złe myśli

413 39 46
                                    

Następnego poranka Oikawa obudził się z przeczuciem, że o czymś zapomniał lecz nie potrafił się dowiedzieć o czym. Po paru minutach intensywnego myślenia chłopak odgonił myśli zwalając na zmęczenie po czym przygotował się do szkoły. Zjadł szybkie śniadanie i wyszedł z domu gdzie przy furtce czekał już jego sąsiad.

- Jakoś ci się dzisiaj nie śpieszy, co? - mruknął czarnowłosy od razu ruszając dobrze im znaną ścieżką nie czekając nawet aż kapitan zamknie drzwi od swojego domu. 

- Iwa-chan! - krzyknął chłopak dobiegając do niego - nie bądź taki niemiły! - drugi chłopak zignorował komentarz, a dwoje chłopców zaczęło iść do szkoły zakończając wzajemne dogryzanie i nieprzyjemne komentarze.

Kiedy doszli do szkoły jak zwykle rozdzielili się do poszczególnych klas. Podczas przerw Makki zachwycał się wczorajszą randką z nowym chłopakiem. Na początku Oikawa cieszył się z szczęścia przyjaciela lecz po 20 razie słuchania długich opisów wyglądu i charakteru Mattsuna, zaczął już przewracać oczami i czasem nie słuchać różowowłosego. Po lekcjach siatkarz podniósł się z siedzenia i ruszył na popołudniowy trening. Przed salą spotkał Mattsuna.

- Nie idziesz się przebrać? - spytał.

- Um.. czekam na Makkiego. Niedługo przyjdę - powiedział chłopak z lekkim rumieńcem.

- Ok - Oikawa przytaknął i minął czarnowłosego zmierzając do szatni lecz głos zza niego nagle zawołał.

- Słyszałem od Makkiego, że pomogłeś mu z wszystkim... dziękuje 

- Nie ma sprawy - brunet lekko się uśmiechnął i wszedł do szatni gdzie szybko się przebrał, widział jak Yahaba nucił pod nosem lekko podekscytowany - a ty co taki podekscytowany? Coś się stało? - zapytał na co twarz chłopaka lekko posmutniała ale po sekundzie pojawił się na niej uśmiech.

- Nic takiego... tak jakoś humor dopisuje.. - odpowiedział po czym przerwał kontakt wzrokowy i opuścił pomieszczenie.

- Dziwne.. - mruknął kapitan sam do siebie po czym poszedł przebrany na salę. 

Podczas treningu Yahaba zdawał się lekko nieobecny. Jego wystawy nie były tak dobre, czasami odpływał gdzieś myślami i patrzył pusto na piłkę w rękach co zmartwiło Oikawe. Brunet podszedł do przyjaciela.

- Iwa-chan, wiesz może co z Yahabą? Jest dzisiaj jakiś nieobecny ale w szatni jeszcze miał dobry humor - powiedział zmartwiony.

- Pytałeś go? - zapytał czarnowłosy za co dostał karcący wzrok od kapitana mówiący "masz mnie za takiego głąba?".

- Pięć razy iwa-chan, za każdym razem mówi, że wszystko ok - powiedział chłopak.

- Może po prostu jest zmęczony?

- Może.. - mruknął brunet i wrócili do treningu. 

Po udanych ćwiczeniach cała drużyna przebierała się w szatni. Yahaba nie odzywał się, zaskakująco się szybko przebrał i już miał opuścić szatnię gdy nagle Kyotani złapał go za rękę.

- Um.. Yahaba... - chłopak był zmieszany i patrzył poddenerwowany w dół. Mimo, iż przy wszystkich był oschły i krzykliwy, przy brązowowłosym robił się bardzo potulny i miły. Widząc, że coś gryzie chłopaka Yahaba obrócił się przodem do niego i posłał mu lekki uśmiech chcąc dodać mu odwagi.

- Tak? Kyotani? - mimo iż często kłócili się to w momentach gdy chłopak okazywał inne emocje niż agresja, brązowowłosy zawsze chętnie go wspierał i był dla niego miły bo chociaż sobie nie zdawał z tego sprawy, miał słabość do żółtowłosego.

What about you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz