Rozdział 1.

194 29 1
                                    

  Budzik wskazujący godzinę 7.07 dzwonił nieprzerwanie od dwóch minut. Spod kołdry wyłoniła się powoli dłoń i szukając na oślep, wreszcie znalazła wyłącznik. Po chwili ukazała się cała sylwetka młodej dziewczyny, która przetarła oczy i zręcznym ruchem założyła swoje codzienne okulary, leżące przedtem na nocnej szafce. Ziewnęła i przeciągnęła się, by za moment wstać z cieplutkiego łóżka. Wsunęła stopy w miękkie kapcie w kształcie króliczków i pomaszerowała do łazienki.

  Za kilka godzin zaczynał się nowy, ostatni już, rok szkolny. Dziewczyna musiała z powrotem zamienić się z szalonej Yoko, na spokojną i nielubianą Prudencję. Tak, naprawdę tak miała na imię. Oznaczało ono rozwagę i roztropność. Nierzadko jednak zdarzało się jej postępować wbrew tym zasadom.

  Prudencja umyla szybko twarz i spojrzała w lustro.

-O cholera! -wykrzyknęła, widząc swoje podkrążone oczy-Ja to mam, kurwa, szczęście.

W piętnaście minut zdołała doprowadzić się do porządku lekkim makijażem. Stanęła przed szafą i wybrała czarną spódnicę do kostek i koszulę-mgiełkę w tym samym kolorze. Zostało jej niewiele czasu, więc zbiegła po schodach do kuchni i zrobiła sobie kanapkę z żółtym serem. Była wegetarianką i nie tknęła by niczego, co chociaż przypominałoby szynkę. Wepchnęła sobie do ust ostatni kęs,kiedy do kuchni weszła najmniej oczekiwana przez dziewczynę osoba: Margaret, macocha Prudencji. Osiemnastolatka jej nienawidziła.

-Musisz się tak głośno zachowywać? Przez ciebie nie mogę spać! Żałosna dziewucha- powiedziała na powitanie Margaret.

Prudencja nigdy nie przejmowała się jej docinkami, więc wyszła z kuchni pokazując jej środkowy palec i rzuciła:

-Pierdol się!

-Powiem wszystko twojemu ojcu, jak tylko wróci z pracy- krzyknęła za nią.

Dziewczyna założyła swoje skórzane trampki za kostkę, wzięła z wieszaka wytartą ramoneskę i przewiesiła przez ramię brązową torebkę z mnóstwem frędzli. Wyszła z domu trzaskając drzwiami.

  Chłodny wrześniowy wiatr owiał jej zmęczoną twarz. Westchnęła ciężko i pomaszerowała w stronę szkoły. Nie miała w niej nikogo. Chłopcy z jej zespołu byli starsi od niej i studiowali z dala od Londynu. To oni byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Kiedyś nawet chodziła z Matthew, ale to tak jak gdyby całowała się ze swoim bratem. Cała czwórka się uwielbiała, ale bardziej jako 'przyszywane' rodzeństwo.

  Prudencja była już blisko szkoły. Uczyła się tam w zeszłym roku zaledwie miesiąc, bo przeprowadziła się z ojcem do Londynu po śmierci jej matki. Był to dla niej ciężki czas, szczególnie, ze niedawno wprowadziła się do nich Margaret i jej córka. Dziewczyna cierpiała, ale nie chciała obarczac nikogo swoimi problemami. Dlatego weszła do szkoły i obiecała sobie w duchu, że przetrwa ten rok i wszystko się ułoży.

  Prudencja skierowała się w stronę sali gimnastycznej, która stopniowo zapełniała się uczniami. Krzesła stały w równych rzędach, zwrócone w kierunku siedzących z przodu nauczycieli. Dziewczyna zsunęła się na jedno z nich i rozejrzała dookoła. Widziała setki osób, ale nikt nawet nie pomyślał o tym, żeby się z nią przywitać, czy obok niej usiąść. Nie chciała jednak tego. Nie potrzebowała nikogo. I tak jak jej ulubiony aktor, Hugh Grant w jednym z filmów sądził, ze człowiek może być samotną wyspą, tak i ona była o tym przekonana. Była wyspą i było jej z tym dobrze.

  Sala była już pełna. Dyrektor, pan Green, wstał i rozpoczął swoją przemowę.

-Drodzy uczniowie! Rozpoczynamy kolejny rok w tej szkole. Oby lepszy i wydajniejszy od poprzednich...

Prudencja przestała słuchać i wyjęła z torebki słuchawki. Podłączyla je do swojego telefonu i, nie krępując się, oddala się jednemu ze swoich ulubionych zajęć- słuchania muzyki. Nawet nie zauważyła, że ktoś obok niej usiadł. Przymknęła powieki i przytupywała nogą w rytm muzyki. Dopiero po chwili zorientowała się, ze ktoś jej się bacznie przygląda. Nie pierwszy raz ktoś się na nią tak bezczelnie gapił, więc tylko wyciągnęła przed siebie nogi i rozsiadła, jak najwygodniej się dało na twardym krześle, by przygotować się na dalszą cześć długiej tyrady dyrektora.

loneliness in paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz