Było mokro i zimno. Zmrok przedzierał się przez konary drzew. Prudencja leżała na wilgotnym dywanie z liści. Była nieprzytomna. Nad nią pochylała się Lizzy, Euan stał obok.
-Kiedy ona się wreszcie obudzi? - spytała zniecierpliwiona dziewczyna.
-Widocznie za dużo się nawdychała tego eteru. A tak w ogóle, to dlaczego od razu nie zrobimy jej tych fotek, co? Tak przynajmniej się nie dowie, że to my.
-Ona i tak będzie wiedzieć. I chcę zobaczyć, jak przed nami spuszcza wzrok i kuli się ze strachu.
-Jesteś nienormalna - powiedział znawczym tonem Euan.
Dziewczyna tylko prychnęła i wróciła do oględzin leżącej Prudencji. Nagle zauważyła, że ta lekko się poruszyła. Ostrożnie uchyliła powieki, a Lizzy od razu skierowała mocne światło swojej latarki na jej twarz. Pod jego blaskiem z powrotem przymknęła mocno powieki. Próbowała wstać. Zdała sobie sprawę, że ma związane z tyłu ręce. Udało jej się usiąć i oparła się o drzewo. Jej oczy przywykły do światła latarki i zdołała otworzyć całkowicie oczy. Okulary zsunęły jej się na czubek nosa, więc ramieniem popchnęła je na swoje miejsce.
-Nasza śpiąca królewna nareszcie się obudziła - wykrzyknęła z udawanym zadowoleniem Lizzy.
-Jesteś pieprzoną idiotką - warknęła w odpowiedzi Prudencja. - Zawlekliście mnie do lasu, który, niestety, znajduje się obok mojego domu. Jeśli teraz zacznę krzyczeć, od razu mnie ktoś znajdzie.
-Tak sądzisz? - spytał cynicznie Euan, zbliżając się do dziewczyn.
-Tak, tak sądzę.
-No i tu się mylisz. Jesteśmy wystarczająco daleko, żeby nikt nie słyszał twoich żałosnych jęków, kiedy zaczniesz mnie prosić o litość.
-To zabrzmiało jak tekst z jakiegoś taniego horroru. Może masz jeszcze piłę mechaniczną?
-Na twoim miejscu siedziałbym cicho - zdenerwował się Euan. - Nie tak będziesz mówić, kiedy dowiesz się, co z tobą zrobimy.
-A co zrobicie? No dalej, opowiedzcie! Zmieniam się w słuch - zadrwiła Yoko.
-Chyba na początek wyrwę ci ten długi jęzor - wtrąciła się Lizzy.
-To będzie wyglądać wyjątkowo.
-Zamknij się w końcu! - krzyknęła dziewczyna tracąc cierpliwość do swojej zakładniczki.
Szybko nachyliła się nad Prudencją, próbując ją uderzyć w twarz. Osiemnastolatce udało się uchylić w odpowiednim momencie. Ręka oprawczyni minęła jej twarz o kilka cali. To jeszcze bardziej zezłościło Lizzy.
-Euan! Chodź tu. Bierzemy się do roboty. Nie mam zamiaru dłużej jej słuchać.
Oboje zbliżyli się do Yoko. Chłopak wyciągnął nóż i przycisnął mocno jego czubek do twarzy dziewczyny. Przesunął ostrzem o dwa cale w dół, pozostawiając strużkę ciemnobordowej krwi, płynącą aż do jej ust, pozostawiając na języku metaliczny smak. Dziewczyna nawet się nie skrzywiła.
-Teraz siedź cicho, bo twoja twarz będzie wyglądać jak kilo mielonego mięsa.
-Te twoje teksty niszczą całą atmosferę - zaśmiała się Yoko.
-Miałaś być cicho! Życie ci niemiłe?
-Mam gdzieś moje życie. Możesz mnie zabić, to ulżysz nam obojgu.
Lizzy i Euan byli już mocno wkurzeni. Oboje zrobili się purpurowi na twarzach i zaczęli głośno oddychać.
-Sama prosisz się o uszkodzenie swojej buźki. Mam tego dosyć. Euan, rozbieraj ją.
-Nie wiedziałam, że macie jakieś ukryte fantazje z moim udziałem - powiedziała Prudencja.
-W życiu bym cię nie dotknął. Zrobimy ci tylko trochę zdjęć i wtedy inaczej będziesz z nami rozmawiać - odparł chłopak.
-Rozbierana sesja? Trzeba było tak od razu.
***
Wiedziałem, że gdzieś musieli tu być. Krążyłem po lesie od dobrych piętnastu minut. Byłem głupi, że pozwoliłem sobie zmarnować tyle czasu. Już w tej chwili mogli robić z Prudencją coś strasznego. Dlaczego od razu nie poszedłem jej szukać? Jeśli jej się coś stanie, nie wybaczę sobie tego do końca życia.
Po chwili wreszcie usłyszałem jakiś dźwięk. Pospiesznie wyłączyłem małą latarkę i schowałem ją do kieszeni kurtki. Zauważyłem między drzewami światło i bardzo cicho zacząłem iść w jego kierunku. Im bliżej podchodziłem, tym lepiej dało się słyszeć głosy. Rozpoznałem wszystkie. Lizzy i Euan ciągle coś wykrzykiwali podniesionymi głosami. Trzeci musiał należeć do Prudencji, ale trudno było mi w to uwierzyć, bo usłyszałem jej śmiech. Jak ona mogła się śmiać, skoro ta dwójka chciała jej zrobić coś strasznego?
Stałem tuż za całą sceną, ukryty za drzewem. Nie mogłem od razu, niczym Rambo, wyskoczyć zza konarów i uratować Prudencji. To wymagało sposobu. Ich była dwójka, ja byłem sam. Półleżąca Prudencja na niewiele by mi się zdała.
Usłyszałem jej głos:
-Rozbierana sesja? Trzeba było tak od razu.
O czym ona mówiła? Ta dziewczyna sama wpędzi się do grobu.
-Zaraz nie będzie ci do śmiechu - powiedział Euan, po czym sięgnął do rozpięcia jej kurtki.
Zdjął jej płaszcz i rozpiął bluzę. Brał się właśnie za guziki koszuli. Dziewczyna nie broniła się. W ogóle się nie ruszała. Miała tak obojętny wyraz twarzy, jakby właśnie obierała ziemniaki. Poły jej ubrań zostały odsunięte i ujrzałem piersi Prudencji, które okrywał tylko koronkowy stanik. Nie mogłem czekać dłużej. Cicho wyszedłem zza drzewa, ale mimo to mnie usłyszeli.
-Kto tu jest? - zerwali się.
Nie mogłem się schować, więc zbliżyłem się do nich. Zanim mnie zobaczyli podbiegłem do Euana i z całej siły uderzyłem go lewym sierpowym w szczękę. Usłyszałem trzask łamanej kości. Miałem nadzieję, że wybiłem mu kilka zębów. Zatoczył się do tyłu i upadł. Lizzy zaczęła piszczeć i uciekła w głąb lasu. Chciałem jeszcze bardziej dołożyć temu dupkowi, ale za szybko się podniósł i pobiegł w ślad za dziewczyną. Chciałem ich gonić, ale musiałem pomóc Prudencji. Podszedłem do niej i siegnąłem ręką za jej plecy, by uwolnić jej nadgarstki z krępujących je więzów. Przypadkiem dotknąłem jej nagiego brzucha, a ona wzdrygnęła się pod moim dotykiem. Kiedy jej ręce były już sprawne, otuliłem ją jej płaszczem. Nic nie mówiła, miała pusty wyraz twarzy i tylko się trzęsła. Ze strachu lub z zimna. Popatrzyłem na nią i zauważyłem jedną jedyną, zmieszaną z tuszem do rzęs łzę, płynącą spod jej okrągłych okularów. Łza spłynęła do krwawej rzeczki na jej policzku. Dziewczyna podniosła wzrok i próbowała się podnieść. Była jednak zbyt obolała, więc pociągnąłem ją delikatnie za ramiona do góry. Nie wiedziałem, co mam zrobić, czy powiedzieć. Ona w końcu się poddała i jej oczy, zaszkliły się łzami. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i wytarłem krew z jej twarzy. Nie myślałem za wiele, tylko niepewnie objąłem ją ramionami. Na początku stała nieruchomo, ale po chwili złapała się mnie mocno i schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi, łkając cicho, ale nie upuszczając ani jednej kolejnej łzy.
CZYTASZ
loneliness in paradise
RandomOsiemnastoletnia Prudencja właśnie przeprowadziła się do Londynu. Jest młodą aspołeczną rockmanką. Czy odnajdzie się w nowej szkole? Kim będzie dla niej długowłosy Stanley?