Rozdział 16 Loved You First

298 18 23
                                    

Pomimo dzwoniącego już kolejny raz budzika Harry ciągle spał w najlepsze. Louis tym razem całkowicie wyłączył dźwięk kucając koło łóżka

-Kochanie, spóźnimy się na śniadanie - oznajmił prosto do jego ucha

-Yhym - mruknął przekręcając się na plecy.

Szatyn pokręcił głową zniżając się do szyi swojego chłopaka powoli ją całując. Harry zachichotał otwierając oczy

-No nareszcie - zaśmiał się starszy podnosząc swoją głowę wyżej zaczepiając twarz młodszego swoimi mokrymi włosami

-Ej! Przestań, to łaskocze - wydukał Harry między kolejnymi atakami śmiechu.

Louis odsunął się podchodząc do szafy i wyjmując kajdanki. Brunet podszedł do niego zdziwiony

-Dalej jestem ciekawy po co ci one - zauważył młodszy przyglądając się przedmiotowi

-Wystaw ręce - rozkazał obracając się do chłopaka.

Harry spojrzał się zdziwiony, lecz wykonał polecenie. Szatyn zakuł jego wystawione ręce następnie położył swoje dłonie na jego ramiona zmuszając do klęknięcia

-Na przykład do tego - szepnął kucając przed nim

-Teraz już całkowicie mi się podoba, że je masz

Szatyn uśmiechnął się tajemniczo odpinając chłopaka.

***

Harry i Louis dotarli do stołówki z uśmiechem wspominając sytuację sprzed chwili. Dotarli do stolika, a szatyn oparł się jedną dłonią o blat, a na drugiej kręcił kajdankami

-Czas na waszą przegraną - uśmiechnął się Harry, opierając się obok swojego współlokatora

-No dobra, ja chce lewą rękę - Liam wystawił dłoń w kierunku młodszych od siebie chłopaków

-Lou, czyń honory - oznajmił wesoło zielonooki odchodząc po śniadanie dla nich.

Louis nachylił się zakuwając dłoń Liam'a oraz Zayn'a razem. Niall zaczął się z nich śmiać, a Harry wrócił z tacką, na której były dwa talerze naleśników

-Nie zabrałem się już z herbatą - wyjaśnił odkładając posiłek

-Spokojnie, ja pójdę, jedna łyżeczka? - upewnił się szatyn wstając.

Zielonooki kiwnął głową ustawiając talerze. Pozostali patrzyli się oszołomieni, w zaskoczeniu słuchając tej krótkiej wymiany zdań

-Koleś, co ty mu zrobiłeś? - zapytał Michael, a w głowie Harry'ego pojawiły się niecenzuralne wspomnienia

-Nic, co masz na myśli?

-No wiesz, jest miły i się uśmiecha, to się za często nie zdarza - dodał Luke

-Nie wiem, jakoś tak wyszło - wzruszył ramionami zaczynając jeść Harry

-Twoja herbata - oznajmił Louis odkładając szklanki

-Dziękuję - zaświergotał brunet następnie biorąc łyka

***

Po śniadaniu wrócili do pokoi wyszykować się na plażę

-Weźmiesz ten koc, co byliśmy w tedy na zachód słońca? - zapytał Louis wkładając krem przeciwsłoneczny do torby

-Tak, coś jeszcze?

-Raczej nie

Szatyn podszedł do swojego chłopaka, który nachylał się nad torbą sportową

Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer CampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz