~7 - "Uratujecie go,prawda? (...)

3.1K 165 25
                                    

Pov. Dabi

Przed wejściem założyłem maseczkę i kaptur. Nie chce żeby mnie rozpoznano. Wpadłem do szpitala jak poparzony. Zacząłem pytać o Keigo. Po dłuższym czasie negocjacji powiedziano mi w której sali jest. Pobiegłem tam od razu. Kiedy wszedłem do sali pierwsze co zauważyłem to bladego chłopaka, leżącego spokojnie na łóżku szpitalnym z zamkniętymi oczami. Był podpięty do jakiejś maszyny czy coś. Poczułem łzy w oczach. Wyglądał strasznie. Miał sporo bandaży, plastrów itp. Nie mogłem ruszyć się z miejsca. Bałem się odezwać lub zapytać lekarza w jakim jest stanie. Tak strasznie boje się że usłyszę coś czego nie chce usłyszeć. Nie wiedziałem, że kiedykolwiek będzie zależało mi na kimś tak bardzo jak na nim....Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Ja dalej stałem i patrzyłem na niego. Proszę, proszę żeby to był tylko sen. Po paru minutach powoli usiadłem załamany przy łóżku. Delikatnie złapałem za dłoń skrzydlatego — Keigo....Proszę cię....Obudź się...Cholera...Kocham cię słyszysz?...Nie spodziewałem się, że tak szybko stracę głowę dla ciebie.....A jednak jestem w stanie oddać za ciebie życie....Dlatego proszę....Nie chce cię teraz stracić...Za krótko mam cię przy sobie.... — głos mi się załamywał. W pewnym momencie na sale wszedł lekarz. Dalej miałem kaptur i maseczkę — J-Jaki jest jego stan?.. — odważyłem się zapytać "Niestety został trawiony w tak nieszczęsne miejsca, że jest jedynie 25% szans, że się obudzi" — kiedy to usłyszałem serce mi pękło. Jak to?....Nie...Nie to nie możliwie! — Uratujecie go, prawda? — lekarz nie odpowiedział tylko trochę przygnębiony wyszedł z sali — Nie...Nie nie nie nie! — rozpłakałem się i oparłem delikatnie głowę o łóżko.
~Skip~

Pov. Dabi

Tak mijały dni, tygodnie a Keigo dalej się nie obudził. Po miesiącu codziennego odwiedzania szpitala zaczynałem się poddawać. Lekarze nie przewidywali dobrego zakończenia. Nie mogę go stracić....Znów usiadłem na krześle przy łóżku. Oparłem się o materac znów płacząc. Zrobiłem się strasznie "miękki" przez ten wypadek. Dlaczego to musiało spotkać akurat jego?...Nagle z moich przemyśleń wyrwał mnie dotyk na mojej głowie.

Pov. Keigo

Kiedy obudziłem się trochę jakby zmęczony zauważyłem..Dabi'ego. Płakał. Zmartwiłem się i zacząłem głaskać go pogłowie — Nie płacz skarbie... — lekko się uśmiechnąłem. Jego mina kiedy mnie zobaczył była bez cenna. Od razy się do mnie przytulił. Nic mnie nie bolało aż tak więc mogłem odwzajemnić uścisk.

Pov. Dabi

Cholera, tęskniłem — pocałowałem go krótko w usta po czym zacząłem składać pocałunki na jego twarzy — Kocham cię....I nie strasz mnie tak więcej — znów się przytuliłem. Lekarz który wszedł do sali bardzo się zdziwił. Dobrze, że się mylił. Teraz już wszystko powinno się ułożyć....
~Skip~

Pov. Keigo

Minęły cztery miesiące od mojego wypadku. Razem z Dabi'm zamieszkaliśmy u mnie. Jesteśmy szczęśliwą parą, czego bym kiedyś się  nie spodziewał. Dobrze, że sprawy potoczyły się właśnie tak. Wiem, że może myślicie że pospieszyliśmy się z tą przeprowadzką. Przecież jesteśmy razem dopiero około pięć miesięcy. I co z tego. Kocham go a on mnie. To się liczy...






Okej...Jednak rozdział wleciał dziś. To jest już raczej zakończenie tej książki. Mam nadzieje, że nie zepsułam jej bardzo :((. Możecie pisać swoje opinie, skargi itp w komentarzach. Przy pisaniu mojej następnej książki wezmę to pod uwagę. Następnym razem najpierw przygotuje sobie rozdziały żeby tak nie zaniedbywać tego TvT. Jeszcze raz przepraszam i dziękuje. Kocham was naprawdę 💘💗
<540 słów>

Oj, Ptaszyno ty moja~ -  Hotwings [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz