Trochę późno, ale tak wyszło ;)
Miłego czytania <3
_________________________________________Kolejny pochmurny dzień. Szarość poranka zaczęła wlewać się leniwie przez zasłony. Draco przebudził się, gdy tylko poczuł, jak Harry obraca się z jednego boku na drugi, tak aby być bliżej niego. Poprzednią noc spędzili na sprawianiu sobie przyjemności, ba, nawet wzięli razem prysznic. Obaj rozgrzani zasnęli w samych bokserkach, ale kolejny poranek przyniósł chłód, przez co ramiona bruneta pokryły się gęsią skórką.
Na ustach Ślizgona zawitał niewielki uśmiech, widząc ukochanego, który szukał u niego ciepła. Szarooki podniósł się lekko, żeby sięgnąć po kołdrę, którą Harry rozkopał przez sen. Sprężyny materaca skrzypnęły przy uniesieniu, na co Potter od razu zareagował i położył swoją drobną dłoń na gołej klatce piersiowej Draco, żeby go zatrzymać.
- Nie idź nigdzie - wymamrotał w półśnie. Malfoy zaśmiał się cicho, żeby nie rozbudzić przypadkiem zielonookiego.
- Nigdzie się nie wybieram - odparł Arystokrata, a gdy tylko chwycił krawędź kołdry w swoje blade dłonie, położył się ponownie, przyciągnął ukochanego do siebie i okrył jego prawie gołe ciało, co skutkowało zadowolonym pomrukiem Wybrańca.
Malfoy zaczął delikatnie przeczesywać palcami kruczoczarne włosy mniejszego. Potter przez chwilę leżał bez ruchu, a następnie leniwie zarzucił swoją rękę na tors Draco, a nogę na nogi blondyna. Obaj zaśmiali się.
- Nie za wygodnie? - zapytał Ślizgon.
- Ciepły jesteś.
- Mam robić za żywy termofor? - zażartował szarooki. Harry w odpowiedzi podniósł się na przedramiona, żeby pocałować chłopaka i przytulić się do niego jeszcze mocniej. - Jak ci się podobał wczorajszy wieczór? - zapytał Malfoy, rysując opuszkami palców kółeczka na plecach bruneta.
- Było tak cudownie, że nie jestem w stanie ubrać tego w słowa. Zdecydowanie to były moje najlepsze urodziny i najlepsza niespodzianka urodzinowa. Kocham cię, dziękuję, że tak to dla mnie zorganizowałeś - odparł Harry.
- Ależ nie ma za co dziękować, mi też się podobało. Dla mnie to była sama przyjemność.
Młodzieńcy leżeli przytuleni w łóżku, rozmawiając o jakiś mało istotnych sprawach jeszcze przez jakieś pół godziny, dopóki Potter nie oznajmił, że musi skorzystać z toalety.
Gdy prysnął urok tego leniwego poranka, obaj zaczęli się ogarniać. Draco, jak zawsze, pościelił łóżko, i w końcu obaj zeszli na śniadanie, gdyż głód już zaczął dawać się we znaki.
Zapowiadał się luźny dzień. Nie mieli jeszcze żadnych specjalnych planów. Jedynie Harry chciał poukładać sobie w głowie najnowsze informacje i sprawy związane z testamentem Albusa Dumbledore'a.
Gdy przyszli do kuchni, przy stole siedzieli Lupin, Ginny i Ron, a pani Weasley krzątała się przy blatach, pomimo tego, że Stworek również tam był i czuwał śniadaniem.
- Hej - przywitał się Harry. Zgromadzeni unieśli twarze znad talerzy i powitali ich uśmiechami, bądź skinieniami głowy. Malfoy i Potter zajęli wolne miejsca.
- Jak spaliście, kochaniutcy? - zapytała pani Weasley.
- Bardzo dobrze, dziękujemy - odpowiedział blondyn. Molly posłała mu promienny uśmiech i zaczęła mówić o sprawach, jakie działy się obecnie w Ministerstwie i o których powiedział jej pan Weasley. Z kolei Lupin przeczytał im najciekawsze kawałki z Proroka Codziennego. Wszyscy dyskutowali w najlepsze, tylko Ginny siedziała cicho, co jakiś czas zerkając ukradkiem na Harry'ego, co oczywiście nie umknęło uwadze Draco i młodzieniec już układał w głowie plan misji pod tytułem "Wybicie z głowy tej wkurzającej dziewuchy mojego chłopaka raz na zawsze".
CZYTASZ
Coś ich do siebie ciągnie |Drarry
FanfictionRozdzielili się. Każdy musiał pójść w swoją stronę. Harry podążał ścieżką, którą wyznaczył mu Dumbledore, żeby pokonać Voldemorta i móc w końcu żyć szczęśliwie. Znaleźć swój Happy end, który chciał dzielić z pewnym blondynem czystej krwi z arystokra...