Od feralnego telefonu minął prawie tydzień, jednak emocje związane z nim wcale nie opadły. Ostatnim wspomnieniem była Lousie trzaskająca drzwiami mojego mieszkania, mój wciąż wydzwaniający telefon oraz moje skołowanie, gdy próbowałam poskładać elementy układanki, która właśnie rozsypała się przed moimi oczami.
Wyrzuciłam komórkę na balkon, bo lecący w kółko soundtrack z Marvela powoli zaczynał działać mi na nerwy, a nie zamierzałam angażować się więcej niż muszę. Piosenka ucichła po niecałych trzech godzinach. Jak się później okazało, rozładowała mi się bateria.
Tego dnia postanowiłam dać przyjaciółce spokój, żeby mogła pobyć sama ze swoimi myślami, ale już drugiego dnia zadzwoniłam do niej by porozmawiać, co zignorowała. Tak samo jak kolejnego. I następnego. Zastanawiałam się czy teraz nasza znajomość już zawsze będzie przypominała zabawę w kotka i myszkę.
Niemal podskoczyłam, gdy usłyszałam moje nazwisko.
— Panno Smiths — powiedziała egzaminatorka. — Zna pani odpowiedź na pytanie?
Zamrugałam i rozejrzałam się po sali, jakbym nagle pojawiła się w tym pomieszczeniu.
— Przepraszam. Może pani powtórzyć?
Kobieta poprawiła okulary i westchnęła.
— Do jakiej formy pamięci należy zjawisko habituacji?
Stłumiłam parsknięcie, bo co to kurwa jest habituacja?
— Przykro mi, nie wiem.
Chyba na tym zakończą się moje plany zdania tej sesji za pierwszym podejściem. Ale, bez spiny, są drugie...
— Za co odpowiedzialne są neurony lustrzane?
— Za... — moją uwagę przykuł zegar tykający na ścianie za profesorką, której mina coraz bardziej zaczynała przypominać grymas. Krótsza wskazówka przesuwała się powoli w stronę siódemki, wskazując godzinę dziewiętnastą. O Boże, ten cholerny mecz! Zaczął się już godzinę temu. Może jeśli szybko skończę egzamin... — Za naśladowanie zachowań innych.
— Co powiesz mi o reakcjach odroczonych?
— Są wskaźnikami koncentracji uwagi.
Dziewiętnasta trzy.
— Jak działa czas w efekcie Stroopa?
— Wraz z jego upływem, ulega on zwiększeniu.
Wyraz twarzy egzaminatorki złagodniał, chociaż nie na tyle, żebym była pewna mojego wyniku. Przyjrzała się mojemu indeksowi, stukając długopisem o brzeg biurka. Przełknęłam ślinę, gdy wskazówka zrównała się z dziewiątką. Właśnie skończyła się pierwsza połowa.
— Panno Smiths... — zaczęła kobieta, ale nie wyglądała, żeby planowała jakoś zakończyć to zdanie.
Tysiąc myśli przewijało mi się przez głowę. Wyjście z egzaminu byłoby głupią decyzją - wykładowczyni cudem zgodziła się na ten termin, a z tym przedmiotem zawsze miałam problemy. Czy byłoby to bardzo impertynenckie? Zapewne. Z drugiej strony słowa pijanej Louise zagnieździły się w mojej głowie, szepcąc w kółko, że przyjście na mecz może mieć wielki wpływ na ciąg dalszy mojej relacji z Shakerem, na której chyba zależało mi bardziej niż ocenie.
— Panno Smiths...
— Pani profesor — wypaliłam. — Wiem, że sama prosiłam o ten termin, ale niestety wypadło mi coś niezwykle ważnego. Niestety muszę przerwać egzamin.
— Przerwać? — wycedziła.
Kiwnęłam głową, czując jak zaczynają mi drżeć kolana.
— Myśli pani, że to co mi pani powiedziała, a w zasadzie, wydukała jest wystarczające na ocenę dostateczną?
CZYTASZ
płacząca wierzba || supa strikas
FanficNie opis, a raczej wstęp (bo opis byłby dokładnie taki sam jak w kazdym innym romansie lolz): pisze ten zjebany opis 5 raz, bo za kazdym razem sie usuwa, a musze cos napisać zebym mogla opublikowac ta pereleczke w skrocie: ksiazka ta nie bedzie sie...