Pomimo dzwoniącego już kolejny raz budzika Harry ciągle spał w najlepsze. Louis tym razem całkowicie wyłączył dźwięk kucając koło łóżka
-Kochanie, spóźnimy się na śniadanie - oznajmił prosto do jego ucha
-Yhym - mruknął przekręcając się na plecy.
Szatyn pokręcił głową zniżając się do szyi swojego chłopaka powoli ją całując. Harry zachichotał otwierając oczy
-No nareszcie - zaśmiał się starszy podnosząc swoją głowę wyżej zaczepiając twarz młodszego swoimi mokrymi włosami
-Ej! Przestań, to łaskocze - wydukał Harry między kolejnymi atakami śmiechu.
Louis odsunął się podchodząc do szafy i wyjmując kajdanki. Brunet podszedł do niego zdziwiony
-Dalej jestem ciekawy po co ci one - zauważył młodszy przyglądając się przedmiotowi
-Wystaw ręce - rozkazał obracając się do chłopaka.
Harry spojrzał się zdziwiony, lecz wykonał polecenie. Szatyn zakuł jego wystawione ręce następnie położył swoje dłonie na jego ramiona zmuszając do klęknięcia
-Na przykład do tego - szepnął kucając przed nim
-Teraz już całkowicie mi się podoba, że je masz
Szatyn uśmiechnął się tajemniczo odpinając chłopaka.
***
Harry i Louis dotarli do stołówki z uśmiechem wspominając sytuację sprzed chwili. Dotarli do stolika, a szatyn oparł się jedną dłonią o blat, a na drugiej kręcił kajdankami
-Czas na waszą przegraną - uśmiechnął się Harry, opierając się obok swojego współlokatora
-No dobra, ja chce lewą rękę - Liam wystawił dłoń w kierunku młodszych od siebie chłopaków
-Lou, czyń honory - oznajmił wesoło zielonooki odchodząc po śniadanie dla nich.
Louis nachylił się zakuwając dłoń Liam'a oraz Zayn'a razem. Niall zaczął się z nich śmiać, a Harry wrócił z tacką, na której były dwa talerze naleśników
-Nie zabrałem się już z herbatą - wyjaśnił odkładając posiłek
-Spokojnie, ja pójdę, jedna łyżeczka? - upewnił się szatyn wstając.
Zielonooki kiwnął głową ustawiając talerze. Pozostali patrzyli się oszołomieni, w zaskoczeniu słuchając tej krótkiej wymiany zdań
-Koleś, co ty mu zrobiłeś? - zapytał Michael, a w głowie Harry'ego pojawiły się niecenzuralne wspomnienia
-Nic, co masz na myśli?
-No wiesz, jest miły i się uśmiecha, to się za często nie zdarza - dodał Luke
-Nie wiem, jakoś tak wyszło - wzruszył ramionami zaczynając jeść Harry
-Twoja herbata - oznajmił Louis odkładając szklanki
-Dziękuję - zaświergotał brunet następnie biorąc łyka
***
Po śniadaniu wrócili do pokoi wyszykować się na plażę
-Weźmiesz ten koc, co byliśmy w tedy na zachód słońca? - zapytał Louis wkładając krem przeciwsłoneczny do torby
-Tak, coś jeszcze?
-Raczej nie
Szatyn podszedł do swojego chłopaka, który nachylał się nad torbą sportową
CZYTASZ
Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer Camp
FanfictionLouis i Harry to definitywnie dwa różne charaktery. W tym roku zmuszeni są do dzielenia pokoju. Oprócz codziennego zmagania się ze sobą na wzajem, muszą poradzić sobie z zajęciami na obozie. A wszystko przez najlepszego przyjaciela Louis'a. Chłopcy...