• Harry Potter •
- DZIEŃ DOBRY WSZYSTKIM! - krzyknął Five, który wszedł do kuchni, a ja warknęłam, mając głowę położoną na blacie stołu.
- Zamknij się, ty idioto. I tak już czuję, jakby coś rozwalało mi łeb od środka. - fuknął Diego, mieszający łyżką w jego misce z płatkami, a zielonooki się zaśmiał.
Westchnęłam i przecierając oczy, usiadłam prosto na krześle, aby chwycić za kubek z kawą, stojący obok.
- To było tyle nie pić. - pouczyła go, siedząca obok mnie Allison, a chłopak wymamrotał coś niezrozumiałego dla nas pod nosem.
Wzięłam ostatni łyk naparu, po czym skinęłam głową w stronę Five, który nalewał sobie z dzbanka kawy, aby mi również dolał.
Siedzieliśmy w ciszy, co w tym przypadku nie było aż tak zaskakujące, zważając na to, iż większość z nas posiadała mniejszego lub większego kaca.
Po zjedzeniu lekkiego śniadania, ruszyłam do siebie, aby spokojnie przygotować się na trening.***
- Dzisiaj gra zespołowa. - powiedział Pogo, gdy staliśmy już w salce do ćwiczeń. - Będziecie grać w siatkówkę. Możecie się samodzielnie podzielić na grupy. - odszedł od nas na kawałek, do Vanyi siedzącej na ławce, która czytała książkę.
Pogo, w przeciwieństwie do ojca, nie chciał nas aż tak bardzo męczyć na treningach, więc były one bardziej przyjemne niż zazwyczaj.
- Czekajcie chwilkę. - rzuciłam do reszty, a oni, którzy już zaczęli się dzielić, spojrzeli na mnie z niezrozumieniem, gdy podbiegłam do Vanyi.
- Idziesz grać z nami? - zapytałam się dziewczyny, na co ona uniosła głowę znad książki, marszcząc przy tym brwi.
- Ja? - na jej twarzy zagościło zmieszanie.
- Tak ty. - zaśmiałam się delikatnie. - Pogo, Vanya może z nami zagrać, prawda? - zwróciłam się do szympansa, opartego o laskę, a brunetka spojrzała na niego błagalnie.
- Nie widzę żadnych przeciwskazań. Idź się przebrać. - uśmiechnął się, a Vanya szybko popędziła do wyjścia.
- Vanya będzie z nami grała. - powiedziałam do rodzeństwa, gdy już przy nich stałam.
- Ty tak na serio? - zapytał zdziwiony Diego, na co kiwnęłam głową, związując włosy w kitkę. - W porządku.
- Kontynuując. - zaczął Luther, na co Five z Diegem przewrócili oczami. - W pierwszej grupie - Ben, Klaus, Eight i Diego. W drugiej ja, Five, Allison no i Vanya. Wszyscy się zgadzają? - przeskanował wzrokiem nasze twarze. - To zaczynamy, gdy Vanya wróci. - przeszkodził Klausowi, który chciał coś powiedzieć.
-Znasz zasady gry, prawda? - zapytała Alli, gdy brunetka po kilku minutach wróciła do pomieszczenia.
- W miarę. - odpowiedziała.
- Najwyżej w trakcie, będziemy ci podpowiadać. - stwierdził Luther.
***
- Five, wystaw! - krzyknął do bruneta nasz numer jeden, ale chłopak kompletnie nie przejmując się nim, przebił piłkę na drugą stronę siatki, którą odbiłam podając do Bena.
Chłopak odbił za płasko, przez co przedmiot uderzył mocno w siatkę, na co westchnęłam cicho.
- I czemu mi nie wystawiłeś? - zapytał Luther, który chyba trochę za mocno się wczuł w grę.
CZYTASZ
Time doesn't matter ~ Eight Hargreeves ~
Fanfiction"- Zamknij się lepiej, bo to ty teraz jesteś na przegranej pozycji - uniosłam jedną brew. - W każdej chwili mogę cię popchnąć i będziesz leżała na dole, wykrwawiając się na tej uliczce. - No coż. Dzięki Bogu, że w czerwonym mi do twarzy. Bedę przyna...