Prolog

111 14 4
                                    

Był 31 sierpnia 1971 roku godzina 10:30 , niejaki 11-letni chłopiec o imieniu James Potter właśnie wraz z rodzicami, pojawił się na dworcu King's Croos , następnie przeszedł przez barierkę osadzoną między dziewiątym a dziesiątym peronem. Nagle znalazł się w strasznie zatłoczonym miejscu wszędzie byli uczniowie i ich rodzice , sowy i koty , ropuchy i szczury. Wszyscy starsi uczniowie szukali swoich znajomych ze szkoły , James poczuł się nieco nieswojo. Wtem zobaczył że tuż przy jego kufrze deportowała się matka z synem. Matka Jamesa Euphemia Potter zmierzyła wzrokiem kobietę , która chwilę później bez słowa pożegnania deportowała się z powrotem. Zagubiony w tłoku syn tej dziwnej kobiety obejrzał się na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała jego matka , wziął swój kufer i poszedł w stronę pociągu. James pożegnał się z matką , wziął bagaż i poszedł szukać wolnego przedziału w pociągu. Gdy tak chodził natknął się na prawie pusty przedział ,siedział tam ten tajemniczy chłopiec zostawiony wcześniej przez matkę.

-Cześć mogę się dosiąść?-Zapytał James

-Cześć , jak chcesz-odparł chłopiec

-Jak masz na imię?-spytał Potter

-Syriusz , Syriusz Black a ty?-zapytał Syriusz

-James , James Potter-odpowiedział

Obok ich przedziału co chwilę chodził jakiś chłopiec z bliznami na twarzy ,które wyglądały jakby ktoś przejechał ostrymi pazurami.

-Jeśli chcesz to możesz się dosiąść do naszego przedziału-zaproponował Syriusz

-Mówisz do mnie?-zapytał nieco zdziwiony chłopiec

-No tak...-odpowiedział młody Black

-No dobrze , dziękuję- odparł chłopak z dziwnymi bliznami-Jak macie na imię?-zapytał

-To jest Syriusz Black-James wskazał palcem na swojego nowego kolegę-a ja jestem James Potter , a ty?

-Ja jestem Remus Lupin-odpowiedział-Pewnie się zastanawiacie co mam na twarzy... Niestety nie mogę odpowiedzieć na takie pytania...

-Jeśli takie pytania są dla ciebie nie wygodne to nie będziemy pytać- Odpowiedział Syriusz z lekkim uśmiechem na twarzy

Po jakiś dwóch godzinach ciągłej jazdy do ich przedziału zapukała pani z wózkiem ze słodyczami- Chcecie coś z wózka kochaneczki-zapytała

-Nie dziękujemy-powiedział Remus-Mam zapas słodyczy- powiedział i wyciągnął ze swojego kufra wielką torbę magicznych słodyczy , najwięcej było tam czekolady.

Przez kolejne kilka godzin James , Syriusz i Remus rozmawiali , poznawali się i jedli słodycze od Remusa. Po kilku godzinach jazdy wreszcie dotarli do stacji Hogsmeade , wzięli swoje bagaże i wyszli z pociągu. Na stacji stał wielki , brodaty mężczyzna ubrany w jeszcze większy płaszcz z kreciego futra. 

-Pirszoroczni! Pirszoroczni nie obijać się do mnie!!! Pirszoroczni tutaj do mnie! Szybko!!!

Huncwoci /Jegulus//Wolfstar/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz