Rozdział 2.

139 22 2
                                    

-Cześć!

Prudencja podskoczyła na krześle na dźwięk czyjegoś głosu.

-Przestraszyłem cię?- spytał chłopak siedzący obok niej.-Jestem Brian-wyciagnął do niej rękę.

  Dziewczyna spojrzała najpierw na chłopca, potem na wyciągniętą dłoń i tylko uniosła brwi w niemym geście zaskoczenia. Zignorowała Briana, myśląc, że to jakiś głupi żart. Ktoś miałby się do niej odezwać? Niemożliwe.

  Chłopak chrząknął, jakby chciał przypomnieć o swoim istnieniu, ale opuścił rękę, lekko speszony. Prudencja nawet się na niego nie obejrzała. Nie zauważyła więc uroku, który niewątpliwie otaczał tę młodą osobę. Ona była jednak odporna na takie wdzięki. I tak zauważyłaby tylko wady Briana. 'Wymuskany chłoptaś'- pomyślała.-'Pewnie spędził więcej czasu na układaniu swojej grzywki, niż przeciętna kobieta na robieniu makijażu'. Potem bezceremonialnie zwróciła twarz w jego stronę i cicho prychnęła. Na dowód zupełnego braku zainteresowania jego osobą, podgłośniła muzykę, dochodzącą z jej słuchawek.

  Po kilkudziesięciu minutach dyrektor Green skończył swoje przemówienie i setki krzeseł zaszurało po podłodze. Wszyscy zaczęli wysypywać się z sali, rozpychając łokciami. Każdy musiał trafić do swojej klasy, by dostać nowy plan lekcji i usłyszeć umoralniajacą pogadankę wychowawcy. Prudencja nie spiesząc się, schowała telefon i słuchawki do torebki. Stanęła na samym końcu uczniów wychodzących z pomieszczenia i powoli powlokła się do swojej klasy. Chciała niezauważalnie wślizgnąć się na swoje miejsce w sali, ale było już ono zajęte przez owego Briana siedzącego obok niej. Nie chciała się kłócić, więc zajęła miejsce tuz za nim, ku niezadowoleniu siedzącej tam przedtem dziewczyny, która mruknęła tylko w jej kierunku:

-Idiotka...

  Prudencja rozsiadła się na nowym krześle. Wychowawca, pan Smelly przeszedł po klasie, rozdając kartki z podziałem godzin. Wszyscy jęknęli na widok na masy lekcji, które ich w tym roku czekają.

-Nie płaczcie tak, kochani-powiedział.- Jakoś dacie sobie radę. W sumie, to tyle miałem wam do powiedzenia. Ale, tak! Zapomniałbym. Mamy w klasie dwóch nowych uczniów. Poznajcie swojego nowego kolegę, Biana.

Chlopiec uśmiechnął się i podniósł rękę w geście powitania.

-Może powiesz cos o sobie?-zagadnęła kokieteryjnie jedna z naczelnycn suk tej klasy, której Prudencja nie znosiła. Zresztą, kogo ona lubiła?

Profesor Smelly przytaknął ochoczo:

-Tak, opowiedz nam o sobie! Tylko zaraz, chwileczkę- rozejrzał się po klasie.- A gdzie się podział nasz drugi nowy uczeń?

Wraz z końcem tego zdania, drzwi otworzyły się. Stał w nich wysoki chłopiec, lub lepiej- mężczyzna, o szerokich, umięśnionych ramionach, opiętych przez białą koszulę i narzuconą na nią skórzaną kurtkę. Prudencja odwróciła gwałtownie głowę i spojrzała prosto w oczy nowoprzybyłemu uczniowi. Ten popatrzył na.nią krótko i odwrócił wzrok. Dziewczyna natomiast zauważyła jego długie do ramion, kręcone blond włosy.

-Dzień dobry-odezwał się niskim,seksownym głosem.

-Ach, a to pewnie Stanley! Bardzo nam miło cię gościć w tej klasie. Pewnie jesteś bardzo zadowolony, ze jest tu mnóstwo osób, z którymi się zaprzyjaźnisz.

  Mina przybysza i jego drwiąco wygięty kącik ust wskazywał na coś zupełnie innego, ale nie odezwał się ani słowem. Stał nadal w tym samym miejscu. Królowa suk, Lizzy, która wczesniej przyczepia się do Briana, prawie eksplodowała z nowych emocji, czyli przyjścia kolejnego przystojniaka do ich klasy. Siedziała z Brianem, ale spoglądała tez tęsknie na Stanleya. Jej banda wiernych przyjaciółek, aż śliniła się z podniecenia.

-Może usiądziesz?- zaproponował wychowawca.

Stan nadal tkwił w miejscu, tylko wbił spojrzenie w krzesło obok Prudencji. Dziewczyna zauważyła, ze nie tylko on to zrobił. Cała klasa się na nią gapiła. Osiemnastolatka dopiero po chwili zorientowała się, co jest nie tak. Jedyne wolne miejsce znajdowało się akurat obok niej. 'Pięknie, kurwa, no po prostu pięknie'- pomyślała.

  Profesor Smelly zrozumiał konsternację klasy, ale próbując zignorować zamieszanie, powiedział:

-Och! Będziesz siedział obok Prudencji? Cudownie! Z pewnością się polubicie. Ona też jest w tej szkole od niedawna. Tak, cudownie- ćwierkał.

Stanley ruszył spod drzwi i zatrzymał się obok stolika dziewczyny. Spojrzał na nią nieufnie i usiadł. Zwrócił twarz w jej kierunku. Pomyślała, ze się z nią przywita, albo przedstawi. To jednak nie nastąpiło. W czasie, gdy Brian siedzący przed nimi opowiadał historię swojego życia, Stan przeszedł do oględzin siedzącej obok Prudencji. Ta nie zwróciła jednak na niego uwagi i patrzyła przed siebie z lekko rozchylonymi wargami, jak to miała w zwyczaju. Stanley popatrzył na jej okulary z grubymi szkłami i schodził niżej, zatrzymując się na chwilę na aparacie ortodontycznym na dolnej szczęce. Następnie odwrócił głowę w przód i wzruszył ramionami. Brian kończył swoją opowieść i profesor Smelly niespodziewanie zwrócił się z stronę Stana.

-Moze teraz ty cos o sobie powiesz?

Cala klasa patrzyła na niego z zaciekawieniem, z wyjątkiem, oczywiście, Prudencji. Nauczyciel zachecająco uśmiechnął się do niego. Chłopiec odsunął lekko krzesło, wstał i powiedział:

-Nie, raczej nie mam nic do powiedzenia- i usiadł z powrotem na swoje miejsce.

Wszystkich jakby zamurowało. A ciekawość, którą wzbudzał, sięgnęła zenitu. Choć profesor Smelly był typowo 'ciapowatym' starym kawalerem, to zdziwiło go,że uczeń może się tak do niego odzywać. Zaczerwienił się lekko, ale powiedział tylko:

-To wszystko na dziś. Spotykamy się jutro o 8-cała klasa zaczęła zgodnie podnosić się z krzeseł.-Stanley'u, Prudencjo, Brianie zostańcie chwilę, chce zamienić z wami słówko.

Dziewczyna wcale nie była zdziwiona tym, ze nauczyciel kazał jej zostać.

-Muszę omówić z wami, chłopcy kilka spraw dotyczących tej placówki, ale  najpierw coś do Prudencji-zwrócił się do niej.-Muszę ci przypomnieć o naszej ostatniej rozmowie. Mam nadzieję, że ją pamiętasz. Dyrektor Green postawił jasne warunki, co do twojej obecności w tej szkole. Nie chcę, żeby cie stąd wyrzucił, więc pamiętaj o tym, co mi obiecałaś. Żadnych wyzwisk, żadnego bicia. Złamałaś temu chłopakowi nos w zeszłym roku- stwierdził z naganą nauczyciel.

  Chłopcy stali obok zaciekawieni słowami wychowawcy. Brian otwarcie gapił się na rozmawiających, natomiast Stan spoglądał tylko na nich, ale mimo udawania znudzonego, chłonął każde słowo profesora Smelly'ego.

-Nie możesz sobie na to pozwolić w tym roku, bo zakończy się twoja szkolna przygoda- dokończył.

-Oczywiscie, panie profesorze-odpowiedziała kpiącym tonem Prudencja.- Obiecuję, że jeśli następnym razem jakiś kretyn nazwie mnie dziwką, zignoruję go i pójdę poskarżyć się tatusiowi.

Po tych słowach zlapała ze stolika swoją torebkę i wyszła z sali, zamykając kopniakiem drzwi.

loneliness in paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz