Rozdział 11

3.1K 96 3
                                    

Julio

Niestety, te dni, na które mogłem sobie pozwolić, właśnie dobiegły końca.

Po wspólnym prysznicu, musiałem znowu ubrać garnitur oraz maskę na twarz, którą noszę na co dzień. Natomiast Pola ubrała czarne jeansy, które podkreślały jej sexi tyłeczek, biały t-shirt, który uwydatniał jej piękne piersi, a na wierzch długi błękitny rozpinany sweter. Wyglądała dziewczęco, ale jednocześnie kurewsko seksownie. Za każdym razem, gdy tak na nią patrzę, z chęcią wrócił bym z powrotem do łóżka.

- Zostaw rozpuszczone włosy skarbie, w takich lubię Cię najbardziej - zbliżyłem się do niej, po czym wziąłem w ramiona i pocałowałem jej słodkie usta.

Kończąc poranną toaletę, z niechęcią udaliśmy się do jadalni na śniadanie, które tam już na nas czekało. Przy stole, siedzieli Leandro z Sofią oraz Pedro. Odprowadziłem Pole na jej miejsce, po czym usiadłem na swoje.

- Julio, Pola cóż za zaszczyt was widzie. Myślałam, że już nigdy nie wyjdziecie z sypialni - nagle Sofia przerwała panującą ciszę.

- Jak widzisz byłaś w będzie. Chociaż, muszę przyznać, że liczyłem, na twoje odwiedziny. Ale jak widzę, ja również się myliłem - posłałem jej jeden z moich uśmiechów, na co dziewczyna, zrobiła się czerwona na twarzy ze złości.

- Nie wiedziałam, że Pola jest, aż tak chora, a moja obecność nie zbędna. Zresztą, mogłeś kogoś przysłać po mnie. Każdy w tym domu wie, gdzie jest mój pokuj - mówiła, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zapewne chciała mi w ten sposób dać do zrozumienia, że się mnie nie boi.

- Ja, moja droga Sofio, gdyby mój brat był chory, to nie czekał bym na jakiekolwiek zaproszenie. Chyba to jest logiczne, co nie? - do naszej wymiany zdań wtrącił się mój braciszek. Co nie spodobało się dziewczynie. Teraz tylko czekałem, aż wybuchnie i pokaże swoje prawdziwe oblicze. Od samego początku, intuicja mi mówi, że coś w niej jest. Niekoniecznie dobrego.

-  Twój brat jest Capo! Każdy bardzo dobrze wie o tym, że nie można do niego chodzić, kiedy tylko ma się na to ochotę.

- Pola, jak mi wiadomo jest twoją siostrą, a rodzina zasługuje na szacunek i wsparcie - Pedro szybko jej odpowiedział.

- Była w sypialni Capo. Co według ciebie miałam zrobić? Tak po prostu iść tam i wejść jak do siebie? - zmierzyła wkurwionym spojrzeniem mojego brata. Co oczywiście, zaczynało go ewidentnie jeszcze bardziej bawić.

- Wystarczyło zapukać. Tak się, zazwyczaj robi
- Pedro kontynuował dalej z uśmiechem na twarzy.

- Nie chciałam przeszkadzać. Przecież każdy z nas wie, o tym, że byli tam razem, przez cały ten czas. Chyba, nie wierzycie w to, że ona tam tylko leżała chora?! Gdyby, tak było, to na pewno ktoś by się nią zajmował. I uważam też, że na pewno nie był by to Julio, który jak mi wiadomo nie jest lekarzem!!! - Sofia była coraz bardziej wkurwiona, jeszcze chwile, a wybuchnie.

- Wystarczyło przyjść i sprawdzić, kto się zajmował twoją siostrą. I teraz Cię rozczaruje, ale nie był to wcale mój brat, a pielęgniarka przysłana, przez doktorka.

- Tak jasne - roześmiała się w głos, nie wierzyła w to co, właśnie usłyszała.

- Zresztą, czy widzisz coś dziwnego w tym, że para narzeczonych spędza razem czas, Sofio?

Złączeni w czasie. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz