┋24.┋

270 16 0
                                    

Nie miałem pojęcia, o której wrócę do domu, więc pożegnałem się z Jimin'em przytulając go krótko, gdy wychodził przed jedenastą na wypadek, gdyby spał już po moim powrocie. Spodziewałem się zobaczyć kolejny wysyp „pilnych” zadań na dzisiaj w swojej skrzynce, ale na szczęście od wczoraj nic nowego nie przybyło. Na prawdę ulżyło mi i od razu odzyskałem chęć do wykonywania czegokolwiek, bez przymusu narzucania sobie ogromnej prędkości.

Bałem się za to tej rozmowy z Hoseok'iem, bo w sumie to nie miałem pojęcia jak zareaguje. Teoretycznie mogłem jeszcze się wykręcić, ale powstrzymywała mnie myśl, że jeśli nie uzna naszej przyjaźni za skończoną to mógłby udzielić mi jakichkolwiek rad lub jakoś mnie nakierować na to co tak właściwie powinienem zrobić. Nie wiedziałem na co się nastawić i w którym momencie powiedzieć mu, że podobał mi się Jimin… Zrobić to wprost, czy rzucić mu jakieś wskazówki, aby zaczął się domyślać…? Rozpocząć temat na samym początku spotkania, czy dać się rozkręcić? Chyba najpierw chciałem podpytać go o jego obecny stan, mając przy tym nadzieję, że nie zrzuci wszystkiego na zmęczenie, po czym dorzuci uśmiech w gratisie, aby potwierdzić, że wszystko w porządku, nawet jeśli byłoby skrajnie inaczej. Ehh… w końcu to właśnie typowy Hoseok.

Stawiłem się w umówionym miejscu kilka minut przed nim. Mimowolnie w głowie układałem sobie różne odpowiedzi dopasowane do jego możliwych, dość prawdopodobnych reakcji - za równo tych pozytywnych jak i negatywnych. Nawet czułem się już dosyć pewnie, jednak gdy tylko go zobaczyłem, odwaga mi uciekła… Ups?

Przywitaliśmy się, złożyliśmy zamówienia i w tym czasie zaczęliśmy rozmawiać o nim. Twierdził, że na prawdę czuł się coraz lepiej, ale dalej do końca mnie nie przekonywał. Czułem, że bolało go to rozstanie, ale niewiele mogłem zrobić poza wysłuchaniem spłyconcyh do minimum słów wyrażających tęsknotę chłopaka, za tym jak było wcześniej. Starałem się okazywać mu wsparcie i chyba dobrze mi wychodziło. Przynajmniej taką miałem nadzieję.

— A ciebie co męczy? — po kilkudziesięciu minutach zdecydował wyplątać się z trudnego dla siebie temat, żeby rozpocząć spływanie tego balastu na mnie. — Czemu potrzebowałeś tak pilnie się spotkać? To do ciebie niepodobne.

— Bo mam chyba poważny problem — zebrałem się w końcu w sobie, ale od razu po tych słowach odruchowo napiłem się swojej kawy, w celu ukrycia zdenerwowania.

— Z problemami najlepiej się przespać — natychmiastowo poradził Hoseok, zapewne rozpoznając ten nawyk — o co chodzi?

— Wydaje mi się, że się zakochałem… — nie mogłem uwierzyć, że powiedziałem to na głos - w głowie brzmiało trochę mniej poważnie i dało się to jakoś inaczej, logicznie wytłumaczyć.

Przecież to nawet sensu nie miało.

— Jesteś szybki jak woda w kiblu — zaśmiał się, więc podniosłem na niego wzrok, mocno zbity z tropu — ale to może z tym problemem akurat nie idź od razu spać — nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi, za co kopnąłem go pod stołem, ale musiałem przyznać, że poczułem się trochę lżej.

— Co powinienem zrobić? — na prawdę chciałem poznać czyjeś zdanie, skoro właściwie to sam nie wiedziałem co z tym zrobić.

Do Jimin'a oczywiście nie mogłem z tym pójść, a Hoseok nawet jeśli nie załatwiłby konkretną treścią to przynajmniej mógł rozluźnić atmosferę, co jak na razie mu dobrze wychodziło.

— Pochwal się najpierw kto jest tą szczęściarą — szturchnął mnie, na co wziąłem głęboki oddech, ponieważ nadszedł ten moment, którego się trochę obawiałem. Trochę bardzo. Wcześniej przez telefon po prostu robił sobie żarty, ale przy poważnym potwierdzeniu przeze mnie prawdy nie byłem pewien co powie. — No? To tajemnica?

— Bo to chyba jest szczęściarz — odparłem, przygryzając po tym usta i czekając na jego kolejne słowa.

Wydawał się nie być zaskoczony. No przecież! Pewnie mnie podszedł… ale chyba humor mu nie minął:

— Wybacz Yoongi, ale ja nie czuję tego samego, znajdziesz sobie kogoś innego… — westchnął teatralnie i położył mi dłoń na ramieniu, w geście wsparcia, na co uśmiechnąłem się niepewnie, bo w sumie to dalej nie wiedziałem czy nabijał się ze mnie, próbował pozbyć się mojego stresu, czy po prostu żartował jak zawsze.

— To pomożesz mi jakoś? — spytałem w celu zmiany tematu.

Wróciłem do wpatrywania się w swoje buty, bo chyba nie chciałem spojrzeć mu w oczy. Był na prawdę bardzo w porządku przyjacielem. Zawsze miło spędzało mi się z nim czas, a moje towarzystwo raczej też mu odpowiadało. Chyba nie powinien olać mnie tylko dlatego, że podobał mi się chłopak, prawda…?

— No pewnie! — poderwał się. — Ale no weź go pokaż. Twoja wielka miłość, a nigdy go nawet nie widziałem. Nie ukradnę ci przecież.

Przewróciłem oczami.

— To Jimin — na prawdę mówiłem o tym na głos.

— Ten, co jest tak natrętny, wbija ci ciągle na chatę, dzwonił do ciebie wtedy i go nie lubisz? — scharakteryzował chłopaka.

— Tak ten…

I można by dodać, że od kilku tygodni mieszkał u mnie, ale jak na razie nie chciałem o tym wspominać, żeby nie poniosła go wyobraźnia zbyt mocno. Ehh… I do tego musiał akurat wtedy jechać tym rollercoasterem… Przecież my się ledwo znaliśmy. To nie mogło być możliwe. Można w ogóle zbudować dobrą przyjaźń w takim tempie?

Włączyłem swój telefon, po czym wszedłem na jego profil, a następnie pokazałem Hoseok'owi ostatnie zdjęcie.

— Fajny, wygląda na miłego. — skomentował, po przyjrzeniu się.

— Uwierz, że jest — dobra, ale uśmiechać się jak skończony idiota to mógłbym przestać.

— Musisz wziąć się do roboty, bo pewnie wszyscy wokół się do niego kleją.

— Przyjechał tu z przyjacielem, z którym na dodatek się pokłócił, nie nawiązał żadnych znajomości na studiach, a do domu ma pół dnia drogi — wytłumaczyłem wygląd jego obecnego życia towarzyskiego, które szczerze mówiąc było prawie tak samo ubogie jak moje.

Główna różnica polegała na tym, że trzymając ze swoim przyjacielem mógłby poznać sporo ludzi.

— No dobra, to nie zmienia faktu, że powinieneś do niego zagadać — kontynuował ze swoimi mądrościami, nie zrażony tym, że chyba tak na prawdę miałem czas, żeby porządnie się nad tym zastanowić.

— A co jak mnie odrzuci? — z jednej strony byłem pewny siebie, ale równocześnie wątpiłem, co do jego uczuć.

Chwila… powiedziałem to na głos…?

— Zrobimy tak, że nie odrzuci — zapewnił mnie.

— To jak mam według ciebie zagadać?

— W sumie to nie wiem — zamyślił się. — Może jakiś dobry tekst na podryw?

— Chyba lepiej nie… — zupełnie nie byłem przekonany do tego pomysłu i słusznie…

EngineerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz