Usłyszałem pisk za nami i odwróciłem się w tamtą stronę. W wejściu do sali zauważyłem Tanakę, który patrzył wprost na nas.
- Co... wy robicie? - spytał powoli, a mnie zmroziło.
- N-nie... T-to nie tak jak m-myślisz...! - powiedziałem, odsuwając się od Kageyamy w milisekundę.
- Zdecydowanie wyglądaliście jakbyście mieli zaraz wyznać swoje uczucia, więc nie próbuj mnie okłamywać. - Wskazał na nas palec oskarżycielsko. - Ukrywaliście to przed waszym starszym kolegą! - wykrzyknął, udając urażonego.
- Uh, n-nie mów...
- Nie rozpowiadaj tego nikomu. - Tobio przerwał mi w połowie mojego zdania.
Zerknąłem na niego na chwilę, będąc wdzięczny, że to powiedział.
- No dobra, ale musicie już skończyć wasz trening. - Zamknął na chwilę oczy, wzdychając. - Daichi kazał mi wam przekazać. - powiedział, po czym wyszedł.
Odwrócił się od nas i w momencie, gdy miał odejść, zatrzymał się w pół kroku. Spojrzał na nas przez ramię.
- Bądźcie bardziej czujni następnym razem. - powiedział, po czym zniknął w ciemnościach.
Razem z czarnowłosym spojrzeliśmy na siebie lekko zaskoczeni. Zacząłem się zastanawiać czy chłopak utrzyma to w tajemnicy tak, jak powiedział. Nie wiedzieliśmy jak mogła zareagować drużyna i czy nie byłaby zniesmaczona tym faktem. Nie często się zdarza, żeby ktoś z twojego otoczenia jest innej orientacji. Dodatkowo nie każdy jest tolerancyjny wobec tego. Stałem tam, czując niewyobrażalny strach, który rozprzestrzeniał się we mnie, nie pozwalając ruszyć choćby palcem.
Od tamtego popołudnia minęło kilka dni. Mimo moich obaw, Tanaka trzymał buzię na kłódkę. Od czasu do czasu zdarzało się, że przyłapywałem go na gapieniu się na mnie lub Kageyamę. Zastanawiało mnie co mu chodziło po głowie. Czy uważa nas za nienormalnych? Obrzydliwych? Mimo tego, że nasze oczy się spotkały, nigdy nie odwrócił wzroku. Może się martwił o nas, że ktoś więcej by się o tym dowiedział?
Wiatr mocno wiał, gdy wracałem z Tobio do domu. Lekko się zgarbiłem, czując, że prawdziwa jesień właśnie przyszła.
- Może wejdziemy tu na chwilę? - spytał czarnowłosy, gdy minęliśmy jakąś knajpę.
Spojrzałem to na nią, to na niego, zastanawiając się chwilę.
Nic mi nie zaszkodzi wejść na chwilę. Kiwnąłem głową, ruszając za nim do środka.
W środku unosił się zapach różnych potraw. Było dość gorąco, więc oboje ściągnęliśmy od razu nasze kurtki. Usiedliśmy przy jednym ze stolików w rogu, przy sporym oknie. Wyjrzałem przez nie, widząc tego samego rudego kota, który nagle pojawił się w sali szpitalnej. Wspomnienia o kobiecie od razu do mnie wróciły, a mnie napłynęły łzy do oczu. Zacisnąłem oczy, nie chcąc by wypłynęły łzy.
- Na co tak patrzysz? - spytał, podążając moim śladem.
- Na tego rudego kota... - mruknąłem cicho.
Nagle usłyszałem głośny rechot jednego ze starszych mężczyzn przy drugim stoliku. Siedział tam wraz z kilkoma innymi, którzy nie wyglądali na równie rozbawionych co on. Na blacie stało kilka opróżnionych kufli piwa.
Wróciłem wzrokiem do Kageyamy. Trochę irytował mnie ten stary pryk, jednak nie mogłem nic na to poradzić. Westchnąłem ciężko. Spojrzałem na chłopaka i zauważyłem, że nie tylko mnie to denerwowało. Byłem w stanie zobaczyć żyłkę pulsującą na jego czole.
- Ten kot pojawił się w ostatni dzień, gdy widziałem się z panią Tachibaną.
Chłopak poruszył się niespokojnie na siedzeniu na moje słowa, skupiając swój wzrok na mnie.
- Teraz od czasu do czasu go widuję wszędzie tam, gdzie jestem. - mruknąłem, zastanawiając się nad tym kiedy przyjdzie do nas kelner.
W momencie, gdy o tym pomyślałem, pracownik lokalu do nas przyszedł i przyjął nasze zamówienie. Oboje wzięliśmy ramen bez zastanowienia.
- Ten kot to chyba jakiś strażnik. - powiedział Tobio, wracając do naszej rozmowy po odejściu kelnera.
Zaśmiałem się cicho, ponieważ to było niemożliwe. Potrząsnąłem głową, nie chcąc więcej nad tym rozmyślać. Wolałem skupić się na chłopaku siedzącym przede mną. Uśmiechnąłem się lekko w jego stronę, myśląc nad tym, jak bardzo mi się poszczęściło.
Kilka minut później dostaliśmy nasze porcje i szybko je zjedliśmy. W międzyczasie opowiadałem żarty, które nie miały większego sensu, ale śmialiśmy się równie głośno co tamten stary mężczyzna.
Wyszliśmy stamtąd po kilku minutach od zjedzenia. Porcja była olbrzymia, więc miałem wrażenie, że zaraz brzuch mi pęknie.
- Przyjdziesz jutro do mnie na noc? - spytał Kageyama, chociaż brzmiało to trochę bardziej twierdząco.
Jutro była sobota, więc mieliśmy wolne. Moi rodzice pewnie nie będą mieli z tym problemu, więc nie widzę przeciwwskazań, jednak w głębi miałem złe odczucia co do tego. Coś wewnątrz mnie zatrzymywało. Jakby moja noga utknęła w dziurze, a ja widziałem oddalającego się ode mnie czarnowłosego. Nie byłem pewien co mu odpowiedzieć. Chciałem do niego pójść, ale jednocześnie nie.
- Um, napiszę ci jutro. Musiałbym uzgodnić to z rodzicami. - Nagiąłem lekko prawdę.
Co prawda rozmawiać z rodzicami muszę, ale mógłbym mu odpowiedzieć już teraz. Czy się bałem, że znowu dojdzie do tego co ostatnio?
- Okej. - zatrzymał się na rozdrożu i pocałował mnie krótko.
Zawsze to robił, gdy się rozstawaliśmy. Często też całował mnie z zaskoczenia, co nie do końca mi się podobało. Wiele razy powtarzałem mu, żeby nie robił tego tak nagle i wydaje mi się, że mnie nie słucha wtedy, ponieważ to nie skutkuje.
- Napisz jak już będziesz w domu! - krzyknąłem do niego, gdy oddalił się na kilka metrów.
- Ty też! - odkrzyknął, odwracając głowę w moją stronę i uśmiechając się.
Ten widok na zawsze pozostał w mojej pamięci. Uwielbiałem na niego patrzeć, obserwować go podczas wszystkiego co robił. Wszystko robił w swój sposób, co było nieco urocze. Zawsze, gdy wykonywał coś skomplikowanego lub gdy się uczył miał ten sam skupiony wyraz twarzy. Marszczył brwi i zaciskał usta. W momencie, gdy kończył wypuszczał głośno powietrze z ust.
Pomachałem mu ręką z delikatnym uśmiechem. Zawiał wiatr, roztrzepując włosy chłopaka. Schowałem szeroki uśmiech w kołnierzu, którego Tobio nie miał okazji zobaczyć. Odwróciłem się, odchodząc w swoją stronę.
Wróciłem do domu bijąc się z myślami. Na końcu jednak postanowiłem do niego pójść, ponieważ nie chcę, żeby było mu przykro. Zaprosił mnie, więc chce spędzić ze mną więcej czasu. Nie mogłem mu tak łatwo odmówić. A gdybym tak zrobił to pewnie by mnie namówił.
CZYTASZ
The Brightness of Sun // KAGEHINA
FanfictionPodczas obozu letniego w Tokio Kageyama wyznaje coś Hinacie. Właśnie wtedy Shoyo uświadamia sobie jego uczucia do czarnowłosego...