9

97 7 5
                                    


Sfrustrowana przekroczyłam próg domu i od razu po wejściu zdjęłam czarne adidasy i odłożyłam je do białej  szafki na buty.

I okej zerwałam się z trzech  ostatnich lekcji, mimo że nawet nie miałam tego w planach, jednak zdaję sobie sprawę, że muszę wyjaśnić tę sytuację z Elijah'em, ale chłopak usilnie ignoruje moje wiadomości i połączenia.

Pieprzony Harris!

Jakim cudem on jest bratem Clarie, skoro ona jest taka miła, życzliwa i kochana a on jest jej totalnym przeciwieństwem? Skierowałam się do kuchni, gdzie postanowiłam zrobić naleśniki skoro i tak nie mam nic do zrobienia, a żaden nauczyciel nie zadał pracy domowej.  Po przygotowaniu wszystkich składników zaczęłam smażyć ciasto a w międzyczasie wymieniłam wodę Kiary i dosypałam jej karmy. Gdy wysmażyłam całe ciasto, zrobiłam kilka z serem dla mamy, nutellą głownie dla Nate'a i dżemem truskawkowym dla mnie.
Przełożyłam swoją porcję na osobny talerz, a resztę przykryłam białą ścierką w złote ananasy, a następnie z moim obiadem skierowałam się do swojego pokoju a za mną podążała Kiara wesoło merdając ogonem.

Ta kurde nawalę ci, dostałaś swoje to musi cię zadowolić

Będąc już w pokoju, usiadłam na łóżku kładąc na nim talerz i laptopa. Skoro nie mam co robić nadrobię Sex Education, uwielbiam ten serial, jednak w ostatnim czasie naprawdę go zaniedbałam, z czego nie jestem zadowolona.

Po oglądnięciu kilku odcinków usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych, więc sprawdziłam godzinę i było kilka minut po 16, więc właśnie mama wróciła z pracy. A następnie stukot jej szpilek rozniósł się echem po domu.

-Lepiej się już czujesz?-spytała z troską gdy weszła do mojego pokoju

Musiałam trochę skłamać, bo jak miałam jej wytłumaczyć, czemu nie było mnie na 3 lekcjach? A mocny ból brzucha zawsze przejdzie.

-Tak, już jest trochę lepiej -odpowiedziałam -zrobiłam naleśniki! - pochwaliłam się

-I nie spaliłaś kuchni? - zakpiła, na co posłałam jej mrożące spojrzenie - Oj no już dobrze, nie dąsaj się tak -pocałowała mnie w czoło, a następnie wyszła z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Gdy byłam pewna, że zeszła po schodach wzięłam do ręki telefon i jeszcze raz popatrzyłam na numer Elijaha, a następnie kliknęłam zieloną słuchawkę.

Jeden sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

-O co chodzi Saray?-odebrał.

-Elijah, daj mi to wszystko wytłumaczyć -zaczęłam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi z jego strony, zaczęłam mówić- wiem, że to wyglądało dość dwuznacznie, ale naprawdę między mną i Alanem niczego nie ma. Sama dokładnie nie wiem, w którym momencie znaleźliśmy się w takim położeniu, ale to on to wszystko zainicjował. Naprawdę. -westchnęłam

-Okej - odparł krótko i nastąpiła chwila ciszy, która z każdą sekundą była coraz bardziej nieznośna -Doszły mnie już plotki na temat balu...chciałabyś może pójść ze mną jako moja partnerka? - spytał po chwili

-Czyli między nami już wszystko wyjaśnione? - spytałam dla upewnienia, na co przytaknął- z chęcią będę ci towarzyszyć -powiedziałam, lekko się rumieniąc.

Porozmawialiśmy jeszcze z pół godziny o nadchodzącym balu, a także o dzisiejszym dniu, oczywiście pominęłam fakt, że zostałam odwieziona przez Alana, a  także i planach na ten tydzień, których tak naprawdę nie mam, tylko że ja nie planuję przyszłości tak precyzyjnie jak robi to chłopak. Ba, ja jej narazie w ogóle nie planuję.

Po zakończeniu rozmowy z chłopakiem zadzwonił do mnie Alex tylko po to, żeby nawrzeszczeć na mnie za to, że zerwałam się z lekcji bez niego, i jak bardzo cierpiał przez moją nieobecność, ponieważ nie miał z kim plotkować na matmie.

-A coś się działo podczas tych trzech godzin, kiedy mnie nie było? - spytałam

-Nie, jedynie wychowawczyni pochwaliła pomysł balu i od przyszłego tygodnia zaczynamy przygotowania. A no i będzie wycieczka do Nowego Jorku -oświadczył podekscytowanym tonem- ale wiesz, to jeszcze nie jest oficjalnie ogłoszone, po prostu dyrektor dzisiaj zebrał samorząd szkolny i powiedział, że planują końcem czerwca dla klas 2-4, bo że pierwszaki jeszcze będą mieć czas na takie wyjazdy. Żeby było jasne, jedziesz i koniec tematu!

-Alex, myślisz, że odpuściłabym wycieczkę do Nowego Jorku? - zakpiłam a po drugiej stronie usłyszałam jak chłopak odetchnął z ulgi

-Całe szczęście! Będzie chlanie!!! Imprezy!! Podbijemy Nowy Jork a później Vegas!-rozmarzył się -Ej, ale serio, jedźmy kiedyś do Vegas! Kluby, kasyna, drinki...-zaczął wymieniać

-Ja bardzo chętnie, ale jeszcze mamy czas na Vegas i też już to widzę, jak moja mama puści mnie teraz do Vegas. W dodatku z tobą...-zaśmiałam się

-Oj no lubi mnie! Zobaczysz, że by się zgodziła jakbym z nią pogadał-marudził

-Pojedziemy za rok w styczniu.

-Mam rozumieć, że na twoją 18?-spytał.

-Si.

-Wal się z tym hiszpańskim suko, ja żądam  zmiany nauczyciela! - westchnął, na co przewróciłam oczami, ale mimo wszystko uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Takie są właśnie moje rozmowy z Alexem, jak i nasze spotkania,  naprawdę z całego serca pragnę, żeby każdy człowiek miał chociaż jednego takiego przyjaciela, z którym porozmawia na każdy temat bez obawy, że zostanie wyśmiany, z którym może śmiać się do łez ze szczecią lub z samego patrzenia na siebie, z którym będzie płakał w trudnych momentach życia.

Każdemu przydałby się taki Alexander Brown, bo Alex jest właśnie takim typem przyjaciela, przy którym nie muszę udawać, że jest okej, Alex rozumie mnie bez słów tak samo jak ja jego.

I słowo daję, gdyby trzeba było, jedno za drugie wskoczyłoby w ogień.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz