Na małą scenę w niewielkim barze w centrum Londynu weszła czteroosobowa grupa nastolatków. Dookoła otaczał ich dym, w którym można było wyczuć nie tylko tytoń, ale pokaźną ilość skręconych naprędce jointów.
Młoda dziewczyna i trzej starsi od niej chłopcy wyszli na środek i każdy wziął swój instrument. Powitały ich głośne brawa i krzyki męskiej części widowni w stronę Yoko, tak była nazywana przez znajomych dziewczyna.
-Czołem, kochani- rozległ się głęboki głos w mikrofonie. - Może niektórzy nas kojarzą, inni trochę mniej, wiec na perkusji jest Dick- jeden chłopców z długimi, pofarbowanymi na czerwono wlosami ukłonił się- na basie gra Mat, z mojej lewej jest Rob, a ja jestem Yoko. W skrócie jesteśmy Dear Prudence. Mamy nadzieje, że bedziecie się dobrze bawić!
Po tych słowach wybuchł chaos. Dear Prudence grali stare przeboje, głównie Beatlesów, a publiczność skakała, śpiewała i wyglupiała się razem z nimi. A tłum był przedziwny. Kolorowe ubrania wyglądały jak w kalejdoskopie. Wszyscy prezentowali się, jak gdyby cofnęli się o 35 lat w przeszłość. Dla nich czas zatrzymał się razem z Johnem Lennonem i jego pokojowymi manifestacjami. A Yoko szalejaca na scenie, wyglądała jak jego żeński sobowtór. Brązowe, lekko falowanie włosy opadały luźno na ramiona. Na czubku nosa znajdowały się okrągłe okulary z wyjątkowo grubymi szkłami, bez których nic nie widziała. Ubrana była we własnoręcznie farbowaną koszulkę, wytarte wranglerowskie dzwony i all stary za kostkę. Przyciągała uwagę wielu mężczyzn, a szczególnie chłopców z jej szkoły. Nikt jednak się do niej nie zbliżał. Nikt nie chciał mieć wiele wspólnego z tą dziwaczką. Wszyscy szydzili z niej i jej barwnego wyglądu.
Dear Prudence grali ponad godzinę, a Yoko nie miała pojęcia, że przez cały czas obserwuje ją schowana w samym kącie sali para zielonych oczu.
CZYTASZ
loneliness in paradise
RandomOsiemnastoletnia Prudencja właśnie przeprowadziła się do Londynu. Jest młodą aspołeczną rockmanką. Czy odnajdzie się w nowej szkole? Kim będzie dla niej długowłosy Stanley?