Kajmakowa tarta

331 21 5
                                    

Pov Draco
Za radą Harrego pobiegłem za chłopakiem. Nie wiedziałem gdzie poszedł ale mogłem się domyślić. Tak jak myślałem. Siedział na parapecie w ciemnym korytarzu. Na tym samym korytarzu na którym pierwszy raz się całowaliśmy. Zawsze tam przychodził gdy był smutny. Tłumaczył się tym że siedząc tam przypominał sobie tamtą imprezę i czuł się lepiej. Podszedłem do niego. Twarz miał mokrą, a oczy czerwone. Gdy mnie zobaczył chciał odejść ale chwyciłem go za nadgarstek i zatrzymałem
-zostaw mnie...-próbował się wyrwać
-Mike...porozmawiajmy,proszę
Ciemno włosy obrucił się do mnie. Popatrzył mi prosto w twarz tymi smutnymi oczami. Poczułem się okropnie. Gardło zacisnęło mi się ale musiałem mówić.
-przepraszam...jest mi tak bardzo wstyd. Nie powinnienem na ciebie krzyczeć ale...
-ale?-zapytał
-...ale byłem tak bardzo zazdrosny o ciebie. Że mnie zostawisz dla niego. Bo ja ...ja Cie tak bardzo kocham...nie dałbym sobie z tym rady. Gdybym wiedział że to twój kuzyn...
-rozumiem-przerwał mi-też cię bardzo kocham i nie wiem jak bym się zachował na twoim miejscu.
-czyli...nie jesteś zły?-zapytałem niepewnie
-nie mógł bym być
Przytuliłem go mocno do siebie.
-chcesz iść do mnie?-zapytał puchon
-jasne
Ruszyliśmy razem w stronę dormitorium Hufflepuffu. Dziękowałem w duchu że wtedy przyszedł Harry. Naprawdę mi bardzo pomógł.

Pov Harry
-cholera!! Znowu?!-zerwałem się z łóżka. Poniedziałkowe słońce przebijało się przez szyby pokoju. Znowu spóźniłem się na Eliksiry. Snape mnie zabije-nie pierwszy raz,ale i tak. Wybiegając z dormitorium prawie zgubiłem buta. Pobiegłem do lochów. Byłem przygotowany na najgorsze ale ku mojemu zdziwieniu wszyscy stali przed salą.
-o co chodzi?-zapytałem Hermiony stojącej przy samych drzwiach
-nie wiem, Snape kazał nam czekać. Powiedział że musi coś jeszcze przygotować.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo Snape otworzył i niechętnie wpuścił nas do sali. Na jego biurku stał kociołek.
-dzisiaj nie będziecie warzyć żadnych eliksirów. Uważam że jest wam zbędna wiedza jak się tworzy ów eliksir którym się dzisiaj zajmiemy-powiedział patrząc na nas z pode łba.
-a co to za eliksir- zapytał Seamus
-zaraz się Pan dowie. Proszę nie odzywać się niepytanym-wysyczał snape- jest to Amortencja, mniemam że wiecie co to jest...
Ręka Hermiony wystrzeliła w górę. Mężczyzna obrzucił ją lekceważącym spojrzeniem i wrócił do opowiadania o zawartości kociołka. Dziewczyna zrobiła urażoną minę.
-dobrze a teraz proszę ustawić się w kolejce. Każdy pokolei podejdzie i powie nam co czuje.
Popatrzyłem na Hermionę pytająco
-to jest amortencja, wąchając ją każdy odczuwa inną woń, w zależności od tego co go najbardziej pociąga-wytłumaczyła mi przyjaciółka.
Kolejka robiła się coraz krótsza aż doszło do mnie. Podszedłem powili do kociołka i powąchałem perłowy płyn.
Na początku nic nie czułem.Już miałem o tym powiedzieć ale coś poczułem. Na początku było to drewno. Drewno od rączki miotły do quidditcha. Później jabłonkę. A na końcu...perfumy. Znajome perfumy. Nie...to nie mogło być to. Były to perfumy ślizgona. Blond ślizgona który gra w quiditcha, ślizgona który jest moim przyjacielem.
-Panie Potter, coś nie gra-Snape stał obok mnie i patrzył jak na dziwaka-proszę nam powiedzieć co pan czuje
Nie mogłem im tego powiedzieć. Wszystkiego się domyślą. Zacząłem zmyślać
-emmm...czuję kajmakową tartę, zapach rączki miotły do quidditcha, i zapach kwiatów...kwiatów z domu Rona-były to pierwsze rzeczy jakie przyszły mi do głowy myśląc o Ginni. Byłem jej chłopakiem więc to normalne że wyczuwam takie rzeczy. Odszedłem od biurka Snapa, a chwilę potem zadzwonił dzwonek. Już dawno nie cieszyłem się tak bardzo na jego dźwięk.
-ej stary, wszystko wporzątku-podbiegł do mnie Ron-stałeś tam jak zaczarowany
-tak wszystko jest dobrze...-odpowiedziałem i przyspieszyłem kroku.

Hej, nie wiem jak wam ale mi się ten rozdział średnio podoba...
Zostawcie komentarz i gwiazdkę
Papapapap <33

Ostatni pocałunek//DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz