chapter 18

605 32 38
                                    

- Ouma-kun? Mogę cię o coś zapytać?-

- nie raczej nie-

- gdzie są twoi rodzice? Pewnie się o ciebie martwią, odkąd wróciłeś przywitałeś się chociaż z nimi?-

- muszę już iść... Nie będę robić ci problemu-

Już miał wyjść ale złapałem go za rękę

-nigdzis nie idziesz- powiedziałem

- walnąć cię w piszczel?- Odezwał się groźnie choć ja wiedziałem że nie jest wcale zły.

- proszę powiedz mi gdzie są twoi rodzice a ja cię zostawię już w spokoju.- powiedziałem.

- ugh... ⟨adres⟩- powiedział

Czy mu aż taka zależy na tym żebym zniknął z jego życia?

-tylko nie bądź zdziwiony- dodał

Co miał na myśli?

-okey to kiedy tam jedziemy?- spytałem

- nie było mowy że ja jadę z tobą-

-ale wtedy nie zostawię cię - powiedziałem

-ale ty jesteś samolubny- mruknął

-kto to mówi-

- co ja ci niby zrobiłem?! Kiedy zachowałem się samolubnie?! Kiedy nie myślałem o innych??- spytał zdenerwowany.

- wtedy kiedy chciałeś się zabić..- szepnąłem.

- dobra nie ważne, jeździmy tam teraz, chce mieć to za sobą- miał bardzo dziwne zdanie o swoich rodzicielach.

-wybierz z szafy jakieś ciuchy i się ubierz, twoje są całe z błota- oznajmiłem.

-...mhm-

Kokichi zaczął rozglądać się po moim pokoju w hotelu.

-to twój dom?- spytał

-ah nie to tylko wynajęty -

-nie masz domu?- zaczął zadawać pytania

- mam-

- to czemu jesteś tu?-

-długo by opowiadać-

-oh moja husta? Skąd ją masz?-

Faktycznie po śmierci Oumy zauważyłem w jego pokoju drugą taką huste więc wziąłem na pamiątkę.

- kupiłem sobie-

- udajmy że nie wiem że kłamiesz-

Kokichi wziął jakieś ciuchy i wszedł do łazienki

Chwilę potem wyszedł

- ładnie wyglądasz- powiedziałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- ładnie wyglądasz- powiedziałem

Zignorował mnie. Aż tak nie lubi komplementów?.

- Saihara-chan?-

-tak?-

- mogę ubrać tą huste?-

- oczywiście! Nie musisz się pytać-

Kokichi próbował ubrać huste tak jak zawsze ale coś mu wychodziło.

-daj pomogę ci-

Podeszłem do niego i pomogłem mu ubrać huste.

-um dzięki-

Potem wyszliśmy i poszliśmy pod adres podany przez Oume.

Zapukałem do drzwi

-kto już otwieram!- odezwał się głos z drugiej strony.

Kokichi szybko się schował.. ciekawie czemu.

-uh dzień dobry- odezwałem się. Tak szczerze to nie miałem pojęcia jak zacząć tą rozmowę.

-kim jesteś? Ktoś za tobą jest?- spytała Kobieta otwierając drzwi.

- pani Ouma?- spytałem

- tak? O co chodzi?-

-ktoś chce z panią pogadać- powiedziałem

- n-na to się nie zgadzałem- usłyszałem szept Oumy.

- to ten ktoś kto jest za tobą?- spytała

-mhm- powoli odsunąłem od siebie Oume-kun.

-...- ten znowu schował się za mną.

- kokichi?- zdziwiła się kobieta.

- w-wracajmy do domu... Proszę- szepnął

Odsunąłem go ponownie od siebie.

- właźcie do środka,nie będę robić afery na podwórku -

- N-Nie ja nie chcę....- mruknął

Popchnąłem go do środka.

-już wchodzimy-

Weszliśmy do środka.

- a więc po co ten gremlin tu przylazł?- zapytała

Gremlin? Mama mu dała dziwną ksywkę

- po nic.. j-już sobie idziemy...- wtrącił się Kokichi

-pani syn chciał popełnić samobójstwo- powiedziałem szybko zanim Ouma zdarzył mnie pociągnąć.

-... Shuichi czemu to powiedziałeś?- spytał przerażony

- trudno, czy już możecie sobie pójść?- spytała jakby nigdy nic

Powiedziałem jej właśnie że kokichi chciał się zabić i w głębi serca pewnie nadal chce o ona powiedziała w tak beztroski sposób że ma to gdzieś.

- powiedziałem pani własnie że kokixhi chciał się zabić, a pani co?-

- Shu nie wnikaj- powiedział Kokichi

- mam go w dupie jego depresję - powiedziała mi to prosto w oczy.

Przecież kokichi stoi tuż obok niej czy ona tego nie zauważyła?

Zrozumiałem właśnie dlaczego był tak niechętny żeby tu przyjść

- ma pani go w dupie?-

-nie będę się powtarzać- powiedziała.

Co jest z nią nie tak

- ej gremlin ci ucieka- odezwała się ponownie

-co?-

Odwróciłem się. Kokichi szybko biegnął ku wyjściu.

- Ouma-kun poczekaj!

Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz