Weszliśmy do pokoju z telefonami. Helsinki właśnie rozmawiał z Profesorem. Obok stała Tokio.
- Co się stało? - spytałam krótkowłosej.
- Helsi nie zniszczył samochodu, a nawet nie usunął odcisków palców. - powiedziała cicho.
- Cholera... - Andrés pokręcił głową. Serb odłożył słuchawkę, obejrzał się po nas i odszedł. Tokio po chwili zrobiła to samo. - Sergio pewnie to jakoś ogarnie. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie. Można powiedzieć, że wczoraj się trochę pokłóciliśmy. Jest na mnie wściekły, że złamałem jego złotą zasadę.
- Przejdzie mu. - uśmiechnęłam się lekko. Usiadłam na stole i machałam nogami. - Naprawdę masz zamiar mówić zakładnikom o Monice?
- Czemu wciąż o nią pytasz? - zdziwił się. Podszedł bliżej mnie i położył ręce po moich obu stronach. - Najpierw byłaś gotowa mnie zabić za to, co zrobiłem.
- Chyba wtedy przesadziłam, a nie chcę żebyś się obwiniał i ponosił jakieś konsekwencje. - odparłam.
- Martwisz się o mnie? - uniósł moją dłoń i ucałował jej wierzch.
- Jesteś dla mnie najważniejszy, Andrés. - powiedziałam i objęłam go. Nie miałam pojęcia, ile znaczą dla niego te słowa. Patrzył na moją twarz w milczeniu. - Coś nie tak z moją twarzą? Jestem brudna albo... - ten pocałował mnie z zaskoczenia. Powoli i delikatnie muskał moje wargi, by po chwili nasze języki połączyć w harmonijnym tańcu. Poczułam, jak kciukiem gładzi mój policzek. Objęłam jego szyję, a moja dłoń gładziła tył jego głowy. Gdy zabrakło nam tlenu, odsunęliśmy się od siebie.
- Również jesteś dla mnie najważniejsza, kochanie. - ucałował mój czubek głowy. Ktoś wszedł do pomieszczenia. Odwróciłam się i dostrzegłam Nairobi. Przełknęłam ślinę, chciałam jej unikać. Ponownie spojrzałam w stronę Andrésa. - Muszę załatwić kilka spraw. Widzimy się później. - zaczął odchodzić, ale po chwili cofnął się i pocałował mnie ponownie. Zaśmiałam się lekko, a on wyszedł. Wlałam sobie szklankę wody, którą od razu wypiłam i też chciałam wyjść z pomieszczenia.
- Wenecja, czekaj. - poprosiła Nairobi. - Trochę mnie wczoraj poniosło. Przepraszam. - odwróciłam się w jej stronę. - Wiesz, że odebrano mi dziecko i teraz... nie wiem jak to wytłumaczyć.
- W porządku. - podeszłam do niej i pogładziłam jej ramię. - W zasadzie to miałaś rację. - westchnęłam.
- Berlin wie? - spytała po chwili. Usiadłyśmy przy stole.
- Nie i póki nie będę mieć pewności to się nie dowie. - odparłam. - Monica ma testy w swoim biurku. Będę musiała je wykonać.
- Rozumiem. - skinęła głową. - Idę do holu, Berlin miał przekazać jakieś ogłoszenia.
- Ta.. coś słyszałam. - pokręciłam głową zrezygnowana. - Zobaczę co u Monici, zapytam o te testy. - wstałam od stołu. - Widzimy się niedługo w drukarni, okej?
- Oczywiście. - odparła z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i udałam się do sejfu.
* * *
Zgodnie z umową po rozmowie z Monicą, udałam się do drukarni. Nairobi jeszcze nie było. Przeszłam się wzdłuż korytarza i usłyszałam, że w jednym z pomieszczeń włączony był telewizor. Weszłam do tego pokoju i zamarłam. Andrés z zakrwawionym nosem podduszał Nairobi.
- Co ty robisz?! - podeszłam do niego i chciałam odciągnąć, ale nie dawał za wygarną, wręcz przeciwnie... Mocniej zacisnął dłonie na jej szyi. - Zabijesz ją! - ujęłam jego twarz w swoje dłonie. - Berlin... spójrz na mnie. - powiedziałam łagodniej. Mężczyzna przeniósł na mnie swój wzrok. Po chwili puścił kobietę, która teraz łapała oddech. - Co ty wyprawiasz? - patrzyłam na niego z wyrzutem.
CZYTASZ
To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]
Fanfiction>>Część pierwsza<< Życie Clary przewraca się do góry nogami, gdy przystaje na nietypową prośbę swojego przyjaciela - Martina. Poznając aroganckiego, pewnego siebie, a zarazem nieziemsko seksownego i czarującego - Andrésa de Fonollosę - wszystko zacz...