- Przydałyby się teraz jakieś dobre wieści po tych smutkach. - Grześ wraca do swojego zwykłego ja. - Musisz mi obiecać, że poprowadzisz to miejsce, tak aby mój facet miał gdzie wrócić. - To mną wstrząsa, tak samo jak Marianem. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć na to więc wypalam.
- Dostałam rozwód. - Jego dłonie unoszą się w górę i klaszczą.
- I to jest kurwa zajebista wiadomość. Trzeba to uczcić. Maniuś kochanie moje leć po jakieś ciasto. - Wywołany podnosi swoje zroszone oczy na mnie i usiłuje się uśmiechnąć. - No raz raz misiu. Ja skoczę do po winko i zrobimy imprezę. - Ja mam ochotę uciec zamiast się bawić. Ale sumienie mi nie pozwala zostawić moich przyjaciół w takim momencie.
Zbieram się w sobie i usiłuję się dobrze bawić. Pomagam Grzegorzowi ustawić zastawę na stole, razem smażymy piersi z kurczaka i robimy sałatkę z kuskusa. Marian wraca z ciastami i ulubionymi przez Grzesia ptysiami, musiał jechać do Mrozów, bo w naszej miejscowej cukierni ich nie sprzedają. Wszyscy usiłujemy udawać, że ten dzień nie jest kiepski. Po godzinie sztywnej jak bal umarlaka imprezy, żegnam się i wychodzę.
Odbieram Michalinkę od opiekunki. Za jedno mogę podziękować bratu, młoda kobieta mieszkająca w naszym rodzinnym domu dorabia sobie na macierzyńskim opieką nad moją córeczką. W domu udaję, że jej słucham i mechanicznie wykonuję wszystkie czynności. Nie zwracam uwagi na Adama, ani na jego zdziwioną minę. Pierwszy raz w życiu zamierzam się upić tuż po tym gdy położę małą spać. Mechanicznie sprzątam i układam wszystko na miejsce. Adam siedzi w ciszy przyglądając mi się dziwnie.
- Aniu stało się coś? - Pada pytanie. Wzdycham ciężko ale nie mam siły z nim o tym rozmawiać nie w tej chwili. Na szczęście Michalina pojawia się w kuchni drepcząc w miejscu niecierpliwie.
- Mamo, bajeczka? - Moja księżniczka jest zmęczona. Uwielbiam te nasze wieczory. Najpierw opowiada mi o całym swoim dniu a później zasypia zanim skończę stronę. Moja Misia to praktycznie idealne dziecko, nawet zbyt ciche jak na brzdąca w jej wieku. Tylko bawiąc się z Adamem bywa bardziej szalona, wtedy zachowuje się jak typowa mała księżniczka. Teraz też podchodzi do niego jak tylko on wyciąga w jej kierunku dłonie. Przytula go a on całuje jej czółko i przygładza rozczochrane loczki.
- Zmęczona? - Pyta ją. Ona nawet nie trudzi się aby mu odpowiedzieć tylko ziewa szeroko. Coś czuję, że dzisiaj pogawędki nie będzie.
- Bajeczka. - Mruczy cicho. Uśmiecham się i wyciągam dłoń do niej, bezzwłocznie podaje mi swoją. Chwilę później leży już grzecznie pod kołderką z dwoma nowymi niedźwiadkami u boku i czeka na to, że zacznę czytać.
Czekoladowy Królik miał ochotę odwiedzić swojego brata Białego Królika...
Moje usta wypowiadają odruchowo widziany tekst a głowa szybuje wokół zdarzeń z tego dnia. Jak niewiele trzeba, żeby człowiek wpadł w otchłań rozpaczy. Boli mnie to wszystko, boli mnie myśl o utracie człowieka, który we mnie uwierzył. Byłam dla niego nikim, zwykłą twarzą prosto z ulicy. Tamtego dnia byłam ich pierwszą klientką, a dzisiaj byłam ich prawą ręką. Nadal ofiarowywali mi opiekę mimo, że stąd odchodzili. Jak mogłabym im odmówić?
CZYTASZ
Zaginiony. Zakończone.
Romance- Pani Anna Rydź? - Obcy męski głos wyrywa mnie z mojego zadowolonego w tej chwili świata. Pierwszy raz od czterech lat byłam u fryzjera. Spędziłam ostatnią godzinę śmiejąc się co chwilę. Poznałam parę uroczych gejów prowadzących nowy zakład fryzjer...