snake

155 9 0
                                    

Wakacje miały nudnie. Byłam przyzwyczajona do rutyny, więc nie nudziło mnie to aż tak, ale robienie tych samych czynności bez żadnej odskoczni wpędzały w smutek. Przez czas około 2 miesięcy na 5 spotkań, ja uczestniczyłam tylko w pierwszym. Severus nic prawie nie mówił. Ten człowiek chyba w ogóle rzadko cokolwiek mówi.

Przełomem stał się pewnien, z pozoru, zwykły dzień. Jak zawsze obudziłam się rano, umyłam się, w samotności zjadłam śniadanie, malowałam się, bawiłam z Semprą, następnie zeszłam na obiad. Jak zwykle spotkałam tam Severusa.

- Dzień dobry - powiedziałam, ale nie odpowiedział. W oczekiwaniu na posiłek przeglądał prasę. Gdy skrzat podał na stół jedzenie Severus się odezwał.

- Udasz się ze mną do Malfoy'ów. Jeśli chcesz.

Czy chcę? Oczywiście, że chcę. Chcę wyjść gdziekolwiek. A raczej- do kogokolwiek.

- Chcę, bardzo chcę. O której?

- Po obiedzie

Nie odezwał się słowem. Tak właściwe nawet nie chciałam nic słyszeć. Szczere mówiąc zaczęło mnie to denerwować. Ja też zbyt dużo nie mówię, ale staram się. Trudno, na razie liczy się tylko fakt, że w końcu będę mogła wyrwać się z tej dziury. Obiad jadłam wyjątkowo niespokojnie. Gdy zauważyłam, że Severus już skończył, szybko odsunęłam talerz od siebie.

- Nie będziesz już jadła? - zapytał unosząc pytająco brew.

- Nie, już się najadłam. Możemy iść.

- w takim razie...- wstał, poprawił szatę, kiwnął głową na skrzata i wyciągnął rękę. Bez wahania mu podałam swoją.


Dwór Malfoy'ów. Piękny, mroczny i ogromny. Przeszliśmy przez bramę i udaliśmy się do drzwi wejściowych. Drzwi otworzyła Narcyza.


- Witajcie! Wejdźcie, proszę - przepuściła nas w drzwiach. - Severusie, Lucjusz czeka w salonie na piętrze. Ja zaraz do was dołączę. - Severus udał się ku schodom, wcześniej kiwając głową na zrozumienie. No i super, zostawił mnie. - Rosabello, jeżeli masz ochotę, Dracon może cię oprowadzić po naszych ogrodach.

- Oczywiście, z wielką chęcią.

- W takim razie zawołam Draco.- odwróciła się i podeszła pod drzwi od jakiegoś pomieszczenia. Po chwili wyszedł z niego Draco. Narcyza uśmiechnęła się do nas, po czym odeszła.

- Witaj, Draco. Jak się masz? Szykujesz się już do Hogwartu?

- Jestem już spakowany. Matka powiedziała mi, że mam cię oprowadzić po naszych ogrodach. Idziemy?

- Jasne. Prowadź.

- Więc mieszkasz z Severusem?

- Tak, mieszkam w jego mieszaniu wraz z nim, skrzatem i Semprą.

- Kto to Sempra?

- Mój pies.

- Pies? Poważnie masz psa? Nie przeszkadza ci szczekanie?

- Jest kulturalna i nie szczeka bez potrzeby. A ty, masz jakieś zwierzęta?

- Mamy sowę Helgę.

- Sowy są nudne. Nie da się z nimi chodzić na spacery, bawić zabawkami, czy uczyć sztuczek.

- Ale za to pozwalają na komunikację. Zresztą naprawdę chcesz rozmawiać o zwierzętach?

- Tak, chcę. Zwierzęta są przeurocze i kochane. Nie chcesz jakiegoś zwierzaka oprócz sowy?

- Nie potrzebuję. Za dużo obowiązków, za mało korzyści. A ty?

- W sumie to myślałam nad czymś zupełnie innym niż tradycyjne zwierzę.

- To znaczy?

- Chciałabym węża.

- Wooow, węża? Na prawdę interesują cię te pełzające zwierzęta?

- Tak? Są piękne! Chyba nigdy nie widziałeś na żywo węża!

- Często widuję jednego i nie, nie uważam, żeby był pięny.

- Co to za wąż?

- Nagini

- Aaaaa, no tak. Zapomniałam, że często tu bywa. Chociaż ja tam uważam, że wygląda potężnie i pięknie. Jest mroczna, tajemnicza, ale też piękna.

- No cóż, chyba nie tą samą Nagini widzieliśmy- zaśmiał się nerwowo.


Przechodziliśmy właśnie obok dużej, szarej fontanny. Ogród był piękny. Mnóstwo roślin, drzew i krzewów.

Przypomniał mi się mój rodzinny dwór. Tam też był ogromny ogród. Zawsze, gdy się nudziłam spacerowałam po nim z Semprą. Czasem nawet, gdy nuda była większa, niż w pozostałe dni - zajmowałam się roślinnością. Podlewałam kwiaty, wyrywałam chwasty i takie tam. Oczywiście mogłabym zrobić to za pomocą różdżki, ale wtedy nie miałabym co robić. Tęsknię za domem, chociaż wiem, że istnieje ryzyko, iż już nigdy tam nie wrócę.


- Draco? - zapytałam po chwili ciszy.

- Tak?

- Co oni tam robią? No wiesz, Severus i twoi rodzice.

- Najprawdopodobniej rozmawiają o sprawach powiązanych z Czarnym Panem, składają zamówienia, piją alkohol...

- Jakie zamówienia?- przerwałam mu

- No na eliksiry. Snape nie ma w zwyczaju chodzić od domu do domu z eliksirami jego roboty, więc moi rodzice się tym zajmują. Oczywiście mają z tego korzyści. - słuchałam uważnie. No tak, faktycznie Severus robi dużo magicznych mikstur, ale nie widziała, aby ktokolwiek przychodził do niego prosząc o przygotowanie danego, czy też po odbiór.


Obeszliśmy cały ogród. Wróciliśmy do domu, ale rozmowa na górze się jeszcze nie skończyła.


- Powiesz mi kiedyś coś więcej o sobie?

- Powiedziałam ci już przecież bardzo dużo.

- Nie powiedziałaś mi prawie nic, Bello - zaśmiałam się. To prawda, ale tak czy siak nie ma za dużo co mówić o mnie- Będziesz jutro?

- Jutro? Czemu miałabym być jutro?

- Jest spotkanie. Moi rodzice tak mówią.

Pomyślałam przez chwilę. Nie interesuje mnie, czy zostanę zaproszona, czy nie.

- Będę.

the black swan | 1 PARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz