Zwyczajny wieczór spędzony przez Cherrego w S. Patrzenie na popisy jego odwiecznego crusha, oraz smutek z powodu jego setek fanek otaczających go z każdej strony. Czy może coś z tym zrobić? Odpowiedź brzmi NIE. Przecież Joe nawet nie wie, że Cherry go kocha... Prawda bywa smutna...
- Kaoru! - Czyżby miało to się zmienić? Cherry sam nie wie czego oczekuje...
- Nie po imieniu pacanie!
- Gburze weź nie przesadzaj
- To co może jakiś wyścig?
- Ja z chęcią! Nie płacz jak przegrasz. - Zielono włosy popatrzył na niego z pogardą.
- Mogę powiedzieć to samo!
Ustawili się na starcie, chwilę później zaświeciły się światła od odliczania.
5...
4...
3...
2...
1...
Ruszyli niemal równo. Pierwszy zakręt i Joe został z tyłu. Nagle z zakrętu zobaczyli wielką kałużę. Cherry nieco zwolnił natomiast Joe przyspieszył. Wjechali niemal równo. Wystarczyła chwila kiedy Kaoru stracił równowagę i upadł na Kojiro. Obydwaj wyłożyli się jak dłudzy...
Nietypowo?...
Ciekawie?...
Kaoru leżał na zielonowłosym. Natomiast nie przeszkadzało im to. Nagle podjechał Langa z Rekim.
- Wszystko w porządku? - Zapytał rudowłosy wyciągając rękę w ramach pomocy.
- Myślę, że tak - Stwierdził różowo włosy chwytając za rękę Rekiego aby wstać.
- A z tobą Joe? - Zapytał Langa.
- Jest okej - Powiedział Nanjo wstając z ziemi i otrzepując niewidzialny kurz.
Jak na nieszczęście Kaoru bolała kostka. Zrobił sobie coś? Sam nie wiedział. Chcąc postawić krok w stronę deski znów upadł.
- Na pewno wszystko w porządku? - Tym razem zapytał Kojiro.
- Tak, tak - Nie, nie było
- Widzę, że nie - Podszedł i wziął okularnika na pannę młodą
- Mówię, że jest okej
- Twoja noga mówi co innego
- Nieważne
~~~~ W restauracji Joe'go ~~~~
Cherry siedział i czekał aż zielono włosy przyniesie jakiś lód. Żeby nie było... Kaoru mówił, że nie potrzebuje pomocy, ale Kojiro uparł się, że pomoże.
- Mam trochę lodu może ci pomoże
- Nie potrzebuje
- potrzebujesz
- NIE!
-Nie drzyj się
- przepraszam - Różowo włosy widocznie posmutniał.
- Ej wszystko w porządku?
- Hm tak wszystko w porządku
- Nie wygląda - Gdy tylko to powiedział Joe, oparł się o stół zbliżając twarz do tej Cherrego.
- C-co? - Zarumienił się dość widocznie.
- Tylko patrzę czy nic ci się nie stało w twoją czerwoną buźkę.
- Przestań
Zielono włosy przysunął się bliżej Kaoru.
- Przypadkiem nie podobało ci się leżenie na mnię?
- C-co? Mi? N-nie?
- Uważaj bo uwierzę - Złapał chłopaka za uda i podniósł.
- Z-zostaw mnie!
- Nie
W taki sposób Kaoru owinął nogi w okuł bioder drugiego. Po chwili przekroczyli drzwi do salonu młodszego (Chyba. Cherry jest z marca a Joe z lipca ale nie znamy roku więc cóż.). Został położony na kanapie. A Joe miał zamiar odejść gdy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oh oh let's keep feelings
Tak oto prezentował się pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się spodobał :)