Każdemu w Solaris powodzi się dobrze. Tak samo było z Ralią. Ona i jej rodzice pracowali w szwalni. Dziewczyna znana była jako osoba robiąca najpiękniejsze suknie w królestwie. Nie jeden, wysoko położony elf, chciał kupić taką suknie dla swojej żony czy córki. Dzięki temu, Ralia posiadała majątek przez który nie tylko mogła utrzymać siebie ale też swoją rodzinę. Do czasu...
Pewnego dnia do pracowni przybył pewien szlachcic. Ralia tego dnia była zmuszona pracować sama. Jej rodzice udali się w delegacje do sąsiedniego państwa. Owy szlachcic wydawał się bardzo spokojny, mężny. Pachniał bzem (co nie było takie oczywiste bo ten kwiat nie rósł w tych stronach). Miał blond włosy sięgające do ramion i piękne niebieskie oczy. Był ubrany w długi biały płaszcz, który (jak zauważyła Ralia) musiał być bardzo drogi. Nieznajomy zapytał się dziewczyny...
-Ile mam Ci dać pieniędzy abym mógł dzisiaj zostać tu na noc. Podoba mi się Twój sklepik. -Mężczyzna rozglądał się zdumiony.- Sama to uszyłaś? - wskazał na suknię ustawioną w gablocie.
Ralia nie mogła ukryć zdziwienia. Miała świadomość że jej uroda przyciąga wielu Panów. Niejeden nawet próbował się jej oświadczyć. Ralia jednak zawsze odmawiała. Dziewczyna miała za dużo pracy aby zajmować się amorami.
-Przykro mi ale nie ma możliwości aby został Pan na noc. Mamy bardzo małe mieszkanie... Pieniędzy również nie potrzebuje! - dodała zakłopotana- Suknię uszyłam sama na zamówienie jakiegoś wysoko postawionego Pana. Zapłacił mi za nią z góry ale nigdy się po nią nie zgłosił.
-Więc mówi Panienka, że nie przenocuje mnie? - dało się wyczuć w jego głosie podirytowanie- Nawet na jedna noc?
-Nie. Przykro mi.
Mężczyzna od razu zmienił swoją postawę z pasywnej na bardzo agresywną. Złapał dziewczynę za kark i wykrzyczał że nie ma nic do gadania. Zabrał klucz i zamknął sklep...Ralia obudziła się w środku nocy w swoim łóżku, bez ubrań... wszystko płonęło. Cały jej pokój, cała pracownia razem ze sklepem. Dziewczyna rozglądała się pół przytomna jak wszystko płonie.. prócz niej. Jej skóra jakby odpychała płomienie nacierające w jej stronę. Mogła się ona wręcz nimi bawić. Gdy podniosła się, czuła jakby jej dusza tańczyła z płomieniami. Próbując zejść z łóżka nadepnęła na coś. Były to zwęglone zwłoki mężczyzny.
Normalną reakcją u każdego było by przerażenie. Ralia natomiast poczuła podniecenie. Cieszyła się z tego co stało się z jej oprawcą. Nie do końca wiedziała skąd wzięły się te płomienie i dlaczego jej nie ranią, ale ciekawiło ją to i podobało jej się to uczucie.
Na jej ciele pojawił się też znak. Wyglądał na wypalony przez płomienie, ale nie zadawał Raili bólu. Wyglądał jakby dziewczyna miała go od zawsze. Było to małe znamię przypominające kształtem różę. Znajdowało się ono na szyi dziewczyny, czyli tam gdzie złapał ją mężczyzna.
Dziewczyna podniosła jedną z kości, która nie zdążyła się zwęglić i wydawała się najtwardsza i zabrała ją ze sobą.Tracąc cały majątek dziewczyna zostawiła list swoim rodzicom przepraszając ich za wszystko. Opowiedziała w nim o wszystkim co zaszło i że zostawia w banku ostatnie oszczędności jakie jej zostały. Musiała wyjechać. Czuła że już tu nie pasuje. Po za tym, mogli ją uznać za morderczynię, w końcu nic jej się nie stało, a zginął naprawdę bogaty szlachcic.
I właśnie to dało jej do myślenia.
CZYTASZ
Ralia
FantasyOpowieść o dziewczynie której życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni gdy spotyka pewnego tajemniczego szlachcica.