Otwarłam oczy i zobaczyłam biały sufit, po chwili obróciłam się i zobaczyłam Harrego....płakał.
- Dla-dlaczego....p-płaczesz - zapytałam zachrypniętym i słabym głosem.
- Miona! - krzyknął i przytulił mnie.
- Nie krzycz bo ogłuchnę - powiedziałam z bladym uśmiechem na twarzy.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Źle....wszytko mnie.....- nie dokończyłam bo chłopak wbił się w moje usta. Całowaliśmy się chyba przez pięć minut, dopóki nie zabrakło nam tchu.
- Teraz lepiej? - uśmiechnął się.
- O wiele....znaczy....- powiedziałam zmieszana.Harry posiedział u mnie dosyć długo dopóki Poppy nie kazała mu opuścić skrzydło. Kłócił się z nią chyba z 10 minut, że on musi zostać, ale Poppy nie dawała za wygraną. Wygrała.
- Proszę Pani, kiedy wyjdę? - zapytałam zaspana.
- Pani Granger, to ciężki przypadek - zaczęła - za dużo nerwów i wydarzeń na jeden dzień, źle na panią zadziałał - wytłumaczyła i wyszła z skrzydła.Była 20.40, a ja czułam jakby była 8 rano. Może to dlatego, że spałam cały dzień. Miałam spotkać się z Harrym o 18, ale nie wyszło.
- Hej - przywitał mnie Harry z tacą w rękach.
- Hejka - odpowiedziałam - co na kolacje? - zapytałam.
- Zgadnij. Dobra nie chce mi się czekać na odpowiedź. Owsianka z owocami, tosty z serem lub dżemem i sok dyniowy.
- Harry.....dziękuje - powiedziałam.Po kolacji zasnęłam szybko, trzymajàc rękę Harrego. Była taka ciepła i silna...HERMIONA ogarnij dupę!
Obudziłam się o 02.35 i zobaczyłam śpiącego na fotelu chłopaka.
- Harry....- powiedziałam szeptem - Harry....Harruś....- sama nie wierzyłam, że to powiedziałam.
- Tak? - zapytał.
- Idź już do DCH, jest późno - powiedziałam ściskając rękę chłopaka.
- Co jest? - zapytał, gdy poczuł uścisk.
- Nic, tylko atak - odpowiedziałam.
Chłopak wstał i wziął kołdrę z drugiego łóżka. Położył ją na moim łóżku i poszedł po fotel z gabinetu Poppy.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- Szykuje sobie „łóżko" - wytłumaczył wzruszając ramionami.
Fotel postawił obok mojego łóżka, rozłożył i nakrył kocem. Następnie położył się i przykrył kołdrą, złapał moją dłoń i zamknął oczy.Chłopak już dawno spał, a ja wpatrywałam się w niego. Nagle poczułam bój głowy i silne skurcze.
- Harry....- znów budziłam chłopaka.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Atak.
- Jezus Maria! Wszytko ok? Jak się czujesz? Boli cię coś? - dopytywał.
- Brzuch....- jęknęłam.
- Spokojnie....ja tu jestem - powiedział przytulając mnie.Chłopak położył się obok mnie i przytulił. Po 10 minutach skurcze ustały, a ja zasnęłam.
Obudziłam się około 10.32, a Harry już siedział i patrzał się na mnie.
- Czemu się tak patrzysz? - zapytałam. On w momencie się zaczerwienił i odwrócił głowę - czemu się odwracasz?
- E nie nic....- powiedział szybko.
Nic już nie odpowiedziałam bo złapał mnie skurcz. (Jakby ktoś nie wiedział to jest szósty rok)
- Hermi? Hermiona! - krzyknął Harry - Proszę Pani! Hermiona! - krzyczał.
W momencie przyleciała Poppy z eliksirami.
- Panie Potter, musi pan wyjść ponieważ musimy zbadać brzuch Panny Granger, a chyba to jednak prywatna rzecz. Zwłaszcza w tym wieku - powiedziała spokojnym głosem.
- Ale....no dobrze - poddał się i kierował się do wyjścia.
- Niech zostanie.....proszę....- poprosiłam. Poppy spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, a potem przywołała chłopaka z powrotem.- Dobrze, zrobimy prześwietlenie. Proszę rozebrać koszulę, Panienko Granger - usiłowałam wstać, ale nie dawałam rady.
- Harry? - zapytałam cichutko.
- Tak, em....- wstał z miejsca i pomógł mi rozebrać koszulę.
Pielęgniarka wyciągnęła sprzęt i zbadała mój brzuch. Odeszła do swojego gabinetu po wyniki.
Po 10 minutach przyszła z powrotem.
- Pani Granger, przenosimy panią do św. Munga.
- Ale jak to?! - krzyknął Harry.
- Nie jestem pewna....ale....zresztą dowiesz się w swoim czasie - powiedziała.Po pięciu godzinach wylądowaliśmy w św. Mungu. Poppy odrazu pobiegła po lekarza, a ja z Harrym poszliśmy powoli do wskazanej sali.
- Jak myślisz o co chodzi? - zapytał.
- Obawiam się jednego, ale nie c he nawet o tym myśleć - powiedziałam załamana.
Dalej nie ciągnęliśmy tematu, ponieważ doszliśmy do sali.
- Dzień Dobry, proszę usiąść, a pani chłopaka zapraszam tutaj - powiedział lekarz, a ja i Harry spojrzeliśmy na siebie zarumienieni, gdy wspomniał o nas jako parze.
- My....jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam z uśmiechem.
- Ah, dobrze. Niech pani się tu położy - pokazał palcem mężczyzna - jeśli panu....
- Potter - powiedział Harry - Harry Potter.
- Ah, panu Potterowi nie przeszkadza, no i oczywiście Pani Granger widok pani bez koszuli to może pan zostać.
- Miona? - popatrzał na mnie.
- Możesz zostać - uśmiechnęłam się.
Lekarz kazał mi się rozebrać i położyć, poprosiłam Harrego o dłoń. On bez wachania podał mi rękę i usiadł obok. Zaczęło się padanie.
- Ile ma pani lat? - zapytał z zdziwioną miną.
- 16, we wrześniu 17 - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Hm...nie uważa pani, że to za wcześnie na dziecko? - zapytał.
Zatkało mnie, najwyraźniej Harrego też. Wstał z miejsca i puścił moją dłoń.
- Przepraszam, muszę wyjść - jak powiedział tak zrobił, wyszedł.
Leżałam do połowy rozebrana i przerażona faktem, że jestem w ciąży.
- Który miesiąc? - zapytałam.
- trzeci - odpowiedział krótko lekarz.Minęło 20 minut, a Harry dalej nie wrócił. W tym czasie rozmawiałam z lekarzem o powrocie do szkoły i o bezpieczeństwie dziecka. Lekarz zawiesił moją naukę w Hogwarcie do czasu narodzin. Powiedział, że dziecko mogę oddać do domu dziecka. Jednak ja nie byłam w 100% do tego przekonana, chociaż patrząc na to jak dziecko znalazło się u mnie pod sercem....musiałam się zastanowić.
Po kolejnych 10 minutach do sali wszedł Harry, zapłakany.
- Harry...dlaczego płakałeś? - zapytałam.
- Kto ci to zrobił? - zapytał, ignorując moje pytanie - zatłukę tego gnojka, chyba, że chciałaś tego....
- Nie chciałam! Harry, w tym wieku?! - krzyknęłam. Zapomnieliśmy oboje, że znajdujemy się w sali razem z zdezorientowanym lekarzem.
- To ja was zostawię samych - zaproponował i wyszedł.
- Hermiona, kto?! - wrzasnął.
- Harry....uspokój się....to.....~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polsat be like
Sami się domyślcie❤️