ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 ℑ

131 17 0
                                    

Na wielkim placu obok potężnego, mosiężnego pomnika rozbrzmiał dźwięk trąb, sygnalizujący mieszkańcom, że z pałacu nadchodzi nowina. Od razu wokół trzech mężczyzn ubranych w mundury zebrał się tłum ludzi, oczekujących na wieści, jakie oni przynoszą. Jeden z żołnierzy wyciągnął zza pasa dość długi zwój pergaminu i donośnym głosem zaczął czytać.

- Król Han Hyunsu uroczyście chce ogłosić, iż jego najstarszy z synów, książę Jisung kończy dziś dwadzieścia lat. Z tego powodu gotowy jest już na ożenek z piękną oraz mądrą niewiastą zamieszkującą nasze królestwo. Jak zwyczaj nakazuje zostanie ona wybrana poprzez eliminacje. Każda z dziesięciu wylosowanych dziewczyn zostanie przeniesiona do zamku, gdzie odbędą się stosowne konkurencje, które wyłonią nową księżną. Zapisy można składać przy ambasadzie zjednoczenia. Kandydatki nie powinny mieć mniej niż lat osiemnaście, lecz nie więcej niż trzydzieści. To tyle.

Mężczyzna poprawił znajdujące się na jego nosie okulary, po czym zwinął pergamin i skinął w stronę swoich towarzyszy. Ci, jak na komendę, zagrali znów tę samą melodię, a gdy ją zakończyli, oddalili się w stronę stojących nieopodal koni.

Na placu wybuchła wrzawa. Kobiety młode, jak i te starsze zaczęły plotkować lub kłócić się nawzajem. Każda z nich marzyła o ślubie z księciem, a teraz miały taką okazję.

Widok ten zastał Minho wracający znad rzeki po ciężkim poranku i słabych łowach. Zdezorientowany spojrzał na krzyczący tłum, jednak szybko zrezygnował z dowiadywania się, co wywołało takie emocje wśród mieszkańców wioski. Ruszył szybkim krokiem po kamiennej drodze nucąc sobie pod nosem niedawno napisaną przez niego piosenkę. Po niedługiej chwili zatrzymał się przez dość małym, drewnianym domkiem, którego dach delikatnie zaczął się już rozpadać. Pchnął lekkie drzwi i wszedł do niedużego, ciemnego pokoju. Od razu do jego nóg podbiegła mała, urocza dziewczynka z dwoma warkoczykami.

- Braciszek, jesteś! - wykrzyknęła uradowana i objęła chłopaka - Yoori mówił, że już nie wrócisz - nadąsana pokazała język w stronę chłopca siedzącego w nadgryzionym zębem czasu fotelu.

- Ja bym nie wrócił? - zaśmiał się brunet i poczochrał dziewczynkę po jej równie ciemnych włosach - Nie słuchaj brata, on zawsze plecie głupoty.

Rodzina Minho nie była najbogatsza. Mieszkali w dość biednej okolicy, a ich dom... cóż nie był pierwszej nowości. Szczerze mówiąc, po prostu się rozpadał. Niestety chłopak miał tylko matkę, ojciec zginął kilka lat temu na grypę, a jego rodzeństwo jakoś wykarmić trzeba było. Z tego powodu on, jako najstarszy syn, przejął funkcję głowy domu i zamiast uczyć się jak dzieci w jego wieku został zmuszony do ciężkiej pracy, która i tak nie przynosiła dużych dochodów. Lecz co miał na to poradzić? Kochał swoją rodzinę, nie mógł jej tak zostawić, chciał dla niej jak najlepiej.

- Minnie, wróciłeś - starsza kobieta weszła do pokoju i od razu zabrała od syna wiklinowy kosz, w którym znajdowały się ryby - Cieszę się, że już jesteś. Właśnie robię obiad, siadaj.

Ciemnowłosy posłusznie zasiadł do stołu i uważnie obserwował matkę gotującą coś w wielkim, żelaznym garze. Domyślał się, że jej też jest ciężko. Miała piątkę dzieci, jej mąż zmarł, została bez pieniędzy i gdyby nie pomoc jej najstarszego syna już dawno cała rodzina skończyła by na ulicy. Wszyscy musieli być silni.

- Braciszku, słyszałeś nowiny? - Minjung wskoczyła na kolana chłopaka.

- Nowiny?

- Tak! Książę szuka księżniczki i może się zgłosić każdy! Ah, chciałabym być księżniczką. Ale jestem za mała - dziewczynka nadymała policzki i założyła obrażona ręce na piersi.

- Hej, przecież jesteś księżniczką! - oburzył się chłopak i pocałował brunetkę w główkę - Moją księżniczką.

- Ale to nie to samo. Nie mam pięknej sukni, korali, księcia ani pałacu.

- Nie musisz mieć tego wszystkiego aby być księżniczką. A tym bardziej jestem pewien, że życie na takim dworze musi być strasznie nudne. A ten książę? Proszę cię, to pewnie straszny buc. Nie zasługujesz na niego.

Dziewczynka zaśmiała się głośno i wtuliła w pierś brata. Czuła się przy nim bezpiecznie i nie było dla niej ważne gdzie żyje, ważne, że była z nim.

- Minho? - zapytała sennie - A ty zostaniesz moim księciem?

- Tak Minjung, zostanę.

***
Jisung siedział w ogrodzie różanym i czytał. Sam nie wiedział co, po prostu potrzebował chwili odpoczynku, jakiejś przerwy od tych wszystkich królewskich spraw. Nie był pewny co do eliminacji. Wiedział, że to go czeka, w końcu była to tradycja rodzinna, jednak czuł niepokój. Ba, niepokój nie oddaje tego uczucia. To był strach. Przeraźliwy, obezwładniający, taki od którego robiło się słabo, a nogi same się uginały.

Nie wiedział czego ma się spodziewać. Głupio było mu się przyznać, ale nie był dobry w kontaktach z kobietami. A co dopiero taką ilością kobiet. Miał wrażenie, że ich nie rozumie, nie wie jak zachować się w ich towarzystwie, a wszystko co mówi może być źle odebrane.

Wiedział, że będzie to dla niego ciężki okres. Jednak cały czas wierzył, że jakoś to przetrwa. Musiał. Pocieszał się wizją małżeństwa swoich rodziców. Oni również poznali się w ten sam sposób. Może i nie zawsze się zgadzali, jednak ich związek oparty był na szacunku oraz zrozumieniu. Mimo wszystko czegoś brakowało. Uczuć.

Od najmłodszych lat Jisung marzył o pięknej, romantycznej miłości, takiej jak opisywali w księgach, lub damy dworu opowiadały sobie, gdy myślały, że nikt ich nie słyszy. Wyobrażał sobie siebie i kobietę, którą będzie mógł obdarzyć uczuciem, której odda swoje serce, a ta zrobi to samo wobec niego.

Jednak szara rzeczywistość uderzyła go w policzek, po czym pokopała jak leżał. Nie chciał tego małżeństwa, jednak nie potrafił się sprzeciwić ojcu.

***
- Łap tę łopatę i nie marudź! - pulchny mężczyzna o pożółkłej, koziej bródce wskazał na leżące niedaleko niego narzędzia - A ty co łajzo, nie za łatwo ci? Już do roboty!

Minho odgarnął posklejane ze sobą włosy z czoła i chwycił łopatę. Praca przy kopaniu grobów nie należała do najłatwiejszych, a nienajmilszy szef nie sprawiał, że stawała się atrakcyjniejsza. Jednak co chłopak mógł poradzić? Potrzebował pieniędzy, a tylko tu był w stanie zdobyć wystarczającą sumę, by wykarmić rodzinę.

- Przerwa łamagi! Idźcie się walnijcie, ale za pięć minut znów was widzę przy pracy - otyły szef zszedł ze swojego stołka i popalając cygaro podszedł do stojącego niedaleko księdza. W tym czasie chłopcy usiedli obok wykopanej przez nich dziury i z trudem oddychali.

- Nie rozumiem bab - stwierdził współpracownik bruneta - Mojej siostrze odwala. Odkąd ogłosili, że szukają żony dla księcia, zaczęła się stroić i wynajdywać jakieś nowe perfumy. Nas nawet na to nie stać, a ta już się zachowuje, jakby cały świat należał do niej.

- Czemu wszystkim tak na tym zależy? - zapytał zdziwiony Minho. Siostra Felixa nie była pierwszą osobą, która aż tak się tym ekscytowała, a przecież nawet nie dostała się do głównej dziesiątki.

- Kasa, a co innego? Za samo zgłoszenie ci płacą. Mówię ci, gdyby nie to, że jestem facetem sam bym się zapisał. Ważne aby zapłacili.

- Czekaj, to za zgłoszenie się płacą?

- Jasne, nie wiedziałeś? I to dość sporą sumkę. Jeden nasz dzień pracy to nic przy tym ile dają.

Oczy ciemnowłosego zalśniły, a w jego głowie narodził się plan. Musiał go jeszcze przemyśleć, jednak wydawał się bardzo dobry. Wiedział, że i tak nie dostanie się do głównej dziesiątki, w końcu startuje do tego tyle kobiet. A pieniądze zawsze się przydadzą.

ℜ𝔬𝔶𝔞𝔩 || 𝔐𝔦𝔫𝔰𝔲𝔫𝔤 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz