Rozdział 5

3.2K 112 4
                                    

Julio

- Tatusiu przyjechałeś, a gdzie mamusia? - ucieszyłem się na widok taty, którego tak dawno nie widziałem.

Nie ma i nie będzie - odpowiedział mi  chłodnym tonem.

Ale dlaczego? - nie rozumiałem, wtedy jeszcze nic. Rozpłakałem się. Przecież siedzę tu grzecznie, o nic nie pytam, a mamusi nadal przy mnie nie ma.

-Nie płacz, to oznaka słabości. Żadna kobieta nie jest warta twoich łez. Od dzisiaj synu, zmieni się całe twoje życie. Pójdziesz do szkoły, jak inne bachory w twoim wieku, nauczysz się tego wszystkiego co musisz umieć, a później przejdziesz lekcje życia. Musisz stać się w przyszłości silnym mężczyzną.

-Ale dlaczego tatusiu? - tata był zły, inny niż zawsze.

-Bo tak chce! - znowu się rozpłakałem, przecież ja tak nie chce.

-Nie rycz Julio! Twój brat wkrótce dołączy do Ciebie, a o matce zapomnij. Luis De Mendoza od dzisiaj nauczy Cię życia. Ja wrócę, gdy będziesz już gotowy.

-Ale jak to, gdzie idziesz? - wstał i wyszedł zamykając metalowe drzwi za sobą. Zostałem sam, nie wiedząc jak bardzo jestem osamotniony i co życie już dla mnie ma.

***


Siedzę sam w swoim gabinecie popijając whisky, wspomnienia nadal siedzą głęboko w mojej głowie, nie mogę zapomnieć. Zbyt często wracają. Dlaczego, mój własny ojciec mi to zrobił? Mam tyle pytań, na które już nigdy nie poznam odpowiedzi.

Nagle zaczął dzwonić mój telefon, nawet nie muszę sprawdzać, aby wiedzieć kto znowu zawraca mi głowę.

- Co jest tym razem? Kurwa mać! Za trzy dni mam przysięgę, a wy nie umiecie nawet przez chwilę pomyśleć samodzielnie. Z kim, ja muszę pracować - Pedro dzwonił dzisiaj prawie co chwilę, zawsze kurwa mistrz problemu, musi je mieć. Miałem nadzieję, że już jest na tyle duży, aby dać sobie radę sam.

- Julo spokojnie. Chodzi o to, że ktoś uprzedził tych debili z klubów i się chuje za cwane zrobiły. Robią wszystko tak, aby nikt się nie zorientował czy się zajmują, jednak coś im to w ostateczności nie wychodzi - Pedro mówił, coraz bardziej wkurwiony.

- Mów jaśniej, wróżbitą nie jestem! - wiedziałem, że coś jest nie tak, już od jakiegoś czasu. Oparłem się o fotel i słuchałem dalej, co brat ma mi do powiedzenia. Coś czułem, że nie spodoba mi się to.

- Chodzi o to, że co chwilę mają nowe panienki do swoich burdeli, ale nie chcą powiedzieć skąd. Mówiłem im, że żadnych nowych. Ale najwidoczniej mają w dupie, to co się do nich mówi - wciągnąłem głośno powietrze, aby się uspokoić.

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz