1

45 5 1
                                    

Wędrował przez las z koszykiem pełnym grzybów i leśnych owoców.

Słońce powoli wschodziło a na roślinach widoczna była poranna rosa.

Przeskoczył nad wąskim strumykiem i przystanął żeby choć na chwilę popodziwiać piękno natury.

Już niewiele czasu mu zostało gdy będzie mógł tak spacerować co ranek, sprzedaż na targu była dobrą i przyjemną pracą ale mało płatną.

Matka i ojciec schorowani nie byli już w stanie pracować, obowiązek ten spoczął więc na nim.

Chciał odciążyć też pozostałych członków rodziny mieszkających w wiosce, aby to uczynić musiał znaleźć lepiej płatną pracę, a jedynym miejscem gdzie takową mógłby dostać był zamek.

Najbliższą posiadłością szlachecką była ta należąca do Jeonów, starego rodu należącego elity wśród rodów będących również założycielami miasta i przylegających do niego wiosek.

Wziął głęboki wdech i poczuł w płucach świeże powietrze, zatrzymał myśli aby skupić się na tym co go otaczało-naturze budzącej się do życia.

Każdy próbuje dostać pracę na zamku, rekrutacje odbywają się raz na pół roku, termin najbliższej przypadał za trzy dni.

To była jego wielka szansa z której nie zamierzał zrezygnować, musiał jeszcze podjąć decyzję jaki zawód pragnie wykonywać.

Mógł zgłosić się na królewskiego kucharza, praca najlepiej płatna a jej wykonawcy mieli zaraz po lokajach i pokojówkach najwięcej kontaktu z mieszkającą w zamku szlachtą.

Jedyną wadą tej roboty były umiejętności jakich mężczyzna nie posiadał i potrzeba pozostawania w zamku z brakiem możliwości zbyt częstego go opuszczania.

Mógłby to uczynić nie więcej niż raz na tydzień a zależało mu przecież na częstym kontakcie z rodzicielami, na pomaganiu im i dawaniu pieniędzy jakie by zarobił.

Zatrzymał się raptownie gdy mała żabka wskoczyła na ścieżkę przed nim, uśmiechnął się i z należytą ostrożnością ominął zwierzę.

Lokaj..zamyślił się, sprzątanie, usługiwanie mieszkańcom zamku.

Robota wstydliwa ale dobrze płatna i taka którą mógłby wykonywać, ale cóż, jego duma była zbyt wysoka.

Po dłuższych wahaniach postanowił zapisać się na dwa kierunki, wątpił by mógł wykonywać oby dwa zawody, ale jeśli nie poszczęściło by mu się na jednym może odnalazłby szczęście na drugim.

Z tymi myślami przekroczył linię drzew tym samym upuszczając las i kierując się polną dróżką w stronę wioski.

Nim na dobre przekroczył jej granicę już z oddali słyszał krzyki wesołych mieszkańców i dźwięki muzyki granej przez grajków.

Dlatego właśnie uwielbiał poranki w niedziele, spokój później zapewne zostanie przerwany przez przybycie wysłańców z zamku, którzy przybędą wieczorem aby odebrać podatki.

Jimin ukucnął przy dziewczynce siedzącej na ziemi, gdy ta wyciągnęła w jego kierunku dłonie, położył on na nich garść jagód, jeżyn i malin.

Pogłaskał ją po głowię i obiecał że, odwiedzi ją jak co dzień aby sprawdzić co u jej babki.

Dziewczynka była dobrze znana mężczyźnie mieszkała dwa domy dalej od niego i żyła jedynie z żebrania, gdyż jej babka nie była już w stanie nawet chodzić a rodzice..zamordowani gdy była niemowlęciem przez królewskich rycerzy za niesubordynację.

Oddać serce królowi |JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz