Wychodząc z pomieszczenia, zauważyłam Nairobi. Podeszłam do niej. Chyba właśnie miała iść do drukarni.
- Coś się stało? - spytała, gdy na mnie spojrzała. - Wyglądasz na wściekłą.
- Tokio zmusiła Berlina, żeby zadzwonił do Profesora i przyznał się, że zabił zakładniczkę. - fuknęłam. - A Monica przecież żyje. Niepotrzebnie Berlin poniesie karę.
- Może Profesor nie będzie go karać. - powiedziała, choć sama w te słowa nie wierzyła.
- Nairobi.. - pokręciłam głową. - Właściwie to jak ci poszło szycie?
- Chyba przyzwoicie. - wzurszyła ramionami. - Denver o nią zadba i niedługo będzie jak nowo narodzona. - uśmiechnęła się lekko. - Lecę sprawdzić jak idzie praca. Idź odpocznij, wyglądasz na zmęczoną.
- Czekaj. - złapałam ją za dłoń. - Mam problem. - przełknęłam ślinę.
- Co się dzieje? - zestresowała się. Nawet nie wiedziałam jak to powiedzieć.
- Ja... - nabrałam powietrza. - Okres mi się spóźnia i...
- Jesteś w ciąży? - wybałuszyła na mnie oczy.
- Ciiiicho! - przewróciłam oczami. Kobieta złapała się za usta. - Nie wiem, ale dużo czynników na to wskazuje.
- Chcę być chrzestną. - zadeklarowała podekscytowana.
- Nairobi! - pociągnęłam ją za łokieć i zeszłyśmy z głównej sceny. - Po pierwsze nie jestem pewna, a po drugie...
- Wenecja nie oszukujmy się. - skrzyżowała ręce na piersi i posłała mi pewny uśmiech. - Pieprzyłaś się z Berlinem? Pieprzyłaś. Spóźnia ci się miesiączka? Spóźnia. I jeszcze te wymioty...
- Po drugie usunę to dziecko. - zignorowałam ją i dokończyłam swoją wypowiedź. Kobieta ścisnęła moje barki.
- Chyba sobie ze mnie kpisz! - zdenerwowała się. - Dziecko to najpiękniejszy dar, który może cię spotkać. - oczy jej się zaszkliły.
- Ja się nie nadaję na matkę. Opowiadałam ci kiedyś moje cudowne dzieciństwo... - westchnęłam ciężko. - Po tym co się stało, boję się, że go nie pokocham.
- Jestem przekonana, że będziesz najlepszą matką na świecie. - chwyciła mnie za dłoń i położyła ją na moim sercu. Czułam, jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu. - Każde uderzenie serca da ci powód, żeby je kochać.
- Nairobi, ale ja... - zaczęłam i starłam łzy, które spływały po moich policzkach. Kobieta zmusiła mnie, abym patrzyła jej w oczy.
- Jeśli się okaże, że jesteś ciąży i usuniesz dziecko, to zapomnij, że kiedykolwiek się znałyśmy. Tchórz...- powiedziała. Odwróciła się na pięcie i odeszła szybkim krokiem. Ja osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach.
Nairobi miała rację... Jestem tchórzem. Mimo wszystko narazie nie mam zamiaru wykonać testu, chyba wolę żyć w niewiedzy.- Co ty tu robisz? - usłyszałam, że ktoś kuca przy mnie. Podniosłam głowę i dostrzegłam Berlina. - Płaczesz? Co się stało? - starł moje łzy.
- Chodźmy stąd. - poprosiłam. Mężczyzna podał mi dłoń i pomógł mi wstać. Objął delikatnie moje plecy. Pokierowaliśmy się do gabinetu dyrektora mennicy. Usiadłam na kanapie i zacisnęłam dłonie na włosach.
- Clara, spokojnie. - poprosił i chwycił mnie za ręce. Kucnął przy mnie. - Popatrz na mnie. - wykonałam polecenie i patrzyłam w jego czarne, przejęty oczy. - Co się dzieje?
CZYTASZ
To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]
Fanfic>>Część pierwsza<< Życie Clary przewraca się do góry nogami, gdy przystaje na nietypową prośbę swojego przyjaciela - Martina. Poznając aroganckiego, pewnego siebie, a zarazem nieziemsko seksownego i czarującego - Andrésa de Fonollosę - wszystko zacz...