sorry to come so late

102 7 0
                                    

Każde dziecko magiczne i pochodzenia mugolskiego z magicznymi zdolnościami powinno dostać list z Hogwartu. Moi rodzice sami uczęszczali tam, więc powinnam zostać wpisana na listę. Z jakiegoś powodu nigdy nie dostałam owego listu, ponieważ: albo ktoś go zabrał i zadbał, abym go nigdy nie zobaczyła, albo ktoś zadbał, żebym nie istniała. Znając swojej położenie sądzę, że zdecydowanie to drugie. Jednak co zrobi Dumbledore kiedy się tam pojawię? Nie może mnie wyrzucić, gdyż mam obowiązek do nauki i prawo do nauki akurat tam. Będzie mógł co najwyżej sprawdzić, kim jestem. To może być problem. Muszę coś wymyśleć. Nie łatwo oszukać czarodzieja, a z pewnością nie łatwo oszukać jednego z najpotężniejszych czarodziei wszechczasów. Dlatego nie planuje go oszukać, a bynajmniej nie w całości. Uczył moją mamę, więc może ją kojarzyć. A co z ojcem? Chyba najwygodniej będzie powiedzieć, że nie znam. Praktycznie nie będę kłamać, bo średnio go znam. Ale jak mu wyjaśnię to, że w połowie roku za wszelką cenę chcę się tam dostać? Cóż, muszę to wymyśleć. Co mogło sprawić, że nie istnieje? Że nie ma na świecie osoby o moim imieniu i nazwisku? Wiem. Nie będę wymyślać. Powiem prawdę. A prawda jest taka, że nie wiem dlaczego tak jest. Nie wiem, czemu prawdopodobnie nie istnieję. Jeszcze jedna kwestia. Dlaczego dopiero teraz? I tu najprościej będzie powiedzieć, że wychowywali mnie jacyś mugole, odkąd moja mama zmarła i pozostawiała mnie na pastwę losu.  Dlatego niegdy nie miałam styczności z magiczną szkołą.

Była niedziela wieczorem, gdy odkładałam na stół niewielką karteczkę z napisem:

" Drogi Barty,

Przede wszystkim jestem ci niezmiernie wdzięczna, że mnie przyjąłeś do swoich progów. Doceniam twoje dobro. Niestety, muszę cię zostawić. A dokładniej zostawiać twojego skrzata, gdyż obecnie jesteś przecież poza domem. Zdaje mi się, że w twojej głowie może się pojawić pytanie: gdzie teraz będę? Otóż sama nie wiem. Jestem w pięknym miejscu, ale jeszcze nie wiem gdzie. Nie jestem u Severusa, nie szukaj mnie.

Miło będę wspominać moją pierwszą noc w twojej rezydencji.

Twoja Bella"

Po raz kolejny w życiu stoję z walizką w ręce, trzymając swoje zwierzęta i pozwalając włosom wpadać do oczu. Po raz kolejny otwieram nowy rozdział w życiu i po raz kolejny mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.

Zakazany las. Nie można bezpośrednio teleportować się do Hogwartu, ale można na sam środek Zakazanego lasu. Była już noc, więc nie chciałam tu zostawać zbyt długo. Parę zaklęć wyciszających, zaklęcie kameleona i inne ochronne, tak na wszelki wypadek.

Dzięki magii szybko uporałam się z wyjściem z  tego okropnego miejsca. Wiedziałam, gdzie teraz się kierować. Zrzuciłam wszytkie zaklęcia i puściłam Semprę. Po zapachu od razu wyczuła innego psa, który ją też wyczuł i oba psy zaczęły strasznie szczekać. Tego właśnie chciałam. Spokojnie podeszłam w stronę chatki. Po około dwóch minutach szczekania wreszcie w chatce zaświeciło się światło. Przez chwilę nic się nie działo, aż wreszcie zobaczyłam ogromną postać w oknie patrzącą w kierunku psów. Podeszłam jeszcze bliżej, pod same drzwi i zapukałam. Słyszałam bardzo ciche słowa, po chwili wyłapałam, że to były zaklęcia obronne. Zaśmiałam się i ponownie zapukałam. Drzwi ostrożnie się otworzyły, a postać, która się w nich ukazała ostrożnie mi się przyhlądnęła, na co tylko się uśmiechnęłam.

- Dobry wieczór - był środek nocy- Przepraszam, że przeszkadzam.

- Dobry, a panienka to kto? I co tu robi o tak późnej porze?

- Mogłabym wejść? - zapytałam, a on przyjrzał mi się ponowie i dopiero po chwili usunął się w drzwiach. Zawołałam Semprę i razem weszliśmy.

the black swan | 1 PARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz