Megan wylądowała w postaci gryfa na pobliskim wzgórzu. Zmieniła się w człowieka, a Siwogłówka usiadła jej na ramieniu. Dziewczyna zwróciła wzrok ku sporemu domowi, który widziała ze wzgórza.
Dom Darcy.
Megan zwróciła się do Siwogłówki:- Zostań tu albo się ukryj. - pomogła jej poderwać się do lotu.
Siwogłówka wydała z siebie cichy pisk i odleciała. Megan zmieniła się w rysia i pobiegła w dół wzgórza ku domu Darcy.
Była teraz podwójnie zdenerwowana - sprawą Darcy i sprawą George'a. Sama nie wiedziała, która z nich bardziej ją uwierała. Jednak było to nadzwyczaj niewygodne.
Meg prychnęła. Musi się teraz skoncentrować na ratowaniu Darcy. George'm zajmie się później. Może nawet znacznie później. Wciąż była na niego zła.Dotarła w końcu pod dom państwa Glitter. Przemieniła się w człowieka i podkradła się do pierwszego lepszego okna. Ostrożnie zajrzała do środka i... zaraz się cofnęła. Zacisnęła usta. Oliver tam był. Śmierciożercy go torturowali. Na pewno wstawił się za Darcy. Megan wykształciła psie uszy i wytężyła słuch.
- Crucio! - wołał jakiś głos. - Gadaj, co wiesz!
A potem słychać było jęki bólu Olivera i śmiechy Śmierciożerców. Meg zacisnęła zęby. Musiała najpierw znaleźć całą trójkę domowników, a potem uratować Olivera. Wiedziała, że taka kolej rzeczy będzie najlepsza, choć niezwykle trudno było jej odsunąć się od tego okna.
Następny pokój, do którego zajrzała był pusty. Otworzył więc to okno, weszła do środka i chwilę nasłuchiwała. Po chwili wyłowiła odgłos dziewczęcego szlochu. I nie miała wątpliwości, do kogo należał. Megan oceniła, że nikogo nie ma na korytarzu. Otworzyła więc cicho drzwi i prędko zmieniła się w kameleona. Szła cicho po ścianach, jednocześnie uważając na każdy dźwięk.
Nagle usłyszała kroki. Weszła na najbliższy obraz i zwinęła się w kłębek, zmieniając jednocześnie kolor. Na chwilę stała się owocem w misie, której przyglądała się namalowana panna. Trojka Śmierciożerców wyszła zza zakrętu.- To strata czasu. - odezwał się jeden z nich. - Nic nie wyciągnęliśmy. Ani z chłopaka, ani z faceta, ani z żadnej z tych dziewuch.
- Czarny Pan chce informacji. - syknął drugi. - Więc je dostanie. Za wszelką cenę.
- A co my dostaniemy za informacje ze zdechłych ścierw? - zapytał ten pierwszy.
- Nie umrą. - odezwał się trzeci głos. - Ale zadbamy o to, by o tym marzyli.
- Mówcie co chcecie. - pierwszy głos wciąż nie wydawał się przekonany. - Ale ja uważam, że ten cały Glitter nie został wybrany na posłańca przypadkiem. I to jeszcze na posłańca Ministra! Na pewno umie trzymać język za zębami!
- Zaraz wszystko nam ładnie wyśpiewa, zobaczysz. - machnął ręką trzeci. - A teraz zajrzyjmy do tego kochasia, co się na nas rzucił. Trochę szkoda chłopaka. - prychnął. - Byłby dobrym sojusznikiem.
Na to się roześmiali i poszli dalej. W końcu Meg mogła zejść z obrazu. Nawet nie wiedziała, że w tamtym momencie wstrzymała oddech.
Poszła dalej. Wyłapała zapach Darcy i tam właśnie się skierowała. Dotarła pod drzwi od kuchni. Zorientowała się w terenie. Żadnych Śmierciożerców. Bezpiecznie. Zmieniła się w człowieka i przyjrzała zamknięciu w drzwiach. Wykształciła pazur i zaczęła grzebać w zamku. Po kilku sekundach coś przeskoczyło i mogła otworzyć drzwi. Ostrożnie, bezgłośnie je uchyliła i zajrzała do środka.
Na środku zdemolowane kuchni skulone siedziały dwie osoby. Megan od razu je rozpoznała mimo podartych i brudnych ubrań.- Darcy, pani Glitter. - szepnęła, wchodząc głębiej. - To ja.
Obie obróciły się, by na nią spojrzeć. Mama Darcy tuliła córkę, która łkała, przerażona jak nigdy dotąd. Gdy Darcy zobaczyła Megan, od razu nowe łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Meg przyłożyła palec do ust, polecając, by były cicho. Zamknęła cicho drzwi i podeszła bliżej. Przykucnęła.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...