[Kirito Yuki]

1.4K 88 26
                                    

W jednej z uliczek miasta dobiegał krzyk chłopca.

- Zostaw mnie! Ja nic nie zrobiłem!- wrzeszczał, uciekający dzieciak.

Był ubrany w ciemne kimono i białe haori, wokół szyi miał opleciony wełniany, ciemny szalik.

- Nie kłam potworze! Na pewno zabiłeś setki ludzi!- odpowiedział mu podążający za nim zabójca demonów.

Nagle zabójca skoczył nad demonem stając do niego przodem i celując w jego stronę miecz. Chłopiec zatrzymał się. Miał nogi jak z waty, a jego czerwone oczy przepełniły się łzami. Jego blade ciało zaczęło drżeć, sygnalizując wielkie przerażenie przed końcem.

Jego potencjalnym mordercą był wysoki brunet o ciemnych oczach, który był zadowolony z obecnego stanu sytuacji tych dwojga.

- Skoro nie chciałeś nikogo zabić, to co robiłeś w tym mieście?- zapytał go.

Chłopiec bez zastanowienia odpowiedział, patrząc na postać znad przeciwka:

- Ja się tu wychowywałem. Moją sąsiadką jest pani Sato! - odpowiedział- Ona, niedawno straciła syna. - powiedział smutno zmieniając swój tor wzroku na podłogę i lekko zaciskając swoje delikatne dłonie.- Nie zasłużyła na to.- zacisnął swoje powieki chłopczyk. - Dlatego! Każdej nocy zostawiam jej wianek z kwiatów, który sam robię!- powiedział stanowczo.

Ku jego zdziwieniu zabójca wybuchnął śmiechem.

- Na prawdę myślisz, że ci uwierzę?- otarł nieistniejącą łzę i spojrzał na chłopca złowieszczo. - Giń.- złapał za miecz i rzucił się na chłopca.

Dzieciak stał tak przerażony, że zacisnął tylko oczy czekając na śmierć.

- Ja nie chce umierać. Pomocy.
Kiedy miecz bruneta miał już wbić się w skórę demona, katana rozpadła się na drobne części zostawiając tylko rękojeść w jego uchwycie. Mężczyzna odskoczył jak poparzony. Tym razem to on stał jak wryty, jego ręce zaczęły się trząść, źrenice powiększyły, a usta rozchyliły.

Demon otworzył lekko swoje powieki i zobaczył swojego przeciwnika daleko od niego oraz bez miecza. Zdziwił się, dlatego złapał za szyję, aby sprawdzić czy wszytko z nią dobrze.

Zabójca tylko stał z niedowierzaniem wpatrywał się w chłopca, zacisnął usta. Jego wargi trzęsły się. Gdy demon to dostrzegł lekko się zainteresował.

- Cholera ! Zaraz tu będzie jeden z filarów, on cię załatwi!

Dziecko nic nie odparło. Bardziej był zainteresowany dlaczego żyje. Przecież wiedział, że jest słaby. W swoim życiu nigdy nikogo nie zabił. Gdy było już bardzo źle z jego pragnieniem, zjadał resztki zostawione przez innych. Oczywiście, że nie był z tego dumny, jednak czasem było to zbyt silne.

Upłynęła dosłownie tylko minuta, a zbójcy już nie było. Został sam. Lecz tylko na chwile. Ponieważ zza rogu uliczki dobiegały odgłosy czyjś kroków. Chłopcu znów zaczęło walić serce. Napięcie wzrastało z kolejnym krokiem. Jedenastolatek wiedział, że gdyby nie to, że jest nieśmiertelny, już dawno odszedłby do wieczności.

Po chwili ujrzał Ayę uśmiechającą się do niego i machającą mu.

- Dobry wieczór-

- Dobry- odpowiedział zdziwiony demon. Jednak nie dokończył, bo rozpoznał jej ubiór.-Ja nikogo nie zabiłem!- krzyknął.

- Wiem, wiem- powiedziała zbliżając się do dziecka. -Możesz tego nie zrozumieć, ale ja zabijam demony z krwi i kości- odparła z uśmiechem dziewczyna.- Natomiast ty do nich nie należysz- nachyliła się nad nim i wskazała na niego palcem wskazującym. - O właśnie! - skierowała wzrok na jego nacięty szalik.

[Dziesiąty filar] Tomioka Giyuu x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz