54

591 22 5
                                    

Moje wesele?
Śmieszne... Zaczęłam w pewnym momencie rodzić. Może to ze stresu? Nie mam pojęcia. Mamy małą dziewczynkę. Chyba u mnie w rodzinie to generyczne, że najstarsza z rodzeństwa jest dziewczyna, haha. Mike bardzo się cieszył. Na początku był duży stres.

Witamy na świecie Elizabeth.

Narazie jak u dzieciaczka nie znamy jeszcze koloru oczu. Jess to myślałam że wybuchnie z radości. Bardziej się cieszy z mojego porodu niż z jej własnego.

Dzisiaj wychodzę ze szpitala z moją Elizabeth. Rodzice z Mikem już zdążyli przygotować pokój. Po wielu rozmowach stwierdziliśmy, że narazie będzie spała z nami w sypialni a jak będzie starsza to przeniesie się do swojego pokoju. Tak będzie bezpieczniej. Mike już jest ze mną. Podpisujemy ostatnie papiery i wychodzimy do domu. Na szczęście Elizabeth śpi w nosidełku. Jest przeurocza. Ma brązowe włoski. Geny Mike'a.. Uśmiechnęłam się do pielęgniarki i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia ze szpitala. Mike złapał mnie za rękę i zabrał nosidełko ode mnie. Znowu się zaczyna... ,,Nie przemęczaj się" , ,,to dla ciebie za ciężkie", ,,daj, ja to zrobię". Przekręciłam oczami, ale nic nie powiedziałam. Mam dość sporo rozstępów, mimo, że używałam dużo kremów. No cóż, tylko pozazdrościć mamusiom ze ślicznym ciałem. Myślałam, że Mike'owi będzie ciężko na początku przyzwyczaić się do dziecka, lecz dobrze mu idzie. Codziennie nas dowiedział. Pielęgniarki nie raz mówiły mi, że Mike będzie dobrym ojcem. Wsiedliśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu z Elizabeth w nosidełku. Oczywiście przypięłam nas pasami, aby było bezpieczniej. Mike kierował. Wiem, że nasi przyjaciele i rodzina czeka na nas w domu. Mówiłam, aby nie robili żadnej imprezy ani niespodzianki, ponieważ może to wystraszyć Elizabeth.  Z tego co słyszałam, to przestępca nie odpuszcza... Jest coraz gorzej. Niestety teraz muszę odpuścić sobie całej tej zabawy w detektywa, ponieważ mam na głowie dziecko i mam słabą kondycję.

Nie wspomniałam... Miałam... Pewne komplikacje przy porodzie... Miałam cesarkę. Lekarze powiedzieli, że nie będę w stanie karmić piersią. Zalecili nam jakieś mleko w proszku dla niemowląt. Zatrzymaliśmy się na podjeździe. Wyszliśmy z samochodu. Oczywiście Mike się uparł, że on weźmie Elizabeth. Weszliśmy do domu. Czułam piękne zapachy. Już wiem co zrobili... Obiad rodzinny. Weszłam do salonu. Mike zaraz za mną. Wszyscy siedzieli przy stole i czekali.

-Hej wszystkim, co tak ładnie pachnie?- zapytałam. Odpowiedzieli mi chórem ,, cześć". Moja mama wstała i szybko do mnie podbiegła.

-Zrobiliśmy wam obiad, siadajcie. Jak się czujesz córciu?- zaczęła mówić. Uśmiechnęłam się.

- A dobrze, dziękuję. Dobrze się składa, ponieważ jestem głodna, haha- powiedziałam i usiadłam do stołu.

Mike usiadł obok mnie. Postawił na wolnym miejscu nosidełko z Elizabeth w środku (przepraszam, autokorekta zmieniła mi ,, środek" na ,,worek". Zaśmiałam się 😂🖐️~dop.aut.). Przy stole byli: moi rodzice, moje rodzeństwo, Jess z dzieckiem i Carolem, oczywiście Dominicy chłopak i dzieciątko oraz Akina i Mars. Było nas tutaj bardzo dużo.

I tak właśnie minął mi dzień... Na jedzeniu i plotkowaniu. Po pewnym czasie obudziła się Elizabeth. Nakarmiliśmy ją i wyprzytulaliśmy. Nikt nie mógł się nią nacieszyć. Oczywiście wszystko z umiarem, ponieważ to pierwszy jej dzień w domu i jest wokół dużo nowych osób.

Był już wieczór. Wszyscy już wrócili do domu. Mike poszedł na górę z Elizabeth. Została tylko Jess, Akina, Carol i Mars. Jess i Carol zostali, ponieważ kazaliśmy im. A Akina i Mars .. No Akina tutaj mieszka. Niedługo wprowadza się do Marsa.

-Hej Emma, możemy porozmawiać?- zapytała nieśmiało. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.-Na... osobności- wstaliśmy od stołu i wyszłyśmy na zewnątrz. Akina poprowadziła mnie do samochodu. Zmarszczyłam brwi ale nic jej nie powiedziałam, ufam jej. Zaczęłyśmy gdzieś jechać. Była cisza.

-To o czym chciałaś pogadać?- zapytałam. Dziewczyna przełknęła ślinę. To coś złego?

-Chyba odkryłam ważną rzecz co do naszego ,,śledztwa". Musimy jednak pojechać w jedno miejsce...- powiedziała mocniej ściskając kierownicę.

-Ale... Mówiłam ci, że ja przerywam to wszystko ze względu na Elizabeth?- zapytałam delikatnie wkurzona. Nie mogę teraz nic takiego robić. To jest za bardzo ryzykowne.

-Wiem... Ale musimy tam pojechać- resztę drogi już się nic nie odzywałam.

Poznaję tę drogę.. czy my jedziemy do tego opuszczonego szpitala? Co się dzieje? Zatrzymałyśmy się... Przy tym lesie. Akina wyszła. Zrobiłam to samo. Zaczęłyśmy iść w stronę szpitala. To wszystko zaczyna być podejrzane. Weszłyśmy do środka.

-No i o co chodzi?- zapytałam

-Emma... Jesteśmy przyjaciółkami... Uwierz jesteś dla mnie bardzo ważna. Dzięki tobie doszłam tak daleko...

-Prsejt do sedna, zaczynam się bać. Zakochałaś się we mnie czy co?- zapytałam i się zaśmiałam.

-Emma... Ja tak bardzo przepraszam...




Ten worek dalej mnie śmieszy. Nie powinnam się śmiać, przepraszam, hahaha 😂🖐️
Do następnego.
Zbliżamy się do końca kochni 🤭👋

(Nie) Zostaw mnie... (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz