Rozdział piąty

2 1 0
                                    

Mężczyzna idealny!
-Bystry
-Hojny
-„Seksiak"
-20 cm (Minimalnie! Można wykreślić, jeśli spełnia wszystkie pozostałe cechy.)
-Dobrze patrzy się mu z oczu
-Opiekuńczy
-Czuły
-Zabawny
-Cichy
Czy te cechy nie brzmią znajomo? Pewnie niektóre z was, drogie czytelniczki chciały mieć w swoim mężczyźnie chociaż jedną z powyższych zalet, a jakby je połączyć? Byłby to istny raj. Dokładnie tak samo myślały cztery redaktorki działu „Bliżej siebie" czasopisma „Boginia". Spisały dla was, kochane czytelniczki jak one postrzegają „Mężczyznę
idealnego". Dziennikarki jak widać na pierwszych miejscach postawiły na cechy zewnętrzne w tym na długość męskiego przyrodzenia i hojność. Jak się niedawno dowiedzieliśmy w redakcji, nie jest to cała lista a tylko jej początek, reszta niestety nie dotarła do naszych drzwi. Bulwersuje już nie sam fakt, jaki dają przykład płytkiego postrzegania innych, a okropna hipokryzja twórczyń tego „dzieła". Dla przypomnienia, pozwolę umieści ćsobie tu dwa fragmenty chociażby z ostatniego numeru pisma „Boginia"
„Okropnością jest płytkość dzisiejszej cywilizacji. Patrzymy na grubość portfela, samochód, a przecież nie to się liczy w człowieku!"
„ Każdy z nas kiedyś odkrywa fascynującą rzecz, że nasze piękno jest wieczne, tylko ktoś musi je z nas wydobyć"
Nadal chcemy tolerować zaprzeczanie samemu sobie? Nadal chcemy czytać tak hipokratyczne pismo? Nie wiem jak wy, dziewczęta, ale ja mówię stanowcze...
NIE!
...takiemu zachowaniu.
Kamila Wieczorek, redaktorka „Twojego czasu"

Ewa złożyła gazetę na pół, po przeczytaniu. Obejrzała całą trójkę. Maja zażenowana zasłaniała twarz dłonią, Aleksandra patrzyła w ziemię, a Magda patrzyła na blondynkę. Wszystkie cztery były spięte i zdenerwowane.
- Ale siara!- wysyczała Majka. Ubrana była w liliową bluzkę i przetarte dżinsy z ćwiekami. Na nogach miała swoje ulubione, czarne botki. To ona najbardziej przejmowała się całą sprawą. W końcu to z jej ust padł pomysł, by ta lista w ogóle powstała!
- Przecież to są jakieś kpiny! Wykorzystała nasz wizerunek, a nawet nie możemy jej pozwać! – krzyczała Aleksandra. Rozwścieczała ją myśl, że mimo iż Kamila nie użyła żadnych imion, wszyscy wiedzieli o kogo chodzi w tym artykule. To one w końcu prowadziły ten dział. Zbrodnia idealna, bo dziewczyny nie mogą wejść przeciwko Kamili na drogę prawną.
Ewa spojrzała na Magdę. Okularnica wymownie wywróciła oczami i odwróciła ze wstydu głowę.
- Przecież nawet tego nie pisałam! Czemu ja też zostałam wymieniona! – po raz pierwszy w tej dyskusji odezwała się Maruda swoim cienkim głosem.
- Piękna solidarność, dzięki Magda! – prychnęła Maja. - Chcesz ratować własny tyłek? Za późno. I tak już siedzimy w tym bagnie, mogłabyś chociaż udawać, że jesteś z nami! – zabolały ją słowa bladoskórej. W sumie już nie pierwszy raz okularnica ją irytowała swoim „to nie ja!", „mnie tu nie ma!". Nawet w takiej sytuacji zachowuje się dziecinnie udając dojrzałą!
- Ale jaja! - Ewa z wrażenia usiadła na schodach. Włosy miała spięte w kok, by nie nachodziły na jej rany na twarzy. Ostatnie czego teraz potrzebowała, to ich zakażenie.- Gadać kretynki, która dała tej zdzirze naszą listę! – blondynka drążyła wzrokiem wszystkie
zebrane dziewczyn. Ubrana była w turkusową sukienkę i białe rzymianki. Ale i bez lata panującego za dworem, było jej strasznie duszno. Ale się porobiło!
-Ja jej na oczy od dwóch lat nie widziałam, od kiedy mi faceta odbiła!- wzbroniła się Lafirynda. Ewa przeniosła wzrok na Alexę, a ta automatycznie odpowiedziała: - A ja nie jestem zdradziecką szmirą, żeby zamieniać przyjaciółki, na tę skończoną latawicę! - prychnęła. Jej czerwona bluzka z rękawami do łokcia i z wcięciem do biustu zmarszczyła się pod wpływem jej ruchów. Założyła tego dnia także czarne rurki i koturny w tym samym kolorze. Wraz z pozostałymi przeniosła wzrok na Magdę. Ta uciekła spojrzeniem pod pretekstem poprawienia okularów. Miała na sobie czerwoną, wełnianą sukienkę i bordowe bolerko zapinane na guziki. Po długiej i męczącej penetracji wzrokowej dziewcząt w końcu nie wytrzymała i wybuchła:
- To ja jej dałam tę kartkę - Ola i Maja wpatrywały się z niezadowoleniem i z niedowierzaniem, chociaż tej drugiej postawa okularnicy niezbyt dziwiła. Niespecjalnie za nią przepadała z powodu jej wiecznego narzekania i właśnie stąd nadała jej przydomek „Maruda". A teraz do „powodówdlaczegonielubięMagdy" doszła dwulicowość.
- A możesz powiedzieć kochaniutka... - wysyczała przez zęby. Jej udawane przymilenie nie wyszło już przed wypowiedzeniem kwestii, którą chciała zironizować - Po ch...
- Nie zrobiłam tego specjalnie! - w oczach szatynki zbierały się łzy, lecz żadna z dziewczyn jej nie współczuła z tego powodu. W końcu to była jej wina! Spuściła głowę i powiedziała wpatrując się pustym wzrokiem w podłogę: - Lista musiała mi wypaść przez niezaszytą dziurę w torebce, gdy spotkałam się z nią w zeszłym tygodniu.
- A po co w ogóle się z tą szmatą spotykasz? - krzyknęła Ewa.
- Nie-nie masz prawa o niej tak mówić! - odpowiedziała niepewnie z drgającym głosem. Broniła Kamili pomimo świństwa, które wyrządziła jej i pozostałym. Brunetka była jej przyjaciółką i pewnie miała jakiś ukryty cel... przyczynę dla której to zrobiła. Przecież... no tak!
„Wydała nas, ale z powodu problemów finansowych" – Magda próbowała ją usprawiedliwić w duchu, choć sama była pełna wątpliwości.
- Ale ty jesteś durna! Bronisz jej nawet teraz? Gratki, rób tak dalej, jeśli chcesz dalsze życie spędzać jako rozwodnik! Zaraz i tobie się do męża dobierze, zobaczysz! – wybuchła Ewa.
- Chwilunia, to nie była jedynie jej wina!
- A czyja twoim zdaniem, co?
- Jakbyś umiała przypilnować faceta, albo być dla niego atrakcyjna, to w życiu by cię dla innej nie zostawił! - Magda od razu ugryzła się w język. Nie chciała tego powiedzieć, nie chciała tego powiedzieć! Nie chciała! Ale powiedziała. Stało się. No dobra, więc trzeba będzie w to brnąć dalej.
Ewie po usłyszeniu tych kilku wyrazów wszystko się przypomniało. Stare ran zostały rozdrapane i bynajmniej nie te, zdobyte po ostatniej potyczce z synem Kamińskiej. Chciało jej się na nowo płakać, na nowo krzyczeć. Minęły dwa lata, ale żal pozostał. Nie chciała tego słyszeć, nie chciała tu zostawać! Obrazy jak z najbardziej wystawnej galerii oferującej cotygodniowe odrestaurowanie, powróciły po rekonstrukcji. Cudowne chwile u boku Maćka, które potem zamieniły się w koszmar. Ich pierwsze spotkanie w metrze, pierwsza randka... Maciek nie miał zbyt dużo pieniędzy, a ona zaproponowała wyjście do Fast-food'u. Ich pierwsza wspólna noc. Pierścionek zaręczynowy. Mówił, że ją kocha. I w końcu przyłapanie go
obściskującego się z Kamilą. Czas leczy rany? Nieprawda, pozwala jedynie się do nich przyzwyczaić.
- Wynoś się stąd - zdołała jedynie z siebie wykrztusić cichym głosem. Łzy ją piekły próbując wydostać się z oczu, ale ona dzielnie z nimi walczyła. Chciała żeby wszyscy sobie poszli. Chciała zostać sama. Chciała się wypłakać sama.
- Hej, mała! – Aleksandra objęła blondynkę.
- Tyle mi sprawiła goryczy - Ewa uwolniła się z objęć. Jej ton stawał się coraz wyższy - A teraz mam słuchać, że ona NIE JEST WINNA?! JESTEŚ TYLE SAMO WARTA, CO ONA! - wykrzyczała prosto w twarz Magdy. Miała tego dosyć. Było jej obojętne co zrobią, co sobie pomyślą. Ma to w nosie. Wybiegła do swojej sypialni. Nie miała siły się nawet położyć. Usiadła na podłodze przy łóżku i głośno westchnęła. Łzy poleciały same. Przestała już nad nimi panować. Niech ciekną. Im mniej łez w sobie, tym lepiej. No i podobno płacz jest zdrowy.
*
- Przesadza, normalka – szatynka wzruszyła ramionami i poprawiła okulary. Chociaż w głębi duszy wrzeszczała na samą siebie i rozumiała Ewę, nie może zmienić nagle frontu i przyznać się do błędu. Postanowiła przyjąć „na klatę" konsekwencje swoich słów.
- Zamknij się, jeśli nie chcesz widzieć OIOM'u z perspektywy łóżka szpitalnego – Alexa zagroziła jej palcem. Maruda zaparła się rękoma nic przy tym nie mówiąc. – Chodź – ponagliła wychodząc z domu. - Jedziemy do biura. Trzeba to wszystko chociaż częściowo odkręcić. Jak dorwę tę sukę to jej...
- Jedźcie, ja zostanę z Księżniczką – Maja pożegnała dziewczyny. Stanęła przed drzwiami do pokoju gospodyni i wzięła głęboki wdech.
„Dobra... najwyżej czymś we mnie rzuci. Nie ma co się denerwować" - i nacisnęła klamkę. Ujrzała płaczącą kobietę skuloną przy łóżku. – Hej... - zaczęła delikatnie po czym z większą pewnością siebie. - Przyszłam sobie z tobą pomilczeć i od razu zastrzegam. Nie dam się wyrzucić! –
Ewa nic nie odpowiedziała. Nawet się nie odwróciła, więc brunetka przysiadła się do niej i nic nie mówiąc, objęła. Zamknęła oczy. „Będzie dobrze" - powtarzała sobie w duchu.
- Jestem do dupy. Magda ma rację - zaśmiała się ponuro blondynka.
- No coś ty, Księżniczko! – Maja otworzyła oczy. Blondynka chciała rozmawiać, czyli jeszcze nie jest najgorzej. – Marudę łapie sumienie, dlatego taka jest. W sumie... nic nowego! – prychnęła sama do siebie. – Nie ty jesteś winna, wbij to sobie do głowy - spojrzała na przyjaciółkę. – Dziewczyny są u szefa, pewnie i tak za tydzień wszystko się ułoży, wróci do normy!
Ewa nie powiedziała już nic więcej. Maja domyśliła się, że na tym ich rozmowa się skończyła. Więc z nią tylko siedziała. Albo aż siedziała. W milczeniu. W ciszy. Czas nie leczy ran. Pomaga jedynie się do nich przyzwyczaić.

Ideały nie istniejąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz