Rozdział 2 | Rywalizacja po kumpelsku

346 22 6
                                    

Podczas treningu spełniły się wszystkie najgorsze koszmary Hinaty, a jego braki w grze zaczęły wyciekać. Bardzo łatwo piłka uciekała mu z palców i nie raz posyłał ją nie tam gdzie trzeba. Kageyama nie potrafił na to patrzeć i nie potrafił go nie krytykować. Również Tsukishima nie raz nabijała się z niego i nie mógł uratować się nawet dobrym wyskokiem do piłki.

Kiedy Hinata był w gimnazjum, usłyszał o utalentowanym Królu Boiska. Zafascynował się nim i bardzo chciał stanąć z nim na parkiecie by przekonać się o tym jak gra. Aby to zrobić, założył jednoosobowy klub siatkarski i ćwiczył grę w bardzo prymitywny sposób. Tylko czasem jego koledzy mu pomagali i ten jeden raz zgodzili się zagrać z nim w turnieju, aby Hinata mógł spotkać słynnego Króla.

Wtedy, grając z nim w tej samej drużynie, widział tę przepaść dosadnie. Zawstydzony i rozgoryczony, nie chciał odpuścić, lecz chciał być lepszy niż on.

- Hinata, durniu! Skup się, głupku!

Czerwieniejąc, przygotował się do odbioru. Uparcie chciał się szkolić, napędzany podziwem i jednocześnie chęcią przewyższenia Kageyamy, wydzierał z siebie sto dziesięć procent. Dużo biegał, dużo razy powtarzał te same sekwencje, wyczerpał ręcę do bólu i nogi do skurczu mięśni. Aż w końcu przyszedł koniec.

Rudzielec był nadal pełen energii i nakręcony na ćwiczenia. W pośpiechu pozbierał piłki i włożył je do kosza. Złożył siatkę razem z Sugawarą i Yamaguchim, a na koniec rozciągnął się bardzo starannie.

Kageyama przyglądał się mu kątem oka cały czas, zastanawiając się czemu jest tak energiczny po tak morderczym treningu. Wiedział, że jest do tego stworzony, ale powoli zaczynał przekraczać ludzkie normy.

Wracali niemal w to samo miejsce. Szli na przystanek w ciszy, a w autobusie usiedli naprzeciwko siebie. Rudzielec wydawał się bardziej chętny do rozmowy, ale co chwila spoglądając na przerażającą twarz Kageyamy, tracił zapał. Wysokiego trochę zaczęło to irytować, dlatego w końcu on pierwszy odezwał się oschłym głosem:

- Twoja siatkówka ssie! Jesteś beznadziejny.

- Uhh! - Hinata poczuł ukłucie i urazę. Zmarszczyl brwi. - Nie mów mi tego.

- Dlaczego ktoś taki jak ty chce grać w siatkówke?

- C-co cię to obchodzi? - burknął zakłopotany, bo to od niego wszystko się zaczęło.

- Nie obchodzi wcale.

- To po co mnie pytasz?

- G-głupek.

Odwrócili od siebie spojrzenia, a resztę drogę przebyli w ciszy i trochę napiętej atmosferze. Kiedy wysiedli, skierowali się do swoich mieszkań. Nie idź za mną - myśleli oboje, ale szli w to samo miejsce. Kageyama szedł trochę szybciej, ale Hinata nie chciał zostać w tyle, a dotrzymując mu kroku, po chwili oboje zaczęli biec.

- Nie prześcigniesz mnie! - krzyknął niebieskooki.

- Zobaczymyyy! Hoooaaa!

Jego krzyk jakby dodał mu skrzydeł i biegł za nim łeb w łeb. Wzięli to na poważnie. Kageyama był po prostu lepszy i nie chciał przegrać, a Hinata chciał wygrać i go przewyższyć. Drzwi bloku pierwszy dotknął Kageyama.

- Wygrałem! - zawołał, zipiąc ciężko. Hinata zacisnął pięści boleśnie.

- 1:1, remis!

- Aa...! może być.

Spojrzenie i wyraz twarzy Kageyamy po takim intensywnym treningu oraz biegu zrobił się łagodniejszy - jakby nie miał siły się gniewać. Hinata przyglądał mu się chwilę, choć wiedział, że nie powinien przyzwyczajać się do jego miłego wyrazu twarzy. Dopiero po chwili gdy odetchnęli, uśmiechnął się do wyższego weselej i zawołał:

Król Boiska | Haikyuu | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz