Rozdział 29 - Dezorientacja

538 48 72
                                    

- Momo, wiesz może co z Mayumi? - spytał zmartwiony Keigo.

- Nie, a co?

- Trochę... chyba się trochę pokłóciliśmy. - Nie wiedział czy może tak to nazwać. - I potem uciekła, a od czterech godzin nie daje znaku życia. - Już wiele razy tak zrobiła, więc na pewno jest tak i teraz, ale musiał wiedzieć co z nią. Nawet jeśli nie chce go teraz widzieć.

- Nie. Nie dzwoniła do mnie ani nic. - odpowiedziała spokojnie Momo. Pewnie znów gdzieś pobiegła z wyciszonym telefonem, ale jest w ciąży, więc nie powinna tego robić. - Dzwoniłeś może do Ashido? Albo do ojca Mayumi?

- Nie. Ty jesteś jako pierwsza. Aizawy nie chcę jak na razie martwić. - On i tak przez nich już dużo wycierpiał. - W każdym razie dzięki. Zadzwonię do Ashido, a co najwyżej później do Aizawy. Jakby zadzwoniła to weź mi napisz.

- Jasne. Daj znać jak się znajdzie.

Keigo rozłączył się i westchnął patrząc na ekran telefonu. 78 razy dzwonił już do Mayumi, a ona nie odbiera. Musi być cholernie zła, ale o co? Przecież dowiedzieli się tak wspaniałej rzeczy. Jest w nim zakochana. Matka dziecka w jego ojcu. Przecież to najlepsze co mogło się zdarzyć.

Wybrał numer Ashido, która odebrała prawie od razu.

- No? - słyszał po głosie, że była rozżalona, choć nie wiedział na kogo.

- Też zły dzień? - spytał zrezygnowany.

- Ta. Poznałeś mojego chłopaka, nie? Dziś miałam u niego nocować, ale jego babcia dostała zawału i szybko musiał jechać do szpitala.

- Zła jesteś o to? - W sumie czemu z nią o tym rozmawia? W końcu nie była to jego przyjaciółka, a Mayumi. Jednak odkąd zamieszkał z dziewczyną tak bardzo przyzwyczaił się, że ma w końcu do kogo otworzyć gębę, że teraz czuł się po prostu samotny.

- Nie, oczywiście, że nie. Nie jego wina w końcu. Po prostu szkoda, że tak wyszło. - westchnęła na końcu. - A co u Ciebie? I czemu dzwonisz?

- Bo Mayumi gdzieś znowu zniknęła. - odpowiedział z grymasem na twarzy, który nawet był wyczuwalny po głosie. Oparł głowę o swoją dłoń i znudzony patrzył przed siebie.

Siedział spokojnie na dachu i patrzył to na odlatujące ptaki i samoloty.

- A co się stało?

- Wyznała mi miłość, po czym uciekła.

- CO ZROBIŁA?! - słysząc krzyk musiał odsunąć telefon, by nie ogłuchnąć.

- W sumie to nie wyznała. Sam doszedłem do tego wniosku i jak jej o tym powiedziałem, to nie potrafiła zaprzeczyć.

- Nie spodziewałam się, że do tego w sumie dojdzie. - powiedziała zdezorientowana dziewczyna. - Byłam pewna, że po prostu w końcu się spikniecie i sami nie będziecie wiedzieć kiedy, a nie takie dramaty.

- Co? Poważnie już to obstawiałaś?

- Ta, tak jak wszyscy. Jestem pewna, że nawet Endeavor.

- Czemu?

- Nie pytaj się głupio. Będziecie rodzicami, mieszkacie razem, śpicie razem, sypiacie ze sobą i w ogóle zachowujecie się jak prawdziwe małżeństwo, bo już nawet nie para, a nawet nią nie jesteście. Prędzej czy później stałoby się to.

- W sumie może masz racje, że było to aż takie oczywiste. - odpowiedział znów znudzonym tonem.

- A czemu uciekła w takim razie?

- Nie wiem. Powiedziałem, że wszystko będzie dobrze, że damy sobie radę, przytuliłem ją, a ona z płaczem uciekła.

- A też jej wyznałeś miłość?

Moment of Forgetfulness - Hawks x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz