Rozdział szósty

3 1 0
                                    

Sylwia odłożyła swoje srebrne kolczyki z odwróconym krzyżem na stolik. Westchnęła. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Popatrzyła na swoje nadgarstki. Ślady było jeszcze wyraźnie widać. Może jednak uda się do tego psychologa? Nie, to kretyństwo. Rozebrała się do naga i stanęła przed lustrem. Jej piersi znowu się powiększyły. Żyły na bladej skórze nadal były widoczne. Przebrała się z przepoconych ciuchów noszonych cały dzień w bieliznę do spania. Ziewnęła przeciągle.
„Może by się umyć.." - w końcu nie korzystała z prysznica już trzy dni i podejrzewała, że jej przetłuszczone włosy długo tego nie przeżyją. Ponownie się rozebrała i weszła pod prysznic. Gorąca woda muskała jej skórę. Użyła płynu hipoalergicznego o zapachu aloesu. Nie znosiła mycia, więc szybko wyszła spod strumienia wody i wytarła się ręcznikiem uprzednio upewniwszy się, że na pewno jest czysty. Gdy zobaczyła na nim meszek, wrzuciła go do kosza na pranie i wzięła nowy z kosza w kutym pedantycznie równo ułożone był ręczniki, wszelakie środki czystości, także te toksyczne i wysoko chemiczne aczkolwiek dobrze szorujące i polerujące. Spojrzała w lustro nad umywalką, wzięła szczoteczkę do zębów i linijkę. Dokładnie sprawdziwszy, czy pasta na pewno ma 2,5 cm. na szczoteczce (gdy się okazało, że pasty jest za dużo o 0.1 wzięła wykałaczkę i z powolną precyzją ruchów niczym chirurg zaczęła ściągać nadmiar pasty ze szczoteczki) i zaczęła dokładnie myć zęby. 30 ruchów z lewej, 50 ruchów środek, 30 ruchów prawa strona. 20 ruchów górne zęby po prawej, 20 na dole, 20 na dole zębów po lewej, 20 ruchów góra i po czterdzieści na środku. Gdy skończyła szorowanie, wzięła kubek i miarką znajdującą się na obrazku na kubku z motywem wesołej owieczki na pastwisku, nalała wody obejmującej ¾ kubka i przepłukała usta. Na końcu sięgnęła po
miarkę alkoholu o niewiadomej zawartości z powodu nieznanej etykiety i przepłukała nim usta. Była czysta. Brud na niej nie osiadał.
Wróciła do pokoju. Mieszkała w małej kawalerce w bloku i okropnie przykrzyło jej się za domem rodziców. Domem, który nigdy nie powróci. Zegar nad telewizorem wskazał dwunastą. Kobieta włączyła odbiornik, zaparzyła zieloną herbatę o smaku mandarynki i usiadła w fotelu sprawdzając, czy na pewno zrobiła to pod kątem 120 stopni. Umacniała kręgosłup, a w tej pozycji jednocześnie ani nie bolały ją plecy od wyprostowanej pozycji, ani nie garbiła się, a to ułożenie podobno nie szkodziło zbytnio plecom. W telewizji na pierwszym kanale leciał program kulinarny. Na dwójce wyświetlały się pasy kontrolne, a na trzecim ujrzała film pornograficzny. Sylwia przełknęła ślinę i powstrzymała odruch wymiotny. Przeżegnała się zgodnie z zasadami swojej religii i pomodliła za tych bezwstydników sprzedających swoje ciała i szybko przełączyła na czwórkę. Jakiś koncert. Piątka: kreskówki, Szósty kanał: polski sitcom o policjantach. Siódemka: Serial paradokumentalny. Szatynka westchnęła i myśląc że nic już nie znajdzie, jakby w odpowiedzi na modły na ósmym kanale znalazła program naukowy o dżungli. Popijając herbatę, Sylwia odłożyła pilot. Gdy program się skończył, dochodziła druga rano. Wyłączyła telewizor, dopiła sączoną przez nią do tej pory herbatę i zmęczona poszła spać. Ustawiła budzik na siódmą rano i ułożyła się wygodnicko.
Nie mogąc zasnąć, postanowiła wziąć sobie coś do czytania, by zmęczyć oczy. Sięgnęła po pismo „Twój czas". Co prawda pracowała w redakcji gazety „Boginia", ale tylko dopóki nie znajdzie lepszej pracy. Nie znosiła tych tanich szmatławców. Piękne kobiety na okładkach, zdrowe rodziny, wszyscy młodzi, bogaci i urodziwi. Tylko to oferowały te gazety. Przedstawiały życie, jakiego nigdy nie zdołała doświadczyć, nacieszyć się takowym. Z dwóch złych gazet wolała już pismo konkurencji. Popatrzyła na okładkę: „Domowe
wypieki, precz z chemią w produktach sklepowych". Jej uwagę przyciągnął nagłówek na dole okładki: „Skandaliczna lista Bogini". To może być ciekawe! Czyżby jej biedny pracodawca szedł na dno? Zaczęła czytać. Gdy skończyła, odłożyła gazetę na bok.
„Znowu one! Mam nadzieję, że teraz w końcu je wyleją! I bez nich ta praca śmierdzi na kilometr, a z nimi jest nie do wytrzymania. Piękne i młode myślą, że mogą robić co chcą. A to przez takie dziewuchy jak one jestem tu, gdzie jestem. Trzeba... trzeba coś z nimi zrobić, bo jak je wyrzucą, to a nuż gdzie indziej je przyjmą. Coś zrobić, coś zrobić... trzeba je rozdzielić!" - to przez takie jak one nie ma już jego przy Sylwii. Kobieta nie chciała wspominać sobie jego imienia. Tylko spotęgowałoby to ból po nim. Zaczęła płakać, lecz szybko przestała zła sama na siebie, że jest taka słaba. Musi je rozdzielić. Ale będzie to trudne. Musi zorientować się w sytuacji. Jeśli jednak wszystkie środki zawiodą, nie zawaha się posunąć do ostateczności... i tak nie ma nic do stracenia. I bez tego jest cudem, że jeszcze jest wśród żywych pomimo rozpaczy. I utraconego życia jedynej osoby, dla której swoje mogłaby pielęgnować. Została sama na tym świecie.
Sylwia wiedziała, że na tej planecie jest druga taka jak ona. I musi powstrzymać tę przeklętą czwórkę, zanim zmarnują tej drugiej Sylwii życie. Znała już takie jak one. Zbyt przypominały o jej bólu. Dlatego musi się ich pozbyć. Skreślić z błogosławionej listy żywych.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ideały nie istniejąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz