Na początku chciałabym tylko powiedzieć, że to opowiadanie jest swego rodzaju prezentem urodzinowym dla cudownego Kaoru Sakurayashikiego. Powstawało dwa dni, prawie nie zdałam przez nie sprawdzianu z fizyki, ale jest. Z góry przepraszam za wszystkie błędy i nieścisłości oraz serdecznie zapraszam do czytania i mam ogromną nadzieję, że uznacie to za godny prezent dla Cherryego.
POV Kojiro
Zatrzymałem się przed małym barem z ramenem, gdzie zazwyczaj przesiadywał Reki z Langą. Wyłączyłem motocykl, wyjąłem kluczyk ze stacyjki i rozłożyłem nóżkę. Obszedłem pojazd i wszedłem do restauracyjki. Od razu uderzył mnie intensywny zapach składników zupy, głównie sosu sojowego i świeżo ugotowanego makaronu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i przy barze, na ich stałym miejscu zobaczyłem poszukiwanych przeze mnie chłopców.
Reki chyba energicznie o czymś opowiadał i silnie gestykulował, dalej trzymając pałeczki z makaronem w dłoni, co sprawiło, że czerwonowłosy chlapał na wszystko w odległości mniejszej niż jakieś pół metra.
Z kolei Langa był bardzo skupiony na jedzeniu (co w gruncie rzeczy nie jest niego dziwne, w końcu kto jak kto, ale Snow uwielbia jeść), jednak co chwilę rzucał okiem na Rekiego w ten specyficzny sposób, w który patrzył tylko na niego.
Mimowolnie podniosłem rękę do klatki piersiowej, gdzie w kieszeni koszuli schowałem zaproszenia, które miałem zaraz wręczyć chłopakom.
- Hej!-zawołałem do Rekigo i Langi, idąc w ich kierunku. Obaj momentalnie się do mnie obrócili-czerwonowłosy z wielkim uśmiechem i rumieńcami na twarzy i Snow z kluskami wystającymi mu jeszcze z ust.
-JOE!!-odkrzyknął Reki machając rękami nad głową, dalej trzymając pałeczki, z których powypadał juz makaron.
-Joe!-powiedział chwilkę później Langa z policzkiem napchanym kaczką i kluchami.
-Zjesz z nami?-zaproponował czerwonowłosy, opierając się na ramieniu Langi i już machając do właściciela baru.
-Darujcie, ale nie dzisiaj-odparłem uśmiechając się-muszę coś wam przekazać i zaraz się zbieram do pracy-dodałem sięgając do kieszeni na piersi i wyciągając z niej dwa zaproszenia.
Chłopcy spojrzeli na mnie pytająco i wzięli kartoniki z mojej dłoni. Wstałem od stolika i pomachałem im na pożegnanie.
-Do zobaczenia na S, panowie-powiedziałem i odwróciłem się na pięcie kierując się do wyjścia z lokalu.
***
-Ka-o-ru!!-powiedziałem melodyjnie witając się z różowowłosą marudą. Jak zwykle siedział on przy barze, czując się w mojej restauracji jak w domu. Akurat popijał herbatę ze swojego ulubionego kubka w żonkile, który kiedyś ukradł mi z kuchennej szafki.
-Już?-zapytał podnosząc jedną brew do góry.-Szybko ci poszło. Jak zareagowali?
-Nie mam pojęcia, poszedłem jak tylko dałem im zaproszenia.-odparłem-poza tym jedli, a jak doskonale wiemy Langa podczas jedzenia nie skupia się na niczym innym. No może poza Rekim, ale na pewno nie na randomowym kawałku papieru.
-Nie nazywałbym go randomowym.-powiedział Kaoru, odwracając ode mnie głowę i biorąc łyka herbaty.-Bo nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie zaproszenie na ślub nie jest takie „randomowe".
-Oj, nie obrażaj się, przecież wiesz o co mi chodzi-odpowiedziałem kładąc mu dłoń na głowie i lekko czochrając jego włosy. Początkowo poruszył się jakby chciał zabrać głowę, jednak finalnie tego nie zrobił, a raczej wcisnął ją delikatnie w moją rękę. Uwielbiam to, jak usiłuje udawać, że nie lubi mojego dotyku, zawsze kończy się to tym, że zaczyna łaknąć go jak najwięcej i przychodzi, chociażby tylko po to by się przytulić.
CZYTASZ
"Nie. To nie jest żart." | Matchablossom One-shot
RomanceJEŚLI STUDIO BONES NIE SPRAWI, ŻE MATCHABLOSSOM BĘDZIE KANONICZNE, JA TO ZROBIĘ. Zapraszam na one-shota o Matchablossom (znanym również jako Joe x Cherry) z okazji urodzin Kaoru Sakurayashikiego. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Uprzedzam tylko, że...