5 | Niebo zsyła dary

67 8 0
                                    

      - Ygh! - wykrzyknęłam ze złością i zgniotłam kartkę papieru, a następnie rzuciłam nią o ścianę. Właśnie próbowałam połączyć ze sobą wydarzenia, które działy się przez ten cały, szalony miesiąc. Cały czas nic mi nie wychodziło, więc wkurzałam się jak mogłam. Po chwili ochłonęłam trochę i zaczęłam mówić do siebie:

      - Katerine, posłuchaj. Musisz znaleźć jakieś wytłumaczenie dla tych zdarzeń. - Przez krótki moment intensywnie myślałam, gdy wpadłam na pomysł. - A co, jeśli rodzice pokłócili się z kimś, a ten nasłał na nich bandytów, którzy ich porwali? Nie, to głupie - powiedziałam bezradnie, a ręce mi opadły. - Ktoś musi mi pomóc! Chociaż jakiś zwierzak, na przykład pies, kot albo ten nieszczęsny szczur!

      Teraz właśnie przypomniałam sobie o moim kocie, którego zostawiłam w domu, podczas ucieczki przed karteczką "UCIEKAJ". 

      Ale z ciebie mózg, Kate.

      Nie zważałam na te obelgi od samej siebie i wzięłam się w garść. Postanowiłam, że poszukam nowego schronienia, bo to już nie jest bezpieczne. Spakowałam wszystko co mogłam, włącznie z tymi pogniecionymi kulkami z papieru, gdyby porywacz powrócił, a wtedy zobaczyłby wszystkie moje podejrzenia. Zajrzałam jeszcze do pokoi, do których nie miałam dostępu i "pożyczyłam" stamtąd parę rzeczy. Przecież nikt się nie dowie, prawda? 

      Wyszłam z domu po cichutku, obłowiona w tysiące rzeczy, które zapewne i tak nie były mi potrzebne. Skierowałam się na lewo i poszłam tam, nie wiedząc co mnie czeka.

      Przez długi czas tylko chodziłam i chodziłam, chodziłam i czekałam, a potem znów chodziłam. Wydawało mi się, że jestem w zapętleniu. W końcu poddałam się. Powlokłam się do jakiejś brudnej, zacienionej uliczki i usiadłam pod murem. Zaczęłam cichutko łkać, użalając się nad moim życiem. Kopnęłam puszkę po konserwie, która potoczyła się pod sam pyszczek brudnego, szarego szczurka. Wzięłam go na ręce, mimo, że śmierdział starym serem i śmieciami. Ale mi to nie przeszkadzało. Ponieważ on był sam. Sam jak palec. Tak samo, jak ja.

      Nie myśl o tym.

      Posłuchałam się tej porady i skończyłam rozmyślać o moich problemach, więc wstałam, trochę zakręcona. Gdy już stanęłam na nogi zaczęłam iść w głąb ciemnej ulicy, żeby przenieść się dalej. Niemal widziałam już zabudowania za zakrętem. Miałam już wkraczać w następną alejkę, gdy znienacka coś bardzo ciężkiego na mnie spadło. Mój kręgosłup zabolał mnie tak, jakby ktoś we mnie coś wwiercił. Usłyszałam jakiś dziewczyński głos mówiący:

      - Nie trzeba było tam wchodzić - fuknęła nieznajoma osoba. Tajemnicza istota w końcu wstała i ja mogłam to samo zrobić. Po chwili stałam już na nogach ze zdziwioną miną. 

      Rzeczą, która na mnie spadła okazała się być wysoką, szczupłą dziewczyną o włosach w kolorze blond i błękitno-morskich oczach. Patrzałam na nią z ciekawością, a ona na mnie. W końcu odważyła się coś powiedzieć:

      - Em... kim jesteś? - zapytała.

      - J-ja.. jestem Kater- po prostu Kate - odparłam zlękniona.

      - Ja, Terra. Skąd się tu wzięłaś?

      - A może to ja powinnam zadać to pytanie... tobie - powiedziałam, otrzepując się z pyłu.

      - Skoro nalegasz...

      Spojrzałam na nią dziwnie, ale wzruszyłam ramionami, a ta zaczęła opowiadać swoją historię:

      - A więc, szłam sobie normalnie do szkoły i przez przypadek skręciłam w złą ulicę, która okazała się ślepa. Już miałam zawracać, gdy zauważyłam jakieś fioletowe światło dobiegające z końca drogi. Pobiegłam tam i ujrzałam portal-

W ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz