Czystki

49 6 2
                                    

W porcie zazwyczaj było mnóstwo ludzi, jednak tym razem zebrali się oni w miejscu, które zazwyczaj było omijane i znajdowało się poza zasięgiem ich wzroku. Teraz tłumnie gromadzili się przy policyjnej taśmie i z nieludzkim zaciekawieniem przyglądali się, jak czarny worek na noszach pakowany jest do karetki. Wszystkie służby usilnie próbowały przegnać ludzi, którzy utrudniali im pracę, jednak skutek był marny, ponieważ takie wydarzenia nieczęsto zdarzały się w tak spokojnym i przyjaznym mieście jak to. Przez tłum zaczął się przedzierać młody mężczyzna w skórzanej, à la motocyklowej kurtce i gdy stał już przy taśmie, chciał pod nią przejść. Ludzie zaczęli krzyczeć, że czemu wcześniej tego nie zrobili, lecz policjanci bardzo szybko zareagowali na chaos i zatrzymali przechodzącego mężczyznę.

– Uprzejmie proszą pana, aby nie przekraczał pan taśmy i jeśli już pan musi tu być, to proszę być po jej drugiej stronie – powiedział spokojnie funkcjonariusz i lekko go popychając, próbował wepchnąć go za linię.

– Nie, nie, nie! Ja muszę tam wejść! – upierał się mężczyzna i uparcie chciał się przepchnąć przez policjanta.

– Proszę się natychmiast uspokoić! Kim w ogóle pan jest?! – krzyknął podirytowany już tym służbista.

– Lee Minho – oznajmił dumnie – Detektyw – mówiąc to, wyjął zza kieszeni swoją odznakę oraz dokumenty.

– Jesteś z tych całych Bezpańskich Dzieci?!

– Nasz oddział nazywa się Black Door!

– Nie ważne! Ta sprawa należy do policji i nie ważcie się nawet w to wtrącać!

– Póki co, jest wasza! Zobaczysz, za kilka dni ktoś do nas przyjdzie i zleci nam odkrycie prawdy, a wy zabierzecie najcenniejsze dowody!

– Kto cię wychował ty gówniarzu, że tak się zwracasz do funkcjonariusza publicznego i to jeszcze starszego od siebie?!

– Panie Kang, proszę go zostawić – odezwał się niski głos rosłego mężczyzny w mundurze zbliżającego się w ich kierunku.

– Ale on... – zaczął policjant Kang, jednak zostało mu to przerwane.

– Proszę się nie przejmować, my się znamy – oznajmił mężczyzna, na którego widok uśmiechnął się Minho.

– Tak jest, komendancie – skłonił się przed nim i policjant niższej rangi błyskawicznie zniknął.

– Dawno cię nie widziałem, Minho. Mam wrażenie, że spotykasz się ze mną tylko, gdy chodzi o jakiegoś trupa – zaśmiał się komendant.

– Miałem nadzieję, że pana spotkam, panie Siwon! Czy mógłbym prosić o jakąś kartę stałego klienta, żebym już nie musiał użerać się z młodszymi policjantami? – spytał Minho.

– Nie przeginaj kolego, już i tak pozwalam ci na za dużo – powiedział twardo, ale z lekkim uśmiechem – Czego ci trzeba?

– Ciało i miejsce.

– Idź do Marka, powinien być gdzieś przy karetce i jeśli jeszcze nie spakowali tego węgla, to może da ci rzucić okiem. A co do budynku, to nawet my nie możemy jeszcze wejść. Strażacy dalej gaszą ogień i podobno to miejsce może runąć w każdej chwili, więc nie jest tam bezpiecznie.

– Strażacy zaleją wszystko, co ważne wodą – szepnął pod nosem Minho w swoim typowym zamyśleniu, gdy próbował rozwiązać jakiś trudny problem.

– Pamiętaj, że dla nas to też jest niekorzystne, ale lepsze to niż pożar całej przystani.

– Tak, tak, wiem przecież.

just STAY ✢ straykids ✢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz