobotę spędziliśmy podobnie tyle że ja wolałem sobie pospać więc większość obowiązków przypadła Kacchan'owi

Oczywiście nie obyło się bez narzekania na mnie. Postanowiłem to po prostu informować dopuki siłą nie ściągnął mnie z łóżka. Wtedy już musiałem mu pomóc ale w zamian denerwowałem go resztę dnia. Pod wieczór był tak zmęczony użeraniem się ze mną że około 22.20 był już w łóżku i zasypiał. Oczywiście nie odpuszczę mu tak łatwo. Niech wie że mnie się z wyrka nie wywala

- Hej Kaaaacchan - zagadałem do niego gładząc się obok niego tylko że na brzuchu

- Czego chcesz, nerdzie? - wymruczał niezadowolony - nie widzisz że jestem zajęty spaniem?

- Kacchan, jeszcze wczesna godzina a ty chcesz spać? - zacząłem się z nim droczyć

- Deku do kurwy, zmęczony jestem a twoje ględzenie mi przeszkadza. W dodatku cały dzisiejszy dzień nie dawałeś mi spokoju więc teraz siedź cicho a najlepiej idź spać

- No Kaaaacchaaan ale ja nie chcę jeszcze spać - nie widząc jakiejkolwiek reakcji ze strony starszego dźgnąłem go kilka razy - może zagramy w coś?

- Mmm co powiesz na "jak długo wytrzymasz kiedy będę cię dusił"? - uśmiechnął się sadystycznie

- A znasz jakieś mniej brutalne zabawy?

- Nie - odpowiedział krótko

- Miałem nadzieję na inną odpowiedź - westchnąłem - to może ja coś wymyślę

- Nie, błagam nie. Jak ty coś wymyślisz to nie wyjdziemy z tego cało

- Przestań Kacchan, moje pomysły wcale nie są takie złe

- Dobra mam pomysł - popatrzyłem na niego wyczekująco - ja pójdę spać a ty pobawisz się sam

- Eh to już ta opcja z duszeniem mnie bardziej mi się podobała - wymamrotałem sam do siebie

- Oh naprawdę? - Kacchan jakby w jednej chwili odzyskał siły i wstał trzymając poduszkę w ręce - skoro chcesz, nie mam nic przeciwko

- H-heh Kacchan wiesz ja ż-żartowałem z tym duszeniem, wiesz? - zaniepokoiłem się

- Serio? A ja nie, wiesz? - poduszka w jego dłoniach zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojej twarzy - gotowy?

- Nie zrobisz tego - powiedziałem niby stanowczo ale jednak w moim głosie dało się usłyszeć nutkę niepokoju

- Męczyłeś mnie cały dzień a teraz kiedy chce odpocząć gęba ci sie nie zamyka. Myślę że to pomoże nam rozwiązać nasz problem

- Kacchan, nie Kacchan, Kachamhmsudvsjsjz - nic więcej z siebie nie wydusiłem ponieważ poduszka na mojej twarzy skutecznie mi to uniemożliwiała

Zacząłem się rzucać i próbowałem ściągnąć z siebie ta poduszkę ale Kacchan wyjątkowo mocno ją trzymał. Postanowiłem zemścić się na nim i po chwili po prostu przestałem się ruszać. Zamknąłem oczy i czekałem. Blondyn po chwili zdjął poduszkę z mojej twarzy ale nie widziałem jego miny... bo miałem zamknięte oczy

- No i w końcu spokój - powiedział tylko i położył się przytulając mnie, doczekałem chwilę aż w końcu się odezwałem

- No wiesz ty co Kacchan, a co jeśli naprawdę przestałbym oddychać? - zostałem z wyrzutem

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz