2. „Już się księżniczka uspokoiła?"

433 17 8
                                    

Czternasta. Jest cholerna czternasta, a ja nie potrafię nawet wyjść z łóżka. To nie tak, że wczoraj za dużo wypiłam czy coś i mam teraz kaca, bo prawda jest taka, że wypiłam tylko jedno piwo. Jak wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem wróciłam do domu, od razu poszłam się położyć i spałam normalnie jak zabita, ale poranek to była jakaś tragedia. Jakoś o dziewiątej obudził mnie okropny ból brzucha, a następnie zaczęła mnie na dodatek boleć głowa, oczywiście przez to, że mi się zaczął cholerny okres. Zawsze zazdrościłam dziewczyną tego, że przechodzą bez żadnych dolegliwości i jakoś 3-4 dni, bo ze mną było kompletnie inaczej. Całe szczęście zawsze Aurora albo Rebecca mi chodziły po receptę, a następnie do apteki po konkretne, mocniejsze leki rozkurczowe.

-Melly, chcesz coś do jedzenia?!- Usłyszałam z dołu głos Becky i naprawdę jeszcze bardziej mi nerwy skoczyły, gdy tylko usłyszałam te zdrobnienie. Tak, Rebecca na początku zawsze mnie tak nazywała, żeby mnie drażnić, aż w końcu już jej tak zostało.

-Nie, za chwile zejdę. -Gdy zeszłam na dół zobaczyłam przy blacie wysoką dziewczynę z ognistymi rudymi włosami, zielonymi oczami i szerokim uśmiechem, co oczywiście była moja siostra, a obok niej jej dziewczyna Rebecca. Była ona troszkę niższa od Rory, ale nie wiele, jej gęste brązowe włosy o odcieniu gorzkiej czekolady idealnie komponowały się z jej czarnymi jak smoła tęczówkami i piegami na twarzy.

-Ooo któż to postanowił wstać.- Zaśmiała się Aurora smarując przy blacie naleśniki, co jednak zignorowałam. Podeszłam do wyspy kuchennej i siadłam na jednym z krzeseł.

-Naleśniki? Jest czternasta to bardziej by się już obiad przydało zjeść.- Zaśmiałam się.

-Na naleśniki nigdy nie jest ani za wcześnie, ani za późno. A teraz idź do łazienki się trochę ogarnij, bo wyglądasz jakby cię stado dzikich koni staranowało.

-Ty to umiesz pocieszyć człowieka, naprawdę.- Rzuciłam sarkastycznie, na co obie dziewczyny wybuchły śmiechem, a ja nie czekając na odpowiedź ruszyłam w stronę łazienki. Po drodze jeszcze skoczyłam po telefon, który leżał na mojej szafce nocnej. Cholera. 7 nieodebranych połączeń od Maddie i 3 wiadomości.

Od: Maddie
Melody! Do cholery jasnej, dzwonię i dzwonię i dodzwonić się nie mogę! Cole mówił, że cię odwiózł do domu, ale wole się upewnić, że nie leżysz teraz w jakimś rowie czy coś??

Od: Maddie
No żesz kurwa jego mać! Ty żyjesz ty czy mam po policję dzwonić?

Od: Maddie
Rose! Wyślij chociaż jebaną kropkę! Jakikolwiek znak życia!

Do: Maddie
Przepraszam źle się czułam i miałam wyłączony telefon, ale no żyje no tak dla twojej świadomości hahah.

Nie czekając aż dziewczyna odpowie weszłam nareszcie do łazienki. Dobra... Rora miała racje.

Gdy w miarę się ogarnęłam znowu zeszłam na dół, ale ku mojemu zdziwieniu w kuchni nie było dwóch dziewczyn, a trzy.

-Rose!- Blondynka szybko odwróciła się w moją stronę, wstała ze stołka i mocno oplotła swoje ręce na mojej szyi.

-Hej, co tu robisz?- Zapytałam zdezorientowana.

-Przyszłam cię wyciągnąć z domu, bo Sam nas zaprosił na ognisko.

-Nigdzie nie idę, nie zamierzam znowu pilnować żebyś się o własne nogi nie zabiła.- Głośno się zaśmiałam i wyminęłam dziewczynę.

-Melody, powinnaś pójść się trochę rozerwać, a nie cały dzień przesiedzieć w łóżku nad serialem.

-Ta pięknooka ma racje.- Zaśmiała się Madelaine i wskazała na Becky, przez co pozostałe dwie dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.

-Nie mówię że się zgodzę, ale... Kto będzie?

Gimme MoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz