Rozdział 41

128 8 80
                                    

_____________________________

Cały weekend poświęcony, żeby napisać ten rozdział. Mam nadzieję,że jesteście zadowoleni, nie poprawiam go tylko od razu wstawiam aby było co czytać, mam nadzieję że nie ma jakiś dużych błędów. Jak coś widzicie to poprawiajcie!!!

______________________________

Budzę się i od razu obok siebie zauważam śpiącego Aleca, dorywam się do telefonu i sprawdzam godzinę. Jest ósma rano więc wszyscy pewnie śpią po wczorajszej imprezie, która trwała naprawdę długo pomimo incydentu który się wydarzył. Jednak ja i Alec postanowiliśmy zakończyć imprezę szybciej niż inni i zajęliśmy się sobą. Wolnym ruchem wstaję z łóżka i zakładam na siebie bieliznę oraz czarną koszulę chłopaka, a następnie schodzę na dół do kuchni aby zrobić nam kawę i śniadanie. Podsmażam bekon kiedy do kuchni wchodzi Olivier.

- Co tutaj robisz? - naskakuje na niego.

- Zostałem u Nel - przygląda się dokładnie mojemu ciału.

- Nie powinno cię tu być - zakrywam się na tyle ile mogę. - Alec cię zabije jeśli cię tu zobaczy.

- A ja na pewno się go boję - przewraca oczami. - Szykujesz mi śniadanie?

- Wal się - mówię kiedy rozbijam jajka na patelnię.

- Nie poznałem cię wczoraj - siada przy blacie.

- To znaczy? - odwracam się do niego plecami i robię tosty.

- Moja Zoey - zaczyna. - Dawna Zoey - poprawia się. - Nigdy by nikogo nie uderzyła.

- Dlatego już jej nie ma - nakładam jedzenie na talerz i siadam naprzeciwko niego. - I nigdy nie wróci.

Muszę przyznać, że zamieszkanie tutaj i ludzie sprawili że stałam się całkiem inną osobą. Potrzebowałam tej zmiany, nie chciałam być ciągle tą płaczącą dziewczyną, która nie może sobie poradzić z rozstaniem. Zapragnęłam być silną kobietą, która nie potrzebuje obok siebie toksycznych ludzi przez których była tylko raniona. Ta dziewczyna odeszła w zapomnienie i narodziłam się nowa ja. Zoey która dąży do celu i jeśli czegoś pragnie to dąży do tego po trupach, nie daje się zamiatać pod ziemię i walczę o to co moje.

- Spieprzyłem sprawę wtedy dając ci odejść - oznajmia po chwili ciszy.

- Zostaw przeszłość za sobą - nalegam.

Nie chcę słyszeć tego po tym jak minęło tyle czasu, nie chcę żadnych przeprosin. Wyleczyłam się z niego i nie potrzebuję kolejny raz cierpieć. Nie chcę wracać do tych chwil, do niczego co jest związane z nim, z nami. Zostałam za bardzo zraniona, żeby znowu móc to roztrząsać, zraniliśmy siebie nawzajem i powinniśmy już odpuścić.

- Chciałem to wyjaśnić wtedy jak cię tylko zobaczyłem, na walce, na świętach, u Parkera, wczoraj - tłumaczy.

- Wczoraj? - pytam zdezorientowana.

- Kiedy Nel doszła do siebie szukałem cię - odpowiada. - Znalazłem cię razem z Aleciem jak się, no wiesz.

Właśnie dotarło do mnie, że Olivier widział jak uprawiałam seks z Aleciem, jest mi cholernie wstyd, że ktoś nas nakrył. Nawet nie wiem co mu odpowiedzieć przecież go nie przeproszę bo nie mam za co, to on się po prostu znalazł w złym miejscu o złej porze. Wie doskonale, że coś nas łączy i nie powinno go to dziwić.

- Nie oczekuję, że mi wybaczysz ale chcę żebyś wiedziała że ja też cierpiałem - mówi. - Całe wakacje spędziłem zatapiając się w wódce a potem w dziewczynach wiedząc że ty cierpisz sama w domu z mojego powodu.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz