Bonus 3/3

743 67 8
                                    

Dabi. pov
Z przerażeniem wpatrywałem się w wyciągane z wody ciała. Chłopiec wyglądał dobrze, a nawet jeśli nie, za bardzo mnie to nie obchodziło. Liczył się Keigo, który był strasznie blady, a na ramieniu i nogach miał okropne rany. W skrócie, wyglądał na martwego.
- O Boże... o Boże...- powtarzałem jak w transie, nie będąc w stanie powiedzieć czegokolwiek innego
- Pana przyjaciel?- zapytał któryś z ratowników, na co szybko pokiwałem głową. Nie widziałem potrzeby w tłumaczeniu, że mąż, skoro nie żyje. Nie mogłem powstrzymać łez. Umarł, ratując jakiegoś gówniarza... oni żyją, a on...
Nagle ten sam mężczyzna krzyknął do kierowcy:
- Szybko! Słychać tętno! - Ratownicy nie przerywali sztucznego oddychania i po chwili triumfująco na mnie spojrzeli.
- Wrócił mu oddech. Zabieramy go do szpitala. Jedzie pan z nami?
Westchnąłem z ulgą, wsiadając. 
- Wyjdzie z tego?
- Na razie trudno powiedzieć, bo nie wiemy w jakim stanie ma głowę, po za tym stracił mnóstwo krwi z rany na ramieniu. To blisko tętnicy, więc może nie przeżyć- oznajmił szczerze któryś z ratowników, owijając opaską ramię Ptaszyny i mocno ją zaciskając. Keigo leżał nieprzytomnie na noszach, z maską tlenową na twarzy.
W szpitalu znaleźliśmy się bardzo szybko, a ja całą drogę modliłem się, choć obaj jesteśmy ateistami, gładząc delikatnie jego twarz. Ratownicy dwukrotnie sprawdzali jego stan, zauważyłem, że nie byli zadowoleni. Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce, zniknął mi z oczy wraz z ratownikami i kilkoma lekarzami. Dla mnie to wszystko działo się za szybko.
- Gdzie on jest ?!- zapytałem zaraz po wejściu do środka. Nikt nie miał wątpliwości o kogo mi chodziło.

W końcu po kilku godzinach któryś z lekarzy przyszedł i poprosił mnie na chwilę rozmowy
- Co z nim?- zapytałem od razu
- Jak pan wie, pana przyjaciel
- Mąż- poprawiłem
- Mąż omal nie utonął. Nałykał się dużo wody, i stracił mnóstwo krwi. Ma przeciętą tętnicę i już samo to mogłoby się okazać fatalne w skutkach. Musiał trafić na bardzo ostrą krawędź. W dodatku mocno uderzył się w głowę. Początkowo sądziliśmy, że pękła kość, ale na szczęście nie. Prawdopodobnie doznał wstrząsu mózgu. No i oczywiście dodatkowe komplikacje powoduje jego stan.
- Jaki stan?- dopytywałem z jeszcze większym strachem. Nic nigdy nie mówił o jakichś swoich chorobach. Jakieś konsekwencje po tym quirku? Lub poparzeniach ? 
- Na razie trudno cokolwiek powiedzieć- lekarz jeszcze bardziej spoważniał-  Biorąc pod uwagę zakres obrażeń, jest prawdopodobieństwo, że straci dziecko.
Poczułem się wtedy jakbym dostał cholernie mocny cios w policzek. Po raz kolejny. 
- D...dziecko?
- Niestety tak. Musi być w końcu czwartego, może nawet w połowie piątego miesiąca ciąży


- Co dzieci straszysz, Dabi?- zapytał Kiego, lekko zezłoszczony
- Dlaczego nie śpisz?- odbiłem piłeczkę, uśmiechając się niewinnie
- Ponieważ bo nie. Weź, kompletnie nie masz wyczucia. Jeszcze koszmary będą miały- marudził ze zmrużonymi oczami,  przez co moim zdaniem wyglądał naprawdę uroczo. 
- Tato, co było dalej?- dopytywała Aikirai
- Przykro mi, mamusia zabroniła mi dalej opowiadać
- Ja ci zaraz dam 'mamusia'. Nie stawiaj dzieci przeciwko mnie- zanim dokończył, szybko musnąłem jego wargi, na co dzieci zachichotały. A ten się przymknął. Nie to, że nie lubię jego głosu, kocham go, ale nie kiedy się złości. Nawet jeśli wygląda przy tym słodko 


_______

No, to by było na tyle. Miłego dnia, Kochani.
Cały czas mam wrażenie że w którymś momencie zjebałam. Cóż, bywa.

Koszyk na uwagi ---->  \_/ 

Ostatnim Piórem  { Hotwings }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz