Rozdział 2 "Praca = szczęście"

363 23 1
                                    

Gdy weszłam do pokoju, zgarnelam szybko rzeczy które będą potrzebne mi w pracy. Spakowałam się do dużej czarnej torby. Większość rzeczy czeka już na mnie w stajni. Po krótkim namyśle przełożyłam rzeczy do mniejszej torby. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam orzezwiajacy prysznic. Ubrałam się w czarne spodnie do jazdy konnej, zielony t-shirt i czarną bluzę z rękawem 3/4. Założyłam soczewki i nalozylam delikatny makijaż. Włosy spielam w kucyk. Wzięłam torbę i zbieglam po schodach na dol. Ucalowalam w policzek babcię.

-Wychodzę- rzuciła do rodziców. Nalozylam buty, wzięłam klucze i wyszłam z domu. Był piękny letni dzień. Z radością skierowałam się w stronę przystanku. Za 3 minuty mam autobus, a za godzinę zaczynam pracę. Na pewno zdążę. Gdy tylko przyszlam, na przystanku pojawił się autobus, który miał mnie dowieść prosto do Hipnozy. Tak się za nią stesnilam, a przecież widziałam ją zaledwie jakieś 9 godzin temu. Zaledwie albo aż...
Jechalam autobusem myśląc o Hipci i słuchając mojej ukochanej piosenki. Po 15 minutach jazdy dojechałam do swojego małego raju. Czekał mnie jeszcze 5 minutowy spacer. Gdy wreszcie przybyłam na miejsce wypuscilam wszystkie konie na pastwisko i poszłam do siodlarni przywitać się z Panem Arturem.
- Dzień dobry- przywitałam się z wysokim mężczyzną zajętym wpisywaniem czegoś do zeszytu.
- Część- odpowiedzial wesoł.
- Mam dla ciebie zła wiadomośc- powiedział już z mniejszą wysokością.
- Niech zadane..- odpowiedzialam.
-Lena jest chora i muszę przejąć jej lekcję?
- Niestety tak.
- Super. Lecę szykować Sally do pracy. Mam jeszcze tylko jedno pytanie- dodalam widząc że pochyla się z powrotem nad biurkiem.
- Słucham?
- Czy jak już skończę będę mogła pojechać z Hipnoza w teren?
- Jasne, ale o 20 masz być z powrotem bo trzeba nakarmić konie i wyczyścić boksy.
- Jasne na pewno będę.
Sally to młoda i bardzo spikijna klaczka z którą świetnie mi sie pracowało. Gdy tylko weszlam na pastwisko, odbiegała do mnie moja kochana Hipcia. Jest co prawda bardzo stara ale ma tyle energii co 7 letni ogier.
- Część babciu! Jak się masz?- zapytałam tuląc do siebie szczupły łap mojej kochanej kobylki. Rozdalam wszystkim kiniom po smakolyku. Jest ich w stajni 15. Sally stała spokojnie i czekała aż do niej podejde. Przytlilam ja i nałożyła jej kantar. Wyprowadziła ją z pastwiska uwiązałam i przygotowałam do pracy. Gdy tylko skończyłam przyszła moja dziś pierwsza uczennica Kaja. Przywitałam się, wzięłam ląże i oczywiście konia. Poszliśmy na halę.

Marzenia nie do wyrzucenia tylko do spełnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz