Prolog

560 28 6
                                    

Spadał. Spadał wprost w wściekłe płomienie, nie mogąc złapać tchu. Łapczywie nabierał powietrza, jednak im głębszy wdech brał, tym bardziej nie mógł oddychać. Nagle poczuł ulgę. Coś zimnego spoczęło na jego czole, odsuwając go od śmiercionośnych płomieni. Znowu mógł oddychać. Przynajmniej na razie.

***

Narcyza snuła się po domu bez celu. Nie tak wyobrażała sobie życie po wojnie. Miała nadzieję, że gdy Czarny Pan zginie, ona, jej kochany mąż i syn zaszyją się w Wiltshire i będą dalej żyć w spokoju. Dracon skończy szkołę. Ożeni się, a później spłodzi dziedzica rodu. Narcyza i Lucjusz zostaną dziadkami, a śmiech wnucząt będzie ich budził każdego ranka. A jednak. Nazwisko Malfoy przepadnie wraz ze śmiercią blondynki...

Severus znowu miał gorączkę, co nie zmieniało faktu, że odkąd kobieta wzięła go do siebie czuł się coraz lepiej. Sama do końca nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Może przez najzwyklejsze przywiązanie do przyjaciela męża. Jakby na to nie patrzeć, wiele mu zawdzięczała. Złożył jej wieczystą przysięgę i pomógł Draconowi, zabijając za niego Dumbledore'a choć nawet to, nie uchroniło jej ukochanego syna przed łapskami śmierci.

***

Severus już nie spadał, jednak powieki zdawały być się zbyt ciężkie, by je otworzyć. Czyjejś miękkie włosy łaskotały go po twarzy, a rany na szyi i klatce piersiowej piekły tępym bólem. Ale zaraz... przecież on miał już nie żyć! Miał w końcu uwolnić się spod panowania dwóch panów! Miał już nigdy nie wracać na ten świat!

Przerażenie dało mu siłę do otwarcia oczu. Zamrugał kilka razy, jednak wzrok wciąż nie chciał się wyostrzyć.

— Obudziłeś się... — Zaraz... Znał ten miękki głos. Wysilił wszystkie siły, by skupić na tym co widzi. — Jak się czujesz? — Majaczący przed nim zarys jasnowłosej kobiety, powoli się wyostrzał.

— N-narcy...za... ? – wychrypiał, mrużąc oczy.

— Tak – przytaknęła, uśmiechając się słabo.

— C-co się dzieje... ? — Fala bólu przeszła prze jego rany. Syknął i zacisnął palce na kołdrze.

— Spokojnie... To zaraz minie. — Zadrżał, gdy Narcyza musnęła jego rozpalone czoło lodowatymi palcami. Odgarnęła długie kosmyki, wchodzące mu do oczu. — Dam ci zaraz coś przeciwbólowego.

— Nie...! – zaprotestował szybko. Był pewien, że kobieta i tak podała mu już dużo eliksirów, a w jego stanie, lepiej nie przesadzać. – Gdzie... gdzie ja jestem...?

— U nas w domu – odparła, poprawiając kołdrę. – W Wiltshire...

— Wiltshire... – powtórzył, czekając aż otumaniony eliksirami rozum przetworzy tą informację. – Ale... przecież... przecież Czarny Pan mnie zabił...

— Granger uratowała ci życie...

— CO?! — Poderwał się do góry jednak Narcyza zatrzymała jego zamiary, kładąc dłoń na obolałym ramieniu.

— Leż – poprosiła twardo.

— Miałem już nie żyć... — Do oczu bruneta napłynęły gorzkie łzy. — To w s z y s t k o miało się skończyć...

— Severusie... — Nie miała pojęcia co robić. Jeszcze nigdy nie widziała dorosłego Snape'a zalanego łzami. Snape'a na którego twarzy malowało się strach i przerażenie. Snape'a, który nie wiedział co robić... — Spokojnie... — Posłała mu spojrzenie pełne współczucia. Severus pociągnął nosem i odwrócił od niej twarz. Westchnęła głęboko i sięgnęła po chusteczkę, po czym nachyliła się nad brunetem i delikatnie otarła jego łzy.

— Dlaczego? – zapytał, płaczliwym głosem. W gardle Narcyzy zakorzeniła się ogromna gula. Spuściła wzrok, nie wiedząc co odpowiedzieć. – Wytłumacz mi! – warknął, przez łzy. – Miałem już nie żyć! Miałem już nigdy nie patrzeć na to chujstwo! — Podniósł lewę rękę i podwinął rękaw. Mroczny znak wciąż mocno odznaczał się na jego bladym przedramieniu. — Wytłumacz mi!

Narcyza wybiegła z sypialni, zanosząc się płaczem. Severus wpatrywał się jeszcze chwilę w zamknięte drzwi, po czym z trudem przewrócił na bok i podciągnął kołdrę pod brodę. Miał już nie żyć... Nie chciał już żyć... 

***

Dobry wieczór, Kochani!

Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale szkoła mnie dobija... Przychodzę dzisiaj do Was z czymś kompletnie nowym, a zanim zapytacie o obiecane dodatki do sevetrix, to proszę, nie gryźcie! To co dał nam świat przechodzi teraz korektę i mam nadzieję, że niebawem, pojawi się jakiś mały dodatek. A wracając do tego fanfika, wymyśliłam go podczas rozmowy z mlecznaczekolada_ i bardzo dziękuję jej za pomoc i wysłuchiwanie moich niekończących się wywodów... Co do dalszych rozdziałów, to napiszcie proszę, czy wolicie je na przykład raz w tygodniu, czy może chcecie chwilę poczekać i dostać całość od razu? Powiedzcie też, czy taki zamysł w ogóle się wam podoba?

I mam nadzieję, że do zobaczenia!

The Traitor and a LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz