Biegłam. Uciekałam, sama nie wiedziałam gdzie. Musiałam uciekać, inaczej mnie złapią. Moje łapy zaczęły boleć od ciągłego biegu a ciało odmawiało posłuszeństwa. Przewróciłam się. Poddaję się, nie mam siły.

***

Obudziłam się. Leżałam na łóżku w nieznajomym mi domu. Sama nie wiedziałam, co się stało ale po chwili wszystko sobie przypomniałam. Moja rodzina ginęła z rąk innych ludzi. No tak...
Poczułam się dziwnie. Jakbym nie miała ubrań... Po chwili krzyknęłam ciho i popatrzyłam na siebie- jestem człowiekiem? Nie pamiętam żebym się zmieniała...
Wstałam i wyszłam z pokoju. Moim oczom ukazała się mojego wzrostu dziewczyna, stojąca przede mną.
-AAAA!- krzyknęła dziewczyna i oblała się rumieńcem- kim jesteś i dlaczego jesteś goła?!
- Jestem... lucy. Przyniosłaś mnie tu wczoraj, pamiętasz?- przykucnęłam i patrzyłam się na dziewczynę.
-Katsu.- wyciągnęła rękę a ja podałam jej swoją. Dziwne spotkanie. Dziewczyna wstała, wzięła koc i rzuciła mi go
- zasłoń się, Lucy. Nie paraduj nago.- zachichotała- niezłe ciałko- mrugnęła do mnie
Zakryłam się tak jak Katsu chciała. Nie rozumiałam dalej dlaczego się tak wstydziła, no ale to jej sprawa. Wzruszyłam ramionami
- Gdzie twoja rodzina?- zapytała Katsuka, dając mi gest żebym usiadła na kanapie obok niej.
- Nie wiem... Wczoraj zostaliśmy napadnięci. Nie wiem, czy żyją.- opuściłam uszy
Katsu pogładziła mnie po ramieniu
- będzie dobrze- wyszeptała mi do ucha i przytuliła mnie. Też łagodnie ją objęłam i chwilę tak siedziałyśmy.

I tak zaczęła się nasza historia...

{Kocham cię, kotku} //YURIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz