61.

1.2K 40 21
                                    

- Ciekawa historia. - Andrés zaśmiał się lekko. - I wy wytrzymaliście ze sobą w jednym mieszkaniu?

- Dobrze się dogadywaliśmy. - wzruszyłam ramionami. - Martin był i jest dla mnie jak starszy brat. Zawsze mi we wszystkim pomagał. Później niestety musiał wyjechać i zostałam sama, choć mieliśmy kontakt. A później poznałam ciebie. - uśmiechnęłam się szeroko. - Z Martinem mieliśmy ciekawe życie. - na pewne wspomnienie zaczęłam się śmiać.

- Hmm? - patrzył na mnie zaciekawiony.

- Raczej nie chcesz wiedzieć. - dotknęłam jego policzka. Posłał mi wzrok, że chce. - Przespaliśmy się nawet z tym samym facetem. - zmarszczył czoło. - Przyprowadziłam kiedyś takiego. Niezłe ciacho z niego było. Trochę podobny do ciebie, ale trochę pulchniejszy. No i jakoś tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku. Następnego dnia rano, Martin stwierdził, że dziś mu się poszczęści, wyrzucił mnie z mieszkania i... - Andrés pokręcił głową.

- Chyba rzeczywiście wolałem tego nie wiedzieć. - skrzywił się paskudnie. Upiłam łyk alkoholu i rozejrzałam się po ludziach.

- Ciekawe, jak on się trzyma... - westchnęłam ciężko. - Czy czasem myśli o mnie. O tobie? - dotknęłam delikatnie policzka mężczyzny. - Może pójdziemy się jeszcze przejść? Wytrzeźwiejemy i wrócimy do domu. - zaśmiał się lekko i wstał. Wygładził koszulę, po czym wyszliśmy z budynku. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Dopiero nad ranem wróciliśmy do domu. Weszliśmy po cichu.

- Gdzieście znowu byli? - Sergio pokręcił głową. - Ile razy trzeba wam tłumaczyć? - spojrzęliśmy z Andrésem na siebie i parsknęliśmy śmiechem. - Czy to naprawdę jest śmieszne? Co gdy ktoś was rozpozna? Podobnie jak Rodrigo? - Andrés się spiął.

- Załatwilśmy to, więc nie wracaj do tego. - odparł po chwili. Pociągnął mnie za dłoń, żeby wejść do pokoju.

- Nie narażasz jedynie siebie, Andrés. - mężczyzna mówił dalej. - Jest tu też Raquel. A narażając ją, narażasz też jej rodzinę. - podniósł głos. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Miał rację.

- Spokojnie, Sergio. - Raquel chciała go uspokoić. Andrés odwrócił się w momencie. - Przecież nic się nie dzieje.

- Macie rację. - zabrałam głos. - To dość nierozważne. - Andrés przewrócił oczami i odszedł do pokoju. - Przepraszam, Sergio. Nie bądź zły. Doprowadzimy się do porządku, choć wiesz, jaki jest Andrés. Ja jestem taka sama albo jeszcze bardziej szalona. - mężczyzna skinął lekko głową.

- Zjedzmy śniadanie. - Raquel zaprosiła nas do stołu. Chciałam zawołać Andrésa.

- Ja po niego pójdę. - zadeklarował Profesor. - Trochę się uniosłem, a nie chcę kłótni. - uśmiechnęłam się lekko.

                              * * *

Kolejne dni były dość spokojne. Nie działo się nic wystrzałowego.
Udałam się do naszego pokoju. Andrés leżał na łóżku. Położyłam się na jego plecach i pocałowałam go w tył głowy.

- Mmm, kto to mnie odwiedził? - wyszeptał z uśmiechem. Obrócił się na plecy. Zaczęłam odpinać jego koszulę. - Chcesz się zająć swoim facetem? - zaśmiałam się lekko.

- Mam trochę inne zamiary, ale przemyślę to. - zdjęłam z niego koszulę. Zaczęłam wędrować dłońmi po jego ciele. Objął mnie delilkatnie. - Masz gdzieś te łaskotki? - przejechałam dłonią po jego boku.

- Nie. - wzruszył ramionami. Podniósł się lekko, żeby mnie pocałować, ale docisnęłam go do łóżka.

- Andrés, leż grzecznie. - szarpnęłam go lekko za włosy i przygryzłam jego szyję.

- Czy ja ci wyglądam na grzecznego chłopca? - parsknął śmiechem. Przekręcił się i leżałam teraz pod nim.  Ścisnął moje nadgarski nad głową i pocałował mnie zaborczo.

- Może... - wyszeptałam. - Gdy śpisz. - zaśmialiśmy się.

- Niedługo chyba będziemy wracać na swoje. I tak już długo siedzimy im na głowie. - trochę posmutniałam. - Nie przejmuj się. Zaprosimy ich do siebie. Ale zdążymy się jeszcze sobą nacieszyć. Tak na całego. - ścisnął moje biodro. Wślizgnął się dłonią pod moją koszulkę, by po chwili odpiąć mój stanik i pieścić jedną z moich piersi. Przygryzłam lekko wargę. Objęłam go i wyczekiwałam dalszych poczynań. Ktoś wtargnął do pokoju. Odchrząknęłam. Andrés podniósł się na dłoniach. - O co chodzi?

- Mamy problem, Andrés. - usłyszęliśmy głos Profesora.

- Teraz nie za bardzo mogę. - mówił i posłał mi flirciarski uśmiech.

- To ważne. - nie dawał za wygarną. Andrés niechętnie się podniósł. Założył ponownie koszulę i spojrzał na mnie zrezygnowany, po czym wyszli. Ogarnęłam się trochę i udałam się do Raquel.

- Wiesz co się stało? - spytałam zestresowana. - Sergio był mocno przejęty.

- Właśnie nie. - chodziła w kółko. - Niech skończą rozmawiać i musimy się dowiedzieć. Niepokoi mnie to.

- Cholera, to nasza wina. Za dużo sobie pozwalaliśmy z Andrésem. - pokręciłam głową. Raquel poklepała mnie lekko po plecach. - Ale narazie spokojnie, nie myślmy o najgorszym. - kobieta skinęła głową. Usiadłyśmy na kanapie.

- Spokojnie. Jesteś cała blada. - mówiła i pogładziła moje plecy.

- Nie chciałam was narażać. Twojej rodziny. Twojej córki. - patrzyłam na nią przepraszająco.

- Jeszcze nie wiemy, o co chodzi. - mówiła z lekkim uśmiechem. - Nie bierz wszystkiego na siebie. - przytuliła mnie lekko. - Nawet jeśli, to jakoś sobie poradzimy. Nie martw się.

- Cieszę się, że jesteś z Sergio. - popatrzyłam na nią z szerokim uśmiechem. - Zasługiwał na kogoś wspaniałego. Jesteś idealna dla niego, a on jest idealny dla ciebie.

- Szczerze mówiąc po przykrych sytuacjach z moim byłym, myślałam, że nikomu już nie zaufam. Poznałam Sergio i przepadłam. Nie wiedziałam, że można kochać kogoś aż tak mocno. Jestem z nim szczęśliwa. - mówiła.

- I widać, że on z tobą również. - dodałam. Obie drgnęłyśmy, gdy usłyszałyśmy huk z pokoju, gdzie rozmawiali nasi partnerzy. Poszłyśmy tam.

- Co się dzieje? - zmarszczyłam czoło i podeszłam do zdenerwowanego Andrésa. Chwyciłam go za dłonie.

- Tokio skontaktowała się z przewodnikiem. - odparł Profesor i nerwowo poprawił okulary. - To nie zwiastuje nic dobrego. - i nie zwiastowało. Tego dnia nie byłam jeszcze świadoma, że niedługo później dokonamy kolejnego, ogromnego skoku. Skoku, dzięki któremu poznaliśmy się z Andrésem. Skoku na Bank Hiszpanii.

_________________________________________

Nie będę dalej ciągnąć tej części. Powoli biorę się za pisanie drugiej książki. O drugim napadzie. Mam już pewien zarys wszystkiego. Jeszcze nie wiem, czy zacznę dodawać ją wcześniej, niż przed premierą 5 sezonu domu z papieru, który zbliża się wielkimi krokami. Mam nadzieję, że mimo wszystko wpadniecie.

♡ Miłego wieczoru! ♡
_________________________________________

To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz