Niedziela i kolejny dzień wolny od służby, dziś nie będziesz siedzieć i się nudzić a już na pewno nie masz zamiaru odwiedzać tego jebanego komunisty. Jest po dziesiątej, chłopaki są zajęci swoimi rzeczami, np. Edd rysuje komiks, Matt tak jak Mark przegląda się w lustrze, Tom gra na Susan, John gra na Susie, Eduardo rysuje nas wszystkich a Paul i Partick się przytulają.[Pov TY]
Wyszłam z pokoju, nie miałam tam i tak co robić. Chłopaki są zajęci sobą, więc przebrałam się i poszłam do sali treningowej. Godzinka biegu na bieżni była dla mnie zbawieniem, i w końcu dobrze wykorzystałam nadmiar mojej potworzej energii heh.
Po tym godzinnym biegu założyłam rękawice bokserskie i podeszłam do worka, przyda się potrenować trochę ciosy. Mijały godziny których nawet nie odczuwałam, jedyne co czułam to coraz bardziej napływające zmęczenie, przerwa nie wchodziła w grę, jeśli zrobię sobie przerwę to zapewne moje myśli będą krążyć wokół tego kurewskiego komunisty, a do tego nie mogę dopuścić.Około szesnastej poszłam wziąć szybki prysznic i zjeść obiad, potem znów wróciłam na salę treningową. Tym razem idę na tor przeszkód. Każdą przeszkodę omijałam z największą gracją, każdy płotek przeskakiwałam jak lis, który po zabiciu kury ucieka przed farmerem, każdą wyskakującą zza ścianki deskę rozbijałam na drzazgi jak zawodowiec. Przebiegłam cały tor a do tego ustanowiłam nowy rekord, nie pozostaje mi nic poza byciem z siebie dumną. Poczułaś jak robi ci się słabo ale zignorowałaś to.
Z głośników dobiegł dość głośny komunikat, że za dziesięć minut mamy stawić się na dziedzińcu, pobiegłam szybko do pokoju i ubrałam mundur. Chłopaki czekali na mnie przed drzwiami, gdy byłam gotowa to poszliśmy razem. Na miejscu stanęliśmy w szeregu, każdy oddział pod inną ścianą i czekaliśmy na przywódców. Mijały minuty a ich wciąż nie było.
[Koniec twojego pov]
- Ej mam podłączyłem się do głośników. - Usłyszałaś gdzieś za sobą, był to jeden z żołnierzy z waszego skrzydła. - To co mam puścić? - I w tym momencie postanowiłaś podejść.
- Ja mam pewien pomył. - Powiedziałaś a on w odpowiedzi tylko się zaśmiał i włączył to o co poprosiłaś, wybiegłaś przed wszystkich na środek, z głośników zaczęła lecieć muzyka a ty... no cóż
Świetnie się bawiłaś. Po chwili dołączył do ciebie Tord i tańczył na środku z tobą, po nim dołączyli Edd, Matt, Patrick, Paul i Tom. Wasza siódemka dała niezły popis, wszyscy na was patrzyli, gwizdali i klaskali, no i oczywiście nie obeszło się bez śmiechów. Wszystko ucichło a wy odwróciliście się by napotkać wzrok lidera, który patrzy na was jak na debili.
- [T.I]! [T.I] obudź się! - Czułaś jak ktoś tobą potrząsa, otworzyłaś oczy i zobaczyłaś chłopaków, stali nad tobą i ci się przyglądali. Leżałaś na podłodze w sali treningowej, najprawdopodobniej musiałaś stracić przytomność ze zmęczenia albo coś było w twoim obiedzie. - Co się stało? Jak się czujesz? - Spytał Tom
- Jest okej... Trochę boli mnie głowa, ale tak poza tym to jest okej. - Powiedziałaś przecierając oczy. - Która godzina?
- Po dziewiątej, zaraz gaszenie świateł. - Chłopak w zielonej bluzie patrzył na zegarek, dopiero teraz zauważyłaś, że chłopaki nie mają na sobie mundurów tylko normalne ciuchy. Podniosłaś się z pomocą brata i Matta.
CZYTASZ
Can U hear Me now?! | Zombie!Tord x Soldier!Reader|
FanfictionOd lat przyjaźnisz się z Eddem i paczką, pięć lat temu wybuchła apokalipsa zombie, dwa tygodnie temu Tord zaginął podczas jednej z akcji, wszyscy uznali go za zmarłego w tym też i ty. Przez pierwsze dni byłaś szczęśliwa, że kropnął, potem miałaś wyw...