Nie chciałam tu siedzieć, ale byłam zmuszona. Usiadłam na końcu stołu i ze wzrokiem pełnym nienawiści patrzyłam na te wszystkie dzieci i nastolatków, którzy cieszyli się z prezentów, które dostali. Czekoladki? Przecież zaraz je zjesz i nic nie zostanie po prezencie. Miś? Ile ty masz lat, chłopczyku? Książki? Przecież w tej bibliotece jest mnóstwo. Całkowicie bez sensu. To znaczy nie mówię, że prezenty są bez sensu, chodzi mi o radość z nich. Wszytko przemija.
Natomiast w drugim końcu sali część uczniów tańczyła i śpiewała świąteczne piosenki. Byli tak zadowoleni, jakby dowiedzieli się, że zło zniknęło ze świata, a nie z powodu świąt, które są co roku.
Popatrzyłam w stronę Harry'ego, który właśnie rozmawiał z Hagridem, o jakiś smokach, jeśli dobrze słyszę. Slughorn rozmawiał z McGonagall, Dumbledore..
Dumbledore patrzył na mnie. Gdy nasze wzroki się spotkały uśmiechnął się i gestem ręki zaprosił mnie do siebie. Jeszcze tego mi brakowało..
- Rosabello, czemu jesteś taka smutna, w tak piękny dzień?
- A z czego miałabym się cieszyć, profesorze?
- Są święta. Możesz się cieszyć z tego, że przeżywasz 16 święta w swoim życiu. Czyż to nie jest piękne?
- Nigdy nie uważałam starzenia się za coś pięknego- odpowiedziałam niezadowolona
- Wraz z wiekiem nabywamy doświadczenia, a to jest piękne.
- W takim razie będę się cieszyć, z doświadczenia, które nabywam.
W tym momencie do sali wleciała czarna jak źrenica sowa. Trzymała małą paczuszkę i leciała wprost w moją stronę. Doskonale wiedziałam, co to za sowa i od kogo ona jest. Upuściła paczkę na moje ręce i odleciała.
- Czyżby prezent? - zapytał Dumbledore uważnie przyglądając się paczce.
- To nieistotne w tym momencie. Później sprawdzę
- Ależ spokojnie, nie pogniewam się. Możesz teraz otworzyć podarunek
Nawet mi się nie śni. Wiem, że chciałbyś tego, starcze, ale nie idę nikomu na rękę. Nigdy.
- To pewnie od Draco- powiedziałam, żeby się odczepił
- Jest niepodpisana
- To prawda, co nie wyklucza, że to może być od niego.
- Łączy cię coś z panem Malfoy'em? - zapytał, a ja myślałam że zaraz uderzę go tą paczką - pytam z czystej, ludzkiej ciekawości.
- Nie, nie łączy nas nic, oprócz relacji czysto koleżeńskich.
- A z panem Potterem? - czego on chce się dowiedzieć?
- Nie, z nikim mnie nic więcej nie łączy.
- Wybacz moje pytanie, ostatnio rozmawiałem z profesorem Slughornem, wspomniał, że byłaby z was idealna para.
- Myślę, że ... - no właśnie, co ja myślę? - myślę, że nie istnieje coś takiego jak "idealna para" między gryfonem i ślizgonką.
- Domy, do których zostaliście przydzieleni nie wykluczają możliwości jakichkolwiek relacji.
- Hipotetycznie.
Po skończonej kolacji prawie biegiem udałam się do swojego pokoju, zamykając drzwi, aby nikt nie wdarł się do środka. Położyłam paczkę na łóżku, gdzie sama usiadłam.
Ostrożnie zaczęłam odwijać wstążkę, która trzymała papier, a później sam papier. Po chwili przed moimi oczami leżało niewielkie pudełko. Poniosłam górną część opakowania i wyjęłam przedmiot. Był to piękny, srebrny naszyjnik z wijącym się wężem. Całość była wykonana tak starannie, że byłam niemal pewna, że kosztował fortunę. O ile był kupiony.Sprawdziłam, czy nie ma nigdzie jakiejś karteczki, albo czegokolwiek innego, ale nic nie znalazłam. Odpięłam zatyczkę od zapinki i stając przed lustrem założyłam biżuterię. Idealnie pasowała do mojej chłodnej skóry.
Dumbledore POV
Ten dzień był ważniejszy, niż mogłoby się to wydawać. Wszystkie moje podejrzenia sprawdziły się. W duchu dziękowałem sobie, że kazałem Severusowi ją zatrzymać. Co prawda już wcześniej byłem niemal pewny, ale w tak ważnych sprawach "niemal" nie jest wystarczające.
Ta sowa. Ta sowa sprawiła, że zamarłem. Doskonale pamiętam, jak Tom Riddle wysyłam listy przez dokładnie takie samo zwierzę. Czarna jak jego oczy sowa. Bez wątpienia dostała coś od NIEGO. Tylko co to było? Skoro za wszelką cenę nie chciała otworzyć tego przy mnie, to oznacza, że było tam coś, czego Voldemort nie chciał, żeby ktokolwiek widział.
Cokolwiek by to nie było, muszę się dowiedzieć. Może była to jakaś tajna, ważna wiadomość? Oznacza to jeszcze jedno - Lord Voldemort jest wśród nas. Czyha za rogiem, nie wiadomo gdzie dokładnie. Nabiera sił, aby powrócić i zaatakować. Kiedy to nastąpi? Tego niestety nie wiem. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że Rosabella to wie. Istnie duże prawdopodobieństwo, że ona wie więcej, niż ja i całe ministerstwo razem.
W końcu to jego córka.
CZYTASZ
the black swan | 1 PART
FanfictionRosabella znikąd z dnia na dzień pojawia się w życiu 2 mężczyzn - Severusa Snape'a i Dracona Malfoy'a. W połowie roku dołącza do Hogwartu, swą obecnością dziwiąc samego Dumbledora. Może nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie jeszcze dw...